Lokalizacja Chodorowa robi wrażenie: miasto jakby leżało na półwyspie, bo od wschodu i południa otaczają go rzeka Ług i rozległy staw, którego południową granicą jest grobla przecięta kilkoma przepustami. W stawie, który bronił od południa przed najeźdźcami, od wieków hodowano ryby. Stąd do dziś w herbie tego miasta jest rybak z siecią na tle wodnego rozlewiska. Według dokumentów historycznych pierwszymi właścicielami miasta byli Chodorowscy. Ostatni z tego rodu, Aleksander Chodorowski, podkomorzy lwowski (zm. 1694 r.), rozpoczął tam budowę dużego kościoła, którą ukończył Franciszek Cetner, prawny spadkobierca tych dóbr. Później miasteczko było własnością Rzewuskich i Lanckorońskich.
Gdy upadła Rzeczpospolita, upadł też Chodorów. Zaborcy - Austriacy - odebrali mu prawa miejskie i dopiero powstanie wspomnianego węzła kolejowego i dużej stacji przeładunkowej na początku XX w. podniosło Chodorów z upadku. W tym czasie baron Karol de Vaux (mąż Elżbiety Lanckorońskiej) wybudował tam pałac w stylu willi włoskiej, który niestety został spalony przez wojska rosyjskie (carskie) w 1915 r. Ostatnim polskim właścicielem dóbr chodorowskich był usynowiony siostrzeniec Leona de Vaux - Eugeniusz Lubomirski de Vaux, który podczas II wojny światowej był adiutantem gen. Andersa. On to w latach 1932-1933 wybudował w Chodorowie nowy pałac w stylu art deco, który szczęśliwie dotrwał do naszych czasów. W 1939 r. Chodorów liczył 10 tys. mieszkańców, z czego połowę stanowili Żydzi. W czasie wojny wymordowali ich Niemcy.
Polscy mieszkańcy Chodorowa, którzy przeżyli wojnę, wygnani na zachód, rozproszyli się po całym świecie. Najwięcej z nich osiadło na Śląsku, przeważnie w Chybiu, Raciborzu, Lewinie Brzeskim, Otmuchowie i Baborowie, bo tam były cukrownie, a przedwojenny Chodorów słynął z jednej z największych w Europie cukrowni, produkującej krystalicznie biały, rafinowany cukier w kostkach.
Jak cukier był ważny w dziejach tego miasta, świadczy fakt, że Chodorów był chyba jedynym na świecie miastem, gdzie wzniesiono pomnik... burakowi cukrowemu. Dwa barokowe putta wznoszą do góry potężnego buraka, więcej - tulą się do niego z miłością.
Chodorowianie tęsknili za swym miastem urodzenia, co znalazło odbicie w licznych wspomnieniach i wierszach, które zebrał wybitny chemik, prof. Antoni Mieczysław Dancewicz, autor dwóch świetnych książek o swoim mieście rodzinnym. W jednym z cytowanych tam wierszy chodorowianka, poetka Justyna Holm pisała z nostalgią:
Szukam Chodorowa
Na półkach, na mapach,
na zdjęciach...
A znajduję go w sobie
Na rozwidleniu tęsknot
Pod wodospadem krain
szczęśliwych (...)
Na stacji cukru i chińskich bzów
Sławna cukrownia
Stereotyp o polskich kresach sugeruje, że były to obszary rolnicze, a ludność utrzymywała się głównie z uprawy ziemi. Plony były niskie, a ziemiaństwo żyło dostatnio, budowało pałace i dwory tylko dzięki temu, że dysponowało ogromnym areałem oraz bogatymi w drewno lasami. Dochody czerpało głównie z gorzelni, tartaków i młynów.
Jak każdy stereotyp, tak i ten zawiera uproszczenia i karykaturyzuje rzeczywistość, bowiem na kresach istniały duże zakłady produkcyjne, jak choćby największa i najnowocześniejsza swego czasu w Europie rafineria ropy naftowej "Polmin" w Drohobyczu, Fabryka Papierosów i Cygar w Zabłotowie, bekoniarnia w Złoczowie (zasypująca swymi wyrobami mięsnymi Anglię) czy wspomniana już cukrownia w Chodorowie.
Winę za wyparcie ze świadomości Polaków istnienia polskiego przemysłu na kresach ponosi polska historiografia, zajmująca się ciągle - jak mantrą - wojnami, awanturami politycznymi, martyrologią, liczeniem ofiar, blizn i urazów. Pomija się biografie budowniczych oraz kreatorów życia gospodarczego. Może kiedyś nauczymy się cenić ludzi pracy organicznej, codziennego mozolnego budowania swej pozycji materialnej i intelektualnej; pragmatyków, ludzi z wyobraźnią i odpowiedzialnością za swoje czyny, budujących warsztaty pracy oraz fabryki dla siebie i dla innych. Gdyby nie było takich postaci w naszej historii, naród musiałby wybrać się w całości na emigrację zarobkową.
Takim przykładem mogą być dzieje jednej z największych w Europie cukrowni w Chodorowie. Historia tego przedsiębiorstwa jest nie mniej fascynująca niż potyczka militarna czy jakiś spisek polityczny. Oto krótki rys historyczny tego przedsiębiorstwa.
W 1912 r. syn księżnej Elżbiety Lanckorońskiej i austriackiego feldmarszałka Kazimierza de Vaux, hrabia Jan Zamoyski i inżynier Bronisław Albinowski założyli spółkę Towarzystwo Akcyjne Chodorów z zamiarem zbudowania cukrowni. Byli to ludzie z wyobraźnią, przypominający słynną trójkę z "Ziemi obiecanej" (Borowiecki, Baum, Welt). Pomysł przekuli błyskawicznie w czyn. Wzięli kredyt w banku lwowskim, zatrudnili na stanowisku dyrektora Towarzystwa inż. Stanisława Kremera (1876-1935) - zdolnego i doświadczonego cukrownika po studiach technologicznych w Wiedniu i praktykach w cukrowniach Czech, Moraw i Niemiec, a projekt samej cukrowni zamówili u cenionego architekta czeskiego, Macieja Blacha, który miał już w dorobku wybudowane cukrownie w Rumunii, Włoszech i Bułgarii.
Maciej Blach wykonał projekt w ciągu dwóch miesięcy. Tempo budowy cukrowni może jeszcze dziś imponować, bo po roku, w jesieni 1913 r. fabryka była już gotowa i przerabiała buraki z pól wokół Chodorowa na świeży, krystalicznie biały cukier. Produkcja szła bezawaryjnie, bo sprawdziły się nowoczesne maszyny zakupione w zakładach Skody w Pilźnie. Fachowość polskich inżynierów, obfite plony buraków i dobra organizacja produkcji rokowały jak najlepiej nowoczesnej cukrowni. Ale rok później wybuchła I wojna światowa. We wrześniu 1914 r. Chodorów zajęli Rosjanie i od razu zrabowali cały zapas cukru z magazynów oraz wymontowali urządzenia fabryczne. Gdy kilka miesięcy później, w połowie 1915 r., musieli z Chodorowa uciekać, wysadzili w powietrze potężny, dominujący nad miastem, 65-metrowy komin cukrowni i podpalili główne budynki fabryczne.
Mimo tych strat spółka natychmiast
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?