Matura to bzdura?

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Bohaterem odcinka "Palcem po mapie Europy” był uśmiechnięty Zbyszek. Według niego krzywa wieża znajduje się nie w Pizie, tylko poniżej kobiecego pępka.
Bohaterem odcinka "Palcem po mapie Europy” był uśmiechnięty Zbyszek. Według niego krzywa wieża znajduje się nie w Pizie, tylko poniżej kobiecego pępka.
Na Krecie mieszkają Krecianie, stolicą Francji jest Luwr, a serce człowieka ma osiem komór. Tak w popularnym na YouTube serialu "Matura to bzdura" odpowiadają mieszkańcy Trójmiasta. Po maturze.

Serce Gdańska, Długi Targ. Krótko ostrzyżony 20-latek grzebie w pamięci. - Co ukradł Prometeusz? Hm... - Coś gorącego, parzącego - podpowiada mu chłopak z mikrofonem. Nic, pustka. - Można na tym coś usmażyć do jedzenia (kolejna podpowiedź). Zaczyna świtać. - Patelnię? - wykrzykuje młodzieniec.

Gdynia, Skwer Kościuszki. - Kto napisał "Pana Tadeusza"? - Mam jedno nazwisko, ale nie chciałbym strzelać - chłopak szepcze odpowiedź do ucha pytającemu. - No nie, to jego też popularny kolega - naprowadza. - Aaa. Prus!

- Z jakim bogiem greckim kojarzy ci się wino? - Wino, kobieta i śpiew - rozkręca się pytany. - Nawet pamiętam, jak on wyglądał, ale jak mu było...
- Co to jest system geocentryczny? Długowłosa blondynka odpowiada pewnie i szybko: - Coś się wokół czegoś kręci, ale nie wiem, co wokół czego.
- Gdzie leży Portugalia? Palec młodego człowieka celuje w Hiszpanię. - A gdzie jest Hiszpania? - Gdzieś wyżej - pada odpowiedź i paluch trafia we Francję.

Dziewczyna wpatruje się w reprodukcję "Ostatniej wieczerzy" Leonarda. - To z Biblii - triumfuje. - Blisko, blisko. A co widzisz? - naprowadza pytający. - No, dwunastu apostołów. - Co jeszcze? - Stół. - A więc co to jest? - Pewnie obrady tego stołu - śmieje się dziewczyna. (A Jezus przyszedł na ziemię, żeby obalić komunę - szydzi w komentarzu jeden z internautów).

Część pieniędzy podatnika marnujemy na kształcenie ludzi, którzy nie są w stanie tej wiedzy wykorzystać w przyszłości, bo brakuje im predyspozycji - umiejętności analizowania, wyciągania wniosków, wiązania ze sobą faktów, dostrzegania zależności przyczynowo-skutkowych.

Matura to bzdura

- Dwa lata temu w przerwie przygotowywania się do sesji zimowej trafiłem na YouTube na amerykański cykl "Jaywalking", będący fragmentem bardzo popularnego "The Tonight Show". To była inspiracja - mówi Adam Drzewicki (trzy lata prawa, obecnie trzeci rok politologii), pomysłodawca "Matura to bzdura". - Chciałem pokazać, jakie są efekty naszego systemu edukacyjnego.

Do współpracy zaprosił studenta socjologii Kubę Jankowskiego w roli odpytującego i Piotra "Dyziaka" Dybskiego (absolwent Politechniki Gdańskiej, inżynier dźwięku i obrazu) - za kamerą.
Co tydzień wychodzą na ulice Trójmiasta z mikrofonem i kamerą. Kuba zadaje młodym ludziom proste pytania z różnych dziedzin - od literatury po astronomię - by, jak mówi we wstępie do każdego odcinka, udowodnić Polakom, że matura to bzdura. Adam nazywa serial "komedią kontrowersyjno-refleksyjną". - Bo każdemu daje on osobistą refleksję. Jednemu satysfakcję, że umie wszystko, drugiemu poczucie, że powinien się sam - albo jego siotra, brat czy dziecko - douczyć.

Pytania najpierw wymyślali sami - i sami najpierw testują swoją wiedzę. Potem założyli podstronę "wymyśl pytanie". Zadają temat i na każdy wpływa około 200 pomysłów od internautów.

Wśród odpytywanych przeważają posiadacze matury, bardzo wielu jest studentów. - Czasem to podkreślamy, gdy np. student informatyki nie wie, co to jest system operacyjny, albo studentka europeistyki nie potrafi określić, co jest większe: województwo czy powiat - mówi Adam. Trafiają się też osoby dojrzałe. - W pierwszym odcinku mieliśmy pana po czterdziestce i starej szkole. Odpowiadał bezbłędnie na wszystko - dodaje Kuba.

Wszyscy odpytywani muszą wyrazić zgodę na publikację ich wizerunku. Nawet po totalnej porażce rzadko kto prosi o wycięcie jego odpowiedzi. Ostatnio dziewczyna, która twierdziła, że stolicą Hiszpanii jest Wenecja. Zawstydziła się, gdy jej chłopak zareagował z oburzeniem: "Co ty mówisz? Barcelona!". Wycięto oboje.

Ale dla nas to, czy mają maturę jest drugorzędne, bo przecież nawet gimnazjalista nie powinien myśleć, że stolicą Francji jest Luwr, albo że rodzynki rosną na krzakach - mówi Kuba.
Nie obśmiewamy ludzi. Śmiejemy się z systemu, ze szkoły, która uczy wielu niepotrzebnych rzeczy, ale przez maturę daje przepustkę na studia. Lepiej, by uczelnie same przeprowadzały egzaminy i decydowały, kto się na studia nadaje, a kto nie.

Świat poszedł do przodu

Na gdańskim Długim Targu opalony chłopak próbuje sobie przypomnieć, co to jest syrena. - Koobieeetaaa (rozciąga sylaby, by zyskać na czasie) i dół ma ogon - mówi demonstrując ten ogon falującym gestem dłoni na wysokości pośladków.

Prof. Krystyna Modrzejewska, romanistka z Uniwersytetu Opolskiego, niczemu już się nie dziwi od czasu, gdy na Sorbonie podczas międzynarodowej konferencji naukowej spotkała profesora nauk humanistycznych z USA, który był przekonany, że syrenę wymyślił... Disney. Trzepało nią też ze złości, gdy inna koleżanka z Zachodu była przekonana, że Modrzejewska wraca do Polski, czyli do... Moskwy. - Tym bardziej więc staram się, by nie wyprowadzały mnie z równowagi luki w wiedzy moich studentów. Raczej traktuję to jako wyzwanie dla siebie. Pokolenie, które od dziecka wychowywało się na komputerach, jest zupełnie inne. Mają dużą wiedzę, ale tej ogólnej, pogłębionej, nie dostali. Nic nie zostało utrwalone, więc nic dziwnego, że potem nie pamiętają, kim był Zeus albo co było atrybutem Posejdona (jeden z odpytywanych powiedział, że widły).

Daleki od ciskania gromów pod adresem młodych jest także dr Grzegorz Balawajder, dyrektor prywatnej szkoły (gimnazjum + liceum) oraz wykładowca na Uniwersytecie Opolskim. - Widać, że pewną wiedzę przyswajają metodą trzech "z" - zakuć, zdać, zapomnieć. Z jednej strony świadczy to o indolencji młodych ludzi, ale z drugiej strony mam wrażenie, że świat idzie z postępem, a edukacja trochę stanęła w miejscu. My dalej w wielu przedmiotach koncentrujemy się na treściach, które tak samo były aktualne 10, 20, jak i 30 lat temu, a tymczasem ci ludzie, którzy na co dzień korzystają z internetu, Facebooka czy Twittera, czerpią informacje z zupełnie innych źródeł i zauważają, że zupełnie co innego jest im do życia potrzebne. Oczywiście do matury się przygotują, ale zaraz potem wymażą z pamięci pewne fakty, bo dla ich planów życiowych nie ma znaczenia, czy "Pana Tadeusza" napisał Mickiewicz czy Sienkiewicz. To tłumaczy też, dlaczego bez cienia zażenowania plotą głupoty przed kamerą. Po prostu nie wstydzą się niewiedzy o czymś, co dla nich nie jest ważne.

Zdaniem dra Balawajdera czeka nas ewolucja pojęcia człowieka wykształconego. Dla pokolenia obecnych 50-latków wyznacznikiem wykształcenia jest pewien zasób wiedzy ogólnej, erudycja - wiedzieć, kto co napisał, rozpoznać obraz, zacytować wiersz - ale gdy ich zapytać o coś ze sfery komputerów, ipodów, ifonów - to odpadają, a młodzi to mają w jednym palcu i to bez czytania instrukcji obsługi odpowiednich urządzeń. - Kiedy muszę rozgryźć skomplikowany telefon komórkowy albo zgrać zdjęcia na płytkę, to proszę o to młodych - przyznaje prof. Modrzejewska. - W dzisiejszym świecie człowiek gromadzi w głowie to, co mu jest potrzebne, a całą resztą może sobie "wyguglować". Młodzi mają szansę błyskawicznie zdobyć to, do czego ja dochodziłam przez dwa tygodnie, czekając na książkę z biblioteki. Z drugiej strony taki świat jest też straszny, bo jak się GPS pomyli, to jestem załatwiona - śmieje się.

Dr Alicja Głębocka z Instytutu Psychologii UO prowadziła kiedyś badania rekrutacyjne. Jedno z pytań dotyczyło daty odzyskania przez Polskę niepodległości. Tylko połowa posiadaczy matury wiedziała, że chodzi o 11 listopada 1918 roku. Inni strzelali gdzieś w okolice 1 i 3 maja, jeszcze inni celowali w 22 lipca.

Mózg ludzki to nie twardy dysk w komputerze, który przechowuje informacje. Mózg informacje przetwarza. Zasypywanie struktur mózgowych niepotrzebnymi informacjami jest wręcz szkodliwe dla myślenia - mówi dr Głębocka. - Współczesna psychologia zwraca uwagę na to, by przede wszystkim uczyć logicznego myślenia, analizowania sytuacji, rozwiązywania problemów. To, że ktoś nie potrafi podać nazwiska autora tej czy innej książki, nie znaczy, że jest mało inteligentny czy niewykształcony. Ważniejsze jest, czy potrafi zrozumieć, co w tej książce zostało napisane.

Co robi szkoła

U nas wymaga się, by dziecko znało budowę liścia, ale nikt się nie martwi, że nie potrafi ono rozpoznać drzewa rosnącego pod oknem.

- Szkoły przygotowują teraz pod kątem egzaminów - bo ich wyniki są podstawą rankingowania - i jeśli gdzieś szukać winnych, to w systemie egzaminacyjnym - mówi dr Balawajder. - Uczniowie też są sprytni. Wiedzą, co zrobić, by zdać, i pomijają to, co jest do zdania zbędne.

Aby zdać np. maturę z polskiego, trzeba wstrzelić się w klucz. Wystarczy parę poprawnych elementów w morzu bzdur, bo te ostatnie nie są karane punktami ujemnymi. - Gdzieś tu jest pies pogrzebany - zauważa dr Balawajder.

Ostatnie międzynarodowe badania PISA, którym poddawani są 15-latkowie, bardzo wysoko ulokowały naszych uczniów. Szczycimy się tym, że w końcu badanie różnych kompetencji - rozumienia tekstu, umiejętności matematycznych - wypada u nas dobrze, ale konsekwencją tego jest osłabienie wiedzy ogólnej. Paradoks polega na tym, że przed laty w tych badaniach wypadaliśmy słabo, ale za to nasi uczniowie mieli dużą wiedzę o świecie i literaturze.

- Nasz system edukacyjny jest wadliwy od przedszkola po szkoły wyższe. Za dużo teorii, za mało praktyki - podkreśla dr Alicja Głębocka.

Jej zdaniem matura to jednak nie bzdura. - Jest potrzebna, ale powinna być bardziej odsiewająca. Nie może być tak, że zdaje ją 80 procent uczniów i wszyscy idą na uczelnie. Część pieniędzy podatnika marnujemy na kształcenie ludzi, którzy nie są w stanie tej wiedzy wykorzystać w przyszłości, bo brakuje im predyspozycji - umiejętności analizowania, wyciągania wniosków, wiązania ze sobą faktów, dostrzegania zależności przyczynowo-skutkowych.

Tymczasem cykl "matura to bzdura" bije rekordy popularności. Po 17 odcinkach (premiera co tydzień w piątek o godz. 10) jego twórcy odnotowali 5 milionów 300 tysięcy wyświetleń. - Nauczyciele pokazują te filmiki swoim uczniom w nagrodę za dobrze napisany sprawdzian albo jako przestrogę - mówi Kuba.
Wszyscy się śmieją. "Z samych siebie się śmiejecie" - chciałoby się zacytować. Ale kto to powiedział?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska