Wandale grasują na placu Daszyńskiego

Artur  Janowski
Artur Janowski
Artur Janowski
Oświetlenie alejek jest stale niszczone. Trzeba naprawić aż sześć lamp.

Dewastacje oświetlenia, stojącego na klombach, zaczęły się zaraz zakończeniu remontu placu w 2009 roku. Ale tak źle jak teraz nie było jeszcze nigdy. Dziś naliczyliśmy sześć zniszczonych lamp, czyli równo połowę z istniejących.

- Często przychodzę tutaj posiedzieć i serce boli, gdy patrzę na te kikuty - mówi Agnieszka Świerc . - Czy nie można czegoś z tym zrobić? Przecież to reprezentacyjny plac w centrum miasta, a w pobliżu jest straż miejska. Czemu nie reagują?

Krzysztof Maślak, zastępca komendant Straży Miejskiej przekonuje, że strażnicy patrolują plac, ale na razie nikogo nie złapali na gorącym uczynku.

- A postawić tam kogoś na całą dobę nie możemy - mówi Maślak.

Grażyna Rącka, miejski ogrodnik twierdzi że będzie namawiać straż, aby powrócić do pomysłu monitoringu.
- Lampy powinny być w ciągu kilku tygodni naprawione, ale jest bardzo prawdopodobne, że znów je ktoś zniszczy - przewiduje Rącka. - Kamera odstraszyłaby wandali, a pewnie także pozwoliłaby złapać sprawców.

Maślak przyznaje, że myślano o monitoringu, ale nie było na niego zgody ze względu na koszty (kilkadziesiąt tysięcy złotych) i drzewa.

- One utrudniałby kamerze pracę, a poza tym oświetlenie placu nie działa przez całą dobę, więc w pewnym momencie kamera byłaby ślepa - przekonuje Maślak. - Nie zamierzamy jednak załamywać rąk. Już zdecydowaliśmy, że na placu pojawią się w nocy dodatkowe patrole, podobnie będzie ze strony policji.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska