Kamil Bednarek: Zapomniałem o studniówce!

Archiwum zespołu
Zespół wszedł przebojem na polski rynek muzyczny. Ich płyta "Szanuj...” jest już prawie platynowa. W niespełna miesiąc po tym, jak się ukazała, stała się najchętniej kupowanym wydawnictwem w Empiku.
Zespół wszedł przebojem na polski rynek muzyczny. Ich płyta "Szanuj...” jest już prawie platynowa. W niespełna miesiąc po tym, jak się ukazała, stała się najchętniej kupowanym wydawnictwem w Empiku. Archiwum zespołu
Rozmowa z Kamilem Bednarkiem, opolskim finalistą ostatniej edycji programu "Mam talent", wokalistą zespołu Star Guard Muffin.

- Jak się czujesz jako naczelny ćpun RP, bo tu i tam na takiego jesteś lansowany. Kuba Wojewódzki już na pierwszym przesłuchaniu mówił o marihuanie w klimatyzacji.
- Kuba na pewno żartował. A cała ta zadyma z przypisywaniem mi gęby ćpuna wynika z prostych, stereotypowych skojarzeń: reggae - Jamajka - trawa. Tak się ludziom kojarzy. Sami sobie tworzą różne bajki na ten temat, a potem w nich żyją. Ja się czasem na to wkurzam, bo to momentami nie jest śmieszne. Ale przeważnie mam z tego ubaw, bo to na pewno nie jest prawdziwe. Nie jestem ćpunem, a już na pewno nie pierwszym w RP (śmiech).

- Ta Twoja "gęba" bierze się pewnie również z tego, że na płycie "Szanuj" Star Guard Muffin, czyli Twojego zespołu, sporo jest "grasowego" klimatu. Śpiewasz o tym, że zdobywamy szczyty i płonie kolejny gras, wyśpiewujesz zabawną historyjkę o kolesiach, którzy palą, a których upomina za to dwóch "polismanów".
- To są piosenki, moja twórczość. Zaśpiewałem na tej płycie o tym, o czym miałem ochotę śpiewać. Nawet jeśli to się teraz w jakiś sposób odbija na moim wizerunku, to mam tę satysfakcję, że nikt mi niczego nie narzucał. A na to, co kto myśli o tym, co śpiewam czy o mnie, i tak nie bardzo mam wpływ. Nie bardzo tylko wiem, jak ktoś może nabierać przekonania co do osoby, której w ogóle nie zna. Którą co najwyżej widział raz czy dwa jak śpiewa. Jak ludzie mogą mówić: ten to na pewno ćpa, skoro mnie nie spotkali, nie widują. Tak jak mówiłem - to ich bajka. Ja wiem, że nigdy nie brałem narkotyków, nie dotyczą mnie one i to jest najważniejsze. A co do piosenek, to mam mocne postanowienie, żeby na drugiej płycie nie było już takich o paleniu.

- Dlaczego?
- Choćby dlatego, żeby nie było już takich skojarzeń, pytań i przytyków. Choć to może zabrzmi trochę poważnie, dojrzałem do tego, żeby nie śpiewać o paleniu. W końcu piosenki z pierwszej płyty pisał jeszcze całkiem młody Kamil. Ten starszy jest poważniejszy.

- Wie już, że może być idolem i może wyznaczać jakieś kierunki w życiu setek bardzo młodych ludzi? Dobre albo złe?
- Wie. Wie, że na niego patrzą, że go słuchają, że cenią sobie jego muzykę i zawarty w niej przekaz. To sprawia, że chciałbym być bardziej odpowiedzialny za to, co robię albo mówię. Trzeba to lepiej ogarniać.

- A jak się czuje młody chłopak z Lipek, jeszcze kilka miesięcy temu prawie nikomu nieznany, kiedy pojawia się w topowych programach telewizyjnych, na przykład u Kuby Wojewódzkiego. Edyta Górniak wylewnie okazała, jak bardzo jest tobą zachwycona?
- Jestem zdezorientowany. Kompletnie! Tak właśnie było u Kuby. Obok on, Edyta Górniak i ja. Jak tam siedziałem, to parę razy przeszło mi przez głowę pytanie: co ja tutaj robię? Oczywiście po kilku minutach się wyluzowałem, ale stres był. Tym bardziej, że jak pewnie każdy nie wiedziałem, czego się spodziewać po Kubie. W końcu potrafi czasem komuś dopiec albo zapędzić pytaniami w kozi róg. Ale na szczęście był luźny, więc było bardzo sympatycznie.

- Był luźny, bo od początku ma wobec Ciebie mocno opiekuńcze odruchy. Od momentu, kiedy wszedłeś do finału "Mam talent", wszędzie powtarzał, że wygrasz tę edycję.
- To fakt, czuję, że jest mi życzliwy. Poza tym ludzie z boku mówią, że widać tę jego sympatię do mnie i że chyba chce mi pomóc. Wziąłem sobie do serca jego rady. To, że mam się nie zmieniać, mam zostać sobą.

- Dasz radę?
- Tak.

- Przecież jesteś młodym chłopakiem, wystawionym - w związku z nagłym przypływem ogromnej popularności - na wiele pokus? Koncerty, fanki, imprezy, wywiady, pierwsze strony gazet...
- Po koncertach zazwyczaj śmigam do hotelu. Muszę się wyspać, odpocząć, zregenerować siły. Więc fanki i imprezy odpadają. A wywiady i pierwsze strony gazet? Od niedawna udzielam ich sporo, ale już się zdążyłem przekonać, że są powtarzalne. Rzadko który dziennikarz pyta mnie o coś innego niż jego koledzy po fachu. Najczęściej chcą wiedzieć czemu reggae, czemu "Mam talent" i temu podobne. Milion razy już odpowiadałem na takie pytania.

- Myślisz sobie czasem: wow, jestem sławny!
- No właśnie, zupełnie nie. Oczywiście, to miłe, że ludzie mnie rozpoznają, że przychodzą na koncerty Star Guard Muffin. Ale chciałbym, żeby to wszystko, co się zdarzyło wokół mnie po "Mam talent", już ucichło, ułożyło się.

- A co z dziewczynami, które podobno strasznie piszczą na Twój widok i oblegają Cię po koncertach?
- Uciekam do hotelu. Zdarzyło mi się już nawet kilka razy zamieniać z kolegą na kurtki, żeby się wymknąć z tłumu. Zakładałem kaptur i jakoś przemykałem.

- Czemu uciekasz?
- Bo to czasem niestety jest nie do ogarnięcia, kiedy czeka setka ludzi i każdy chce choć chwilę dla siebie. Czasem wyczekuję jakąś godzinę na zapleczu. Daje sobie oddech gdzieś za sceną. W tym czasie sporo czekających się rozchodzi. Zostaje garstka - 30-40 osób - i to już jest do zrobienia, żeby każdemu podpisać płytę i zamienić kilka słów. Nie robię tego wcale dlatego, że jestem taki sławny albo że jest ze mnie wielka gwiazda. Robię tak, bo trzeba jakoś w ogóle ten koncert skończyć.

- Czyli sława jest męcząca?
- Najbardziej dokucza mi w związku z tym brak czasu dla siebie - na spotkania z kumplami albo takie zwykłe "nicnierobienie". Nie podoba mi się też to, że od kiedy jestem rozpoznawalny, każdy myśli, że ma prawo wiedzieć o mnie i moich bliskich wszystko. Trzeba uważać na to, co się mówi, jak się mówi, bo nie wiadomo, jak to może zostać zrozumiane. Nie ma tak, że coś palnę. Nie mogę. No a poza tym to, że ja jestem rozpoznawalny, dotyczy też moich bliskich. Na przykład mojego młodszego brata…

Dziewczyny chcą się z nim umawiać, bo jest do Ciebie bardzo podobny, czy proszą o autografy Kamila?
- Jedno i drugie, choć chyba częściej to pierwsze (śmiech). No, ale Konrad jakoś sobie radzi.

- Są też, mam nadzieję, dobre strony popularności.
- Tak, jasne. Bycie w miarę znanym na pewno daje nowe możliwości, jeśli chodzi o muzykę. Cały czas gdzieś występujemy, pojawiają się jakieś propozycje nagrań, udziału w muzycznych przedsięwzięciach. Łatwiej też komuś znanemu rozmawiać na przykład o realizacji następnej płyty. Ktoś mało znany pozostaje anonimowy. Mniej jest pewności, że sobie poradzi, że się spodoba.

- Czyli na pytanie: jak zmieniło się Twoje życie po "Mam talent" odpowiesz, że bardzo.
- Bardzo, bardzo. Wywiady, spotkania, zaproszenia, kontrakty. No i przede wszystkim to, że nagle przestałem być prawie nieznanym nikomu Kamilem z Lipek. Teraz, gdziekolwiek nie pójdę, ktoś mnie rozpoznaje, zagaduje. Jest też nowa energia do tworzenia muzyki. Jakoś bardziej chce się robić coś nowego, kiedy widać ludzi, którzy to doceniają, lubią, chcą więcej. Ale mam nadzieję, że w nowym roku to wszystko się jakoś poukłada i ustabilizuje.

- Za nami Boże Narodzenie. Jak je spędziłeś?
- U mojej ukochanej babci z najbliższymi, tylko w rodzinnym gronie. Zrobiliśmy sobie kilka dni luzu z zespołem, nie koncertowaliśmy w tym czasie. Siedziałem więc przy wielkiej, prawdziwej, żywej choince, ubranej w masę bombek i zajadałem się pierogami i innymi smakołykami.

- A co Ci przyniósł Mikołaj?
- Na przykład wielką, mocną i bardzo wygodną torbę podróżną. Bardzo się przyda się na te wszystkie trasy, które przede mną (śmiech)…

- Platynową płytę za Wasz pierwszy album też Ci przyniósł?
- To już bardziej zasługa tych, którzy ją kupili, a nie Mikołaja. Ale faktycznie - słyszałem przecieki, że już mamy platynę, jest się więc z czego cieszyć.

- Styczeń to czas studniówek. Idziesz na swoją? W końcu jesteś w maturalnej klasie.
- O kurde… Zapomniałem o tym…

- ?
- Naprawdę! Dobrze, że mi przypomniałaś. Kompletnie w tym wszystkim o niej zapomniałem, a muszę ją jakoś wpleść w kolejne występy…

- Dzwonić do Ciebie co jakiś czas i przypominać o tym czy tamtym?
- (śmiech). Nie, jakoś to ogarnę. Mam nadzieję.

- Zacząłeś się już przygotowywać do matury?
- Powolutku się do tego zabieram. Nie jest łatwo, bo co tydzień gramy jakieś koncerty w Polsce, a szykują się też za granicą - Londyn, Irlandia, Belgia. Nawet pojawił się na horyzoncie jakiś pobyt na Jamajce… Ale o nim nie będę jeszcze opowiadał, żeby nie zapeszać. Byłoby mega!

- Jak Ty się w związku z tym przygotujesz z matmy czy polskiego?
- Jakoś dam radę, wierzę w to. W końcu to nie jest tak, że przez cały czas nic nie robiłem. Mocno się do niej przygotowywałem już w ubiegłym roku, kiedy przez niezaliczoną matmę nie zostałem do niej dopuszczony. Teraz to wszystko powtórzę. Będzie dobrze. Tym bardziej, że próbną zdałem, więc jestem dobrej myśli.

- Masz jakieś postanowienia noworoczne?
- Jasne! Chciałbym się nauczyć jamajskiego, bo marzy mi się, żeby móc coś śpiewać w tym języku. Poza tym zdać maturę i nagrać drugą płytę. Materiału jeszcze wprawdzie na nią nie mamy, ale jakoś się do niego zabiorę.

- A jakie masz plany na tegoroczną noc sylwestrową? Grasz jakimś VIP-om na przyjęciu?
- Nie, nie lubimy takich występów, dlatego zazwyczaj odmawiamy. Wolę koncerty z publicznością, to jest zupełnie inny klimat. A co do sylwestr,a to nawet nie wiem, czy mieliśmy jakąś propozycję. Ustaliliśmy już wcześniej, że robimy teraz przerwę. Dajemy sobie czas na odpoczynek, na bliskich, spotkania ze znajomymi. Właśnie z nimi spędzę tę noc, u mojego przyjaciela Natana na imprezie domowej w Lipkach.

- Będzie w klimacie reggae?
- Oczywiście!

- A pamiętasz najbardziej szalony sylwester, jaki spędziłeś w życiu?
- Chciałbym go pamiętać… (śmiech). Było to pewnie na jakiejś domówce wśród bliskich. Takie do tej pory odbywałem. Mają tę dobrą stronę, że jak się już człowiek zmęczy, to w każdej chwili może się gdzieś przespać.

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska