Moje kresy. Ludzie Kołomyi

Archiwum prywatne
Autor dokumentuje nagrobek powstańca, Jana Szymeczki, pradziadka Janusza Wójcika.
Autor dokumentuje nagrobek powstańca, Jana Szymeczki, pradziadka Janusza Wójcika. Archiwum prywatne
Z Kołomyją związane są biografie wielu wybitnych Polaków, którzy albo się tam urodzili, albo spędzili ważny okres swego życia. Wpisali swe czyny na karty historii naszego narodu. Wielu ich potomków trafiło po wojnie na Śląsk.

Poeci i pisarze

W Kołomyi w czasach polskich, poza kultem poety Franciszka Karpińskiego i pisarza Stanisława Vincenza, o których już pisałem w tym cyklu, szczycono się szczególnie pobytem w tym mieście poetki Marii Miłosławy Bartusówny (1854-1885).

Przez wiele lat mieszkała w domu swego wuja, współwłaściciela kołomyjskiej fabryki kafli, Marcelego Sławińskiego. Miała też swoich krewnych w pobliskim Pistyniu, gdzie spędzała wakacje i przeżyła dość dramatyczny romans z Hucułem, synem tamtejszego wójta.

Nazywano ją "kresową siłaczką", bo poświęcała się nauczaniu dzieci wiejskich. Przyjaźniła się ze znanymi wówczas twórcami - Teofilem Lenartowiczem, Władysławem Bełzą, Józefem Rogoszem.

Oprócz wierszy patriotycznych zostawiła liczne liryki o tematyce huculskiej:
Czeremoszu wstęga siwa
Zapienione fale toczy,
Jakaż piękna to kraina,
Ileż tu magicznych mocy

Zmarła młodo na gruźlicę, w 31. roku życia. W nekrologach opłakiwano ją żarliwie, nazywając "cudownym dzieckiem polskiej liryki". Pochowano ją na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie pod okazałym nagrobkiem w kształcie kurhanu, na którym Józef Lewicki, jej krajan z Pokucia, wybitny artysta noszący przydomek "rzeźbiarz Hucułów", umieścił płaskorzeźbę przedstawiającą poetkę, wspartą jedną ręką na stosie książek, a Teofil Lenartowicz napisał specjalne epitafium opłakujące stratę, jaką poniosła literatura polska.

W Słobodzie Rungurskiej pod Kołomyją mieszkała przez wiele lat wybitna polska poetka, autorka genialnego tomiku wierszy "Dzbanek malin", Maryla Wolska (1873-1930). Jej mąż, Wacław Wolski, przemysłowiec i wynalazca, wydobywał tam ropę naftową. Stworzył warunki, w których Maryla Wolska mogła prowadzić otwarty dom, goszcząc często czołowych twórców okresu Młodej Polski.

Z Kołomyi pochodził również Konstanty Krumłowski (1872-1938) - aktor, publicysta, dramaturg, satyryk, autor bardzo popularnego wodewilu "Królowa Przedmieścia", który był wystawiany przed wojną m.in. przez Leona Schillera i zekranizowany przez Eugeniusza Bodo w świetnej obsadzie aktorskiej z Heleną Grossówną, Aleksandrem Żabczyńskim i Stanisławem Sielańskim w rolach głównych.

Politycy, wojskowi i uczeni

W Kołomyi urodzili się politycy i działacze społeczni: Stanisław Sedlaczek (1892-1941) - pedagog, współtwórca i wybitny polski działacz harcerski, redaktor m.in. pism "Skaut" i "Harcerz", aresztowany w maju 1941 r. wspólnie z prof. Witoldem Staniszkisem (urodzonym w Mariampolu), dziadkiem Jadwigi Staniszkis, i zamordowany w Auschwitz; Józef Sanojca (1887-1953) - działacz ludowy i piłsudczyk, długoletni poseł na Sejm II RP oraz Mieczysław Jagielski (1924-1997) - ekonomista, profesor SGPiS, długoletni wicepremier w PRL, który podpisał porozumienie gdańskie z Lechem Wałęsą w sierpniu 1980 r.

Z Kołomyi pochodzili generałowie: Franciszek Adam Arciszewski (1890-1969) - przed wojną poseł na Sejm, prezes Związku Hallerczyków, był też szefem Polskiej Misji Wojskowej w Kanadzie i Brazylii; Adolf Humeniuk (1918-1963) - dowódca wojsk pancernych, który w czasie wojny zasłużył się przy forsowaniu Nysy Łużyckiej oraz w zdobywaniu Budziszyna i Drezna. Zginął wspólnie z synem w wypadku samochodowym.

Z Kołomyją związani są też wybitni uczeni i lekarze: Karl Maramarosch (ur. 1915) - absolwent tamtejszego gimnazjum, który po studiach we Lwowie, zainspirowany osiągnięciami prof. Rudolfa Weigla, odkrywcy szczepionki przeciwko tyfusowi, kontynuował swe badania w Stanach Zjednoczonych, stając się jednym z najwybitniejszych na świecie wirusologów i fitopatologów; Maurycy Madurowicz (1831-1894) - wybitny ginekolog, który do światowego położnictwa wprowadził słynne kleszcze Madurowicza, będące wielkim osiągnięciem w XIX-wiecznej medycynie i ratujące życie noworodków; Maksymilian Alweil (1903-1979) - wybitny stomatolog, który zaczynał od prowadzenia praktyki w Kołomyi, a po wojnie osiadł w Katowicach, gdzie przez lata kierował Wojewódzką Przychodnią Stomatologiczną; prof. Antoni Knot (1904-1982) - historyk, bibliotekarz, po wojnie dyrektor wrocławskiego Ossolineum i długoletni dyrektor biblioteki Uniwersytetu Wrocławskiego, kolekcjoner ekslibrisów; prof. Antoni Hlavaty (ur. 1920) - wybitny chirurg ortopeda; Anzelm Lutwak (1877-1942) - adwokat, poeta, eseista, redaktor lwowskiej "Palestry"; prof. Ryszard Brykowski (ur. 1931) - historyk sztuki, wybitny znawca architektury cerkiewnej, który jako ekspert i pracownik "Wspólnoty Polskiej" położył zasługi przy ratowaniu świątyń na kresach.

Poświęcił też swemu miastu rodzinnemu wiele artykułów oraz erudycyjną monografię pt. "Kołomyja. Jej dzieje i zabytki".

Artyści

Z Kołomyją związanych jest też kilku wybitnych polskich artystów, m.in. Karol Hukan (1888-1958) - rzeźbiarz, autor m.in. kamiennej figury Chrystusa w kościele Jezuitów w Krakowie; Jerzy Boroń (1924-1989) - wybitny rzeźbiarz, ceramik, dziekan i prorektor ASP we Wrocławiu, twórca słynnych plenerów ceramicznych w Bolesławcu, syn Stanisława Boronia, długoletniego dyrektora Gimnazjum Kazimierza Jagiellończyka w Kołomyi, zamordowanego przez Niemców w Majdanku. Lata młodzieńcze w Kołomyi przeżył też Zbigniew Horbowy (ur. 1936) - artysta plastyk, zajmujący się wzornictwem przemysłowym, dziekan i rektor ASP we Wrocławiu, uważany za czołowego polskiego projektanta szkła użytkowego (w latach 60. i 70. XX w. poszukiwane były tzw. "szkła Horbowego"), realizator dużych form architektonicznych w szkle, m.in. wielkich kościelnych witraży, mieszkający obecnie w Polanicy Zdroju.

W Kołomyi urodziła się też Irena Dziedzic, która w latach 60. i 70. była pierwszą damą polskiej telewizji, prowadząc jeden z najważniejszych wówczas programów kulturalnych "Tele Echo" oraz wspólnie z Lucjanem Kydryńskim stanowiła znakomitą parę konferansjerską na festiwalach w Opolu i Sopocie.

Nauczycielska odyseja

Na Śląsku Opolskim osiadła liczna grupa kołomyjan. Szczególnie wielu było wśród nich nauczycieli. Dr Katarzyna Maler, historyczka z Głubczyc, zainspirowana opowieściami Stefanii Pojdy, nauczycielki urodzonej w Kołomyi w 1927 r., po wielu miesiącach wręcz detektywistycznej pracy spisała historię niezwykłego transportu, która mogłaby stanowić kanwę dramatycznej opowieści filmowej.

Dr Maler zgromadziła dziesiątki fotografii, skopiowała wiele dokumentów, zebrała masę relacji, spenetrowała cmentarz w Głubczycach, pojechała nawet do Kołomyi i dzięki temu wyrwała z niepamięci prawdę o losach kilkudziesięciu kołomyjskich, a później śląskich nauczycieli.

Historia ta zaczęła się 20 września 1945 r. Tego dnia Karolina Wołoszczuk (1892-1952) - niezwykle energiczna dyrektorka jednej z kołomyjskich, a później głubczyckich szkół - doprowadziła do wyjazdu na zachód kilkudziesięciu nauczycieli, głównie absolwentów Studium Nauczycielskiego w Kołomyi.

Transport, który zorganizowała, składał się z kilkunastu wagonów. Były to głównie niezadaszone tzw. lory, o wysokich na jakieś 1,5 metra ścianach, oraz węglarki. Tylko jeden wagon miał dach, ale nie był to wagon osobowy.

Transport około 150 osób, nazwany nauczycielskim, bo przeważali w nim pedagodzy z rodzinami, jechał z Kołomyi do Głubczyc 16 dni. Była wówczas zimna jesień i przeważały deszczowe noce. Pasażerowie tej wygnańczej eskapady, opatuleni w zimowe płaszcze, kurtki, koce, jakieś wojskowe brezenty z demobilu siedzieli i spali na drewnianych pakach, które były jednocześnie prowizorycznymi pryczami. Żywili się sucharami, czerstwymi bochenkami chleba i owocami zabranymi na drogę. Blaszane wiadra zastępowały ubikację.

11-letnia wówczas Jadwiga Tarkowska wspomina: "W wagonach były wszy, które dosłownie kapały ze ścian. Pozwolono nam wziąć niewiele. Żal mi było mego psa, którego nie mogłam zabrać z sobą".

Jechali przez Stanisławów, Stryj, Lwów, Mościska. Mijali płonące, palone przez banderowców polskie wsie w strachu, że w każdej chwili jakaś sotnia upowców zaatakuje ich transport, ograbi z dobytku i pozbawi życia.

Gdy transport dojechał pod Rzeszów, a pasażerowie chcieli się napić wody i zdobyć coś do jedzenia, miejscowi odgonili ich kijami, gdyż bali się, że przybysze zechcą zająć bądź ogołocić ich domy. W Trzebini odczepiono pierwsze wagony, później były Mysłowice, Racławice Śląskie. Celem był Racibórz. Gdy tam dojechano i stwierdzono, że miasto całe jest w gruzach, zdecydowano się jechać dalej, do Głubczyc, bo krążyła wieść, że tam są puste domy.

Na głubczycki dworzec transport dotarł 6 października 1945 r. i tam, wymęczeni podróżą pasażerowie wysiedli i rozproszyli się, aby szukać swoich nowych siedlisk. Po kilku dniach w mieście i okolicznych miejscowościach podjęli pracę w uruchamianych szkołach. I to oni, kołomyjscy nauczyciele, stali się pionierami polskiej oświaty na południu Opolszczyzny. Według różnych źródeł i szacunków przybyło ich tam około 60. Nie sposób tu wymienić wszystkich. Przywołam więc tylko kilkanaście nazwisk tych, o których najwięcej wiemy.

Opolscy kołomyjanie

Stefania Baraniuk (1920-1993) - córka zamożnej rodziny. Jej ojciec był kierownikiem Urzędu Skarbowego w Kołomyi i właścicielem stadniny koni. W Głubczycach uczyła fizyki i matematyki. Ukończyła opolską WSP. 14 lat pełniła funkcję dyrektora liceum w Głubczycach, jej brat, Józef Baraniuk (1900-1963), był natomiast dyrektorem Liceum Ogólnokształcącego w Prudniku; Cecylia Czopeńko (1913-1992) uczyła biologii i geografii. Słynęła z elegancji.

Jej lekcje uważano za majstersztyki dydaktyczne. Bezwzględna w egzekwowaniu wiedzy i sprawiedliwa. Jej ojciec został w Kołomyi, nie zdecydował się porzucić swojej ojcowizny; Bronisława Daniek (1904-1981) - charyzmatyczna polonistka, prowadziła kółko literackie w Głubczycach, gościła często młodzież w swoim domu; Karolina Hołomska (1898-1977) - również polonistka; Franciszka Krukowska (1893-1972) - córka Pauliny Piskozub, matka pięciorga dzieci, z których syn Stanisław został później dyrektorem orkiestry Polskiego Radia we Wrocławiu; Zofia Kulińska (1908-1992) - nauczycielka biologii, córka Bronisławy okrutnie zamordowanej przez banderowców - postrzelona, leżała w parku pod drzewem, nie otrzymawszy pomocy od przestraszonych, zamkniętych w domach ludzi; Zofia Matras (1896-1984) - germanistka, perfekcyjnie znająca język, nie podpisała folkslisty, co mogła przypłacić życiem, w Kołomyi i Głubczycach uczyła muzyki; Marian Niemczewski (1892-1961) - uczył plastyki, utalentowany malarz; Stanisław Pliszewski (1881-1978) - miłośnik filmu i teatru, kierował szkołą dla dorosłych w Głubczycach, krewny Jerzego Kawalerowicza (urodzonego w Gwoźdźcu pod Kołomyją), wybitnego polskiego reżysera, twórcy m.in. takich filmów jak "Faraon", "Austeria", "Quo vadis"; Maria Staszkiewicz (1908-1997) - córka dyrektora poczty w Kołomyi.

Pochodziła z licznej rodziny nauczycielskiej. Jej trzy kuzynki i kuzyn byli pedagogami. Uczyła w LO w Głubczycach geografii; Jan Szrajber (1911-1980) - przyjechał do Głubczyc jako ogniomistrz, był kierownikiem szkoły dla pracujących; Ignacy Śnigowski (1883-1970) - uczył w Królowem pod Głubczycami, a później był kierownikiem biblioteki powiatowej w Głubczycach. Z Kołomyi pochodzi również Zbigniew Maler (ur. 1931) - długoletni nauczyciel przedmiotów przyrodniczych w szkołach głubczyckich, ojciec historyczki dr Katarzyny Maler.

Według "Słownika biograficznego nauczycieli Śląska Opolskiego" autorstwa Jerzego Dudy, Franciszka Dzionka i Anny Szelki inni opolscy nauczyciele urodzeni w Kołomyi bądź jej okolicach pracowali w całym województwie.

Byli wśród nich m.in.: Wiesława Andryasiewicz - nauczycielka w Brzegu, Maria Micek - w Moszczance koło Prudnika i jej mąż Jan Micek - w Wójcicach, później wieloletni radny w Otmuchowie, Maria Wójcik - w Większycach, Mirosław Mokłowicz - nauczyciel i kierownik muzyczny zespołów instrumentalnych w Opolu, organizator młodzieżowych festiwali muzycznych; Wanda Zaborowska - długoletnia nauczycielka w szkołach niemodlińskich, Zygmunt Stec - kierownik szkół podstawowych w Gotartowie, Kujawach Górnych, Kostowie i Smardach w powiecie kluczborskim.

W Opolu mieszka obecnie kilka prominentnych osób, które mają bardzo silne związki rodzinne z Kołomyją, m.in. Marek Piskozub - obecny dyrektor Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu, pochodzący z wielce zasłużonej rodziny kołomyjskiej, która w tym mieście miała nawet ulicę swego imienia w dzielnicy Wincentówka.

Jego ojciec, Zygmunt Piskozub (1935-2005) - chemik, był długoletnim dyrektorem zakładów gazowniczych w Opolu, należał jednak do stanisławowskiej linii Piskozubów. Prof. Leszek Stadniczenko - twórca prawa na Uniwersytecie Opolskim i pierwszy dziekan Wydziału Prawa na UO - ma również bardzo mocne rodzinne związki ze Stanisławowem i Kołomyją.

Na cmentarzu polskim w Kołomyi są trzy grobowce Stadniczenków spowinowaconych z Piskozubami. Byli to głównie notariusze, adwokaci i lekarze. Jak widać, tradycje rodzinne zawodowe są kontynuowane przez wnuków i prawnuków. W Kołomyi urodził się Włodzimierz Ostrowski - obecny prokurator okręgowy w Opolu. Kołomyjanką jest również Ludmiła Bender, z domu Ostrowska, żona Mariana Bendera - właściciela jednego z najstarszych i renomowanych warsztatów samochodowych w Opolu, byłego prezesa klubu sportowego "Odra".

W Opolu mieszka Zdzisław Kołodziejczyk (ur. 1934) - ekonomista, pilot wycieczek, tenisista, wnuk Józefa Wimmera - starosty kołomyjskiego i właściciela, wspólnie z Radziwiłłem, znanej na całym Pokuciu cegielni i fabryki dachówek. Jeżeli jeszcze dziś spotyka się w okolicach Kołomyi stare dachy na domach, świątyniach, kaplicach cmentarnych, można być pewnym, że to wyroby z kołomyjskiej dachówkarni Józefa Wimmera i jego arystokratycznego wspólnika.

Gdy przed kilku laty z Jerzym Janickim robiliśmy w Podhajcach na Podolu dokumentację do filmu biograficznego o braciach Łomnickich, wybitnym aktorze Tadeuszu i Janie - reżyserze filmowym (twórcy serialu "Dom"), zrzucano właśnie starą dachówkę z kościoła podhajeckiego.

Na każdej było sygnowanie: "Fabryka dachówek w Kołomyi". Ze stosu gruzów wziąłem wówczas kilka tych dachówek, co na granicy polsko-ukraińskiej wzbudziło wielkie zainteresowanie i uśmiechy politowania: po co komuś ten stary gruz? Tymczasem dachówki kołomyjskie Wimmera i Radziwiłła są dzisiaj rzadkimi obiektami zabytkowymi, przywołującymi pamięć o wielkiej polskiej cegielni i dachówkarni na Kresach.

Korzenie kołomyjskie ma również Janusz Wójcik - poeta, animator kultury na Śląsku Opolskim, obecny dyrektor Departamentu Kultury i Sportu w Urzędzie Marszałkowskim. Jest on praprawnukiem spoczywającego na cmentarzu kołomyjskim pod okazałym grobowcem Jana Szymeczki (1842-1933) - powstańca styczniowego, a później właściciela piekarni w Kołomyi.

Córka Jana Szymeczki, Anna, wyszła za mąż za Józefa Wójcika z Jasła i związek ten, w którym urodziło się ośmioro dzieci, dał początek bardzo patriotycznej rodzinie Wójcików, z których czterech walczyło w wojnie polsko-bolszewickiej, a Karol Wójcik był żołnierzem Andersa, z którym przeszedł szlak bojowy od Tobruku po Monte Cassino, o czym pisze Melchior Wańkowicz w swej słynnej książce "Monte Cassino".

Urodzony w Kołomyi w 1929 r. Zbigniew Wójcik - z zawodu leśnik, ojciec poety Janusza Wójcika, był po osiedleniu się na Śląsku długoletnim kierownikiem administracyjnym Biura Urządzania Lasów i Geodezji Leśnej w Brzegu. Część kołomyjskiej rodziny Wójcików osiadła w Prudniku oraz w Szczecinie, gdzie Marian Wójcik jest cenionym lekarzem neurochirurgiem i przez wiele lat był ordynatorem w Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie Wielkopolskim.

W Kołomyi urodził się w 1925 r. Stanisław Krzyż, ekonomista, były dyrektor kluczborskiego Famaku, syn zmarłego w Kluczborku Józefa Krzyża (1870-1947) - majstra budowlanego, który wzniósł wiele willi w kołomyjskiej dzielnicy Wincentówka.

Oczywiście nie byłem w stanie przywołać nazwisk wszystkich kołomyjan, którzy po wojnie tworzyli na Śląsku polską rzeczywistość. Ale już tych kilka nazwisk ukazuje znaczenie tych rodzin w historii naszego regionu i Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska