Miłość + nóż = 10 lat więzienia. Robert S. z Namysłowa usłyszał wyrok

Mariusz Jarzombek
- Przy Adriannie po raz pierwszy w życiu znalazłem ciepło - mówił Robert S. przed sądem. Zazdrość w połączeniu z nożem będzie go kosztować 10 lat życia.
- Przy Adriannie po raz pierwszy w życiu znalazłem ciepło - mówił Robert S. przed sądem. Zazdrość w połączeniu z nożem będzie go kosztować 10 lat życia.
Za ranienie męża swojej konkubiny Robert S. dostał dziś 10 lat odsiadki. Wyrok nie jest prawomocny.

Tragiczne zdarzenie miało miejsce 24 maja tego roku w Namysłowie.

Robert S. związany z Adrianną M, żoną Grzegorza M. pokłócił się z nią z powodu jej rzekomej niewierności. Po sprzeczce pijany 32-latek poszedł do mieszkania Grzegorza M. Najpierw wywabił go z domu mówiąc, że coś stało się jego 13-letniemu synowi. Potem chwycił za szyję wbijając jednocześnie nóż w brzuch.

Kiedy Grzegorz M. wyrwał się i wyciągnął z ciała nóż, napastnik zaprowadził ofiarę go do domu jej syna każąc przeprosić chłopca za wyrządzone mu krzywdy. Odmówił przy tym rannemu ciężko mężczyźnie udzielenia a nawet wezwania pomocy.

Za usiłowanie morderstwa Robertowi S. groziło od 8 lat więzienia do dożywocia.

Podczas rozprawy zeznania złożył uratowany cudem Grzegorz M. O dziwo, odwołał on swoje wcześniejsze zeznania twierdząc, że nie jest pewien, czy napastnikiem był rzeczywiście Robert S.

- Zaraz po zdarzeniu byłem w szoku, teraz niewiele pamiętam - przyznał.

Kiedy sąd wskazał na przeczące tej wersji fragmenty zeznań innych świadków oraz fakt, że oskarżony przyznał się do pchnięcia nożem, poszkodowany wyjaśnił, że poprzez zmianę zeznań chce pomóc oskarżonemu.

- To młody chłopak, nie mam mu tego za złe - mówił. Poza tym on to zrobił wyłącznie dlatego, że tak bardzo kocha moją żonę - dodał.

Obrońca Roberta S. argumentował, że jego klient nie miał zamiaru zabić, przyznał się do zarzucanego mu czynu i żałuje.

Sąd uznał te racje jedynie częściowo. Zamiast żądanych przez prokuratora dwunastu lat więzienia zasądził karę dziesięciu.

- Atakując nożem oskarżony musiał być świadom, że może spowodować śmierć - tłumaczył Robert Mietelski, sędzia Sądu Okręgowego w Opolu. Za okoliczność łagodzącą uznał on przyznanie się do winy i skruchę. Za okoliczność działającą na niekorzyść oskarżonego uznał z kolei to, był on wcześniej karany.
Sąd zgodził się na uchylenie aresztu Robertowi S. Skazany - nieprawomocnym na razie wyrokiem - odsiedzi teraz 4 lata za wcześniejsze przestępstwa. Obrońca oskarżonego zapowiada apelację. Być może uda wymierzyć Robertowi S. karę łączną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska