Powrót panów na Rogowie

Redakcja
63 lata temu ciała członków rodziny von Haugwitz cichcem wywieziono z Rogowa na cmentarz w Krapkowicach. W piątek zostały uroczyście pochowane raz jeszcze w odrestaurowanym rodzinnym grobowcu.

W krypcie grobowca spoczeło osiem trumien kryjących szczątki ostatnich właścicieli Rogowa Opolskiego - znamienitego rodu von Haugwitz, którego korzenie i obecność na Śląsku sięgają średniowiecza, a w Rogowie XVIII wieku.

Protoplastą rodu był niejaki Rudiger de Hugewicz (zm. w 1314 roku). Śląska linia Haugwitzów związana była ze Świdnicą. W XIV wieku ród zawitał na Śląsk Opolski. Haugwitzowie byli m.in. właścicielami Grudyni i Niewodnik.

Pogrzeb ekumeniczny
Przedstawiciele saksońskiej linii rodu znaleźli się w gronie gorliwych reformatorów Kościoła. Nic dziwnego, skoro jedna z Haugwitzówien była teściową samego ojca reformacji, Marcina Lutra. Ponieważ rodzina była i jest ewangelicka, piątkowy pogrzeb poprzedzi nabożeństwo ekumeniczne pod przewodnictwem biskupa opolskiego Andrzeja Czai oraz ks. dra Mariana Niemca, proboszcza parafii ewangelicko-augsburskiej w Opolu. Udział w uroczystości potwierdziło kilkoro członków rodziny von Haugwitz z Niemiec. Na czas pobytu w Polsce zamieszkają w luksusowym hoteliku urządzonym w pięknym budynku obok pałacu. W czasach świetności rodu przylgnęła do niego nazwa "Kavalierhaus". Oficjalnie był on miejscem noclegowym dla gości, nieoficjalnie miały tam pomieszkiwać także dziewczyny sprowadzane przez panów na Rogowie.

Rogów i Krapkowice kupił w 1765 roku od Heleny Renaty von Hoym Karol Wilhelm Haugwitz za 118 tys. talarów i po czterech latach objął swe nowe dobra. Do obu majątków dołączył posiadane wcześniej Żywocice, Stradunię, Górażdże i Żużelę, tworząc majorat.

Rodzina von Haugwitz władała Rogowem Opolskim przez około 200 lat. Jeszcze przed II wojną światową męska linia śląskiej gałęzi rodu wygasła. Majątek odziedziczyli von Haugwitzowie z linii duńskiej. Tyle że dla nich Rogów leżał na końcu świata. Nie bardzo się nim interesowali, powierzając pieczę nad odległym majątkiem zarządcom.

W czasie wojny w zamku szkolono ideologicznie młodzież z Hitlerjugend, a po wojnie przejął go PGR, organizując w jednym ze skrzydeł budowli przedszkole, a potem spichlerz na zboże.

Świetna siedziba równie świetnej familii dawno by pewnie legła w gruzach, gdyby zamku w 1965 roku nie przejęła Wojewódzka Biblioteka Publiczna. Odrestaurowany w 1976 roku budynek kryje cenne starodruki i rękopisy. Przede wszystkim dziełem biblioteki i jej dyrektora Tadeusza Chrobaka jest także obecny pochówek von Haugwitzów.

- Od dawna byłem zdania, że ich ciała nie powinny spoczywać w sąsiedztwie śmietnika na cmentarzu w Krapkowicach - mówi dyrektor Chrobak. - O tym samym myśleli pewnie mieszkańcy, którzy informowali nas, że ciał von Haugwitzów warto szukać i to najlepiej właśnie koło miejsca na odpady. Wszystkie starania i prace od pomysłu do realizacji zajęły dwa lata.
W tym czasie m.in. wyremontowano położony nieopodal zamku grobowiec Haugwitzów (powstał on, gdy pod koniec XVIII w. władze pruskie ze względów higienicznych zakazały chować zmarłych, choćby i najbardziej zasłużonych, w świątyniach. Osuszono jego mury, odnowiono dach, a nad wejściem umieszczono herb rodziny, dokładnie taki sam, jaki wita wchodzących do rogowskiego zamku.

Aby ustrzec zwłoki przed ponowną profanacją i grabieżą - doszło do niej już raz, tuż po wojnie - trumny zostaną pochowane w krypcie pod posadzką grobowca. Duży krzyż i prosty ołtarz - zgodny z surową ewangelicką estetyką - nada grobowcowi formę kaplicy.

Pierwszy spoczął tu Paul
Dwie najstarsze z ośmiu trumien, które wrócą na dawne miejsce pochówku, kryją szczątki Paula von Haugwitz (zmarł w 1856 roku) i jego małżonki Henriette Sophie Constanze, księżny von Schoenaich-Carolath (zm. w 1874 roku). Paul większość życia spędził w Berlinie i Wiedniu. Absolwent prawa na Uniwersytecie w Heidelbergu, zrobił karierę wojskową. Był adiutantem kilku generałów w pruskim sztabie generalnym. Po nieudanym pierwszym małżeństwie (żona Lucy, hrabina von Maltzan, porzuciła go po roku) Paul ożenił się ponownie w 1819 roku z młodziutką, 18-letnią Henriettą.

Porzuciwszy karierę wojskową, objął na długie lata - w 1838 roku - funkcję starosty opolskiego. Nie przeszkadzało mu to utrzymywać kontakty z intelektualną śmietanką Europy. W zasobach rogowskiej biblioteki znajduje się list, który z Wenecji przysłał Paulowi von Haugwitz - 6 maja 1817 roku - sam Jerzy Gordon Byron. Wybitny poeta angielskiego romantyzmu w grzecznych słowach odwołuje w nim umówione wcześniej spotkanie. Von Haugwitz spotykał się też osobiście i korespondował z Friedrichem Stolbergiem, przyjacielem Goethego (z samym Goethem przyjaźnił się ojciec Paula, Kurt, pruski dyplomata i minister spraw zagranicznych) i wybitnym tłumaczem literatury antycznej.

- Nie ma wątpliwości, że von Haugwitzowie byli nie tylko znaczącym rodem śląskim. To była także prawdziwa elita intelekualna Europy - dodaje Tadeusz Chrobak.
Bycie elitą nie uwalniało od wszystkich kłopotów. Żeby spłacić zostawione przez ojca długi w wysokości 80 tys. talarów, Paul musiał spieniężyć część posiadłości pod Raciborzem. Ale i tak zostawił swej drugiej żonie 300 tysięcy marek. Małżonka przeżyła go o 18 lat. Zmarła w Legnicy, skąd jej ciało przetransportowano do Rogowa.

Karierę w stylu ojca kontynuował także syn Paula Kurt Ulrich Heinrich von Haugwitz (ur. w 1816 we Wrocławiu), kolejny przedstawiciel rodu pochowany w Rogowie. Absolwent prawa uniwersytetu Fryderyka Gvillemusa III we Wrocławiu, rotmistrz i landrat (starosta), ożenił się z księżną Lucy Karoline Amalie von Schoenaich-Carolath. Wywarła ona o tyle znaczący wpływ na dzieje rodziny, że odziedziczyła wielkiej wartości dobra w Danii szacowane na 2700000 koron. W 1885 król duński Christian IX obdarował Kurta Haugwitza i jego potomków tytułem książęcym.

Książę zmarł w Szydłowcu w 1888 roku, jego małżonka w 1903.
Ostatni ze śląskiej linii
Najstarszym synem Kurta Ulricha był Heinrich Bernhard Karl Paul Georg von Haugwitz. "Der alte Graf" (stary hrabia) został za swe zasługi w czasie wojny i pokoju obdarzony przez magistrat honorowym obywatelstwem Krapkowic. Karierę rozpoczął w wojsku. W 1866 uczestniczył w kampanii wojennej przeciw Austrii. Trzy lata później ożenił się z Friederike von Maubeuge. Nie nacieszył się długo młodą żoną, bo już po sześciu miesiącach bił się z Francuzami pod Beaumont, Sedanem i nad Loarą. Po odejściu z wojska całkowicie zmienił zainteresowania i studiował malarstwo.

Na początku XX wieku skupił się na biznesie. W 1903 roku otworzył fabrykę tektury w Górażdżach. W tym należącym do najnowocześniejszych w Niemczech zakładzie przerabiano 200 cetnarów drewna na godzinę. Surowca, przede wszystkim sosnowego, dostarczały lasy wokół Górażdży i Rogowa. W swej fabryce von Haugwitz zarudniał 70 pracowników. W okresie świetności zakładu (zachwiał nią dopiero wielki kryzys lat 30.) wytwarzano tu opakowania, ale przede wszystkim papę i tekturę do celów budowlanych.

W czasie plebiscytu hrabia aktywnie opowiedział się po stronie niemieckiej.
Kiedy w 1924 roku Krapkowice świętowały 630-lecie istnienia, a Heinrich Bernhard von Haugwitz 80. urodziny, hrabia otrzymał wspomniane wyżej honorowe obywatelstwo. Nie pozostał Krapkowicom dłużny. Podarował miastu zamkowy browar, a z myślą o gminie ewangelickiej utworzył dom starców pod nazwą "Graf Haugwitz'sche Stiftung". Nic dziwnego, że w jego pogrzebie 31 lipca 1931 roku za ciągniętym przez cztery konie karawanem szedł niezliczony tłum mieszkańców. Wraz z jego odejściem linia śląskich von Haugwitzów dobiegła końca.

- Jako ostatnia w Rogowie Opolskim została pochowana w sierpniu 1938 roku Adelheid Lucie von Haugwitz, zmarła pod Wiedniem w wieku 41 lat - mówi Tadeusz Chrobak. - W ósmej trumnie spoczywa zmarłe prawdopodobnie tuż po urodzeniu nieznane z imienia dziecko z rodziny von Haugwitz, przypuszczalnie dalsza krewna Henryka.
W dawnym grobowcu znajdowała się także tablica upamiętniająca śmierć Pauliny von Haugwitz, siostry Paula, zmarłej w wieku lat dziewięciu. Jej ciała nie było i nie ma w Rogowie. Ale tablica znajdzie się znowu na ścianie grobowca.

Szabrowali, wywozili
W roku 1945 wieczny spoczynek Haugwitzów został zakłócony.

- Nie tylko w Rogowie takie grobowce były przedmiotem penetracji i poszukiwań, zwłaszcza kosztowności - mówi Tadeusz Chrobak. - Czynili to prawdopodobnie już radzieccy żołnierze, traktujący wszelkie dobra na tym terenie jako własność zdobyczną. Reszty dokonano po wojnie, kiedy rozluźnione zostały normy etyczne i kulturalne. Wreszcie w roku 1947 potajemnie trumny zabrano z Rogowa i przetransportowano na krapkowicki cmentarz, bo wyeksponowane ciała dawnych właścicieli były dla nowej władzy niewygodne. Miał się tego podjąć emigrujacy do Niemiec mieszkaniec Krapkowic. Ale sądząc z usytuowania trumien w czasie ekshumacji, można się domyślać, że zostały zrzucone do dołu z jakiejś ciężarówki.

W nowym miejscu pochówku von Haugwitzów nie było oczywiście żadnych nagrobków. Miejscowi wiedzieli tylko mniej więcej, gdzie szukać. Do ekshumacji przeprowadzonej w październiku 2010 roku użyto więc koparki. Na szczęście trumny były zakopane płytko. Pod łychą szybko coś stuknęło. Można było zabrać się do identyfikacji.

- Udało się ustalić, kto ze zmarłych jest kim, bo szczątki w trumnach na szczęście nie były przemieszane, za to w niektórych znajdowały się tabliczki identyfikujące ciała - dodaje dyrektor Chrobak. - Nie oznakowane były tylko trumienka dziecka i jedna trumna ze zwłokami kobiety. Informacji szukaliśmy więc u obecnych i dawnych mieszkańców, w Polsce i w Niemczech. Ludzie pamiętali, że ostatni pochówek hrabiny Adelheid odbył się właśnie w 1938 roku. Resztę wątpliwości pomagał rozwiać antropolog.

Przy pisaniu tekstu korzystałem z publikacji "Rodzina von Haugwitz w Rogowie i Krapkowicach" autorstwa Mirosławy Koćwin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska