Studenci politechniki skonstruowali walczącego robota

Paweł Srauffer
Każdy z trzech młodych konstruktorów (na zdjęciu od lewej: Łukasz Księżarek, Grzegorz Kolbuch i Adrian Dobosz) stworzył swojego robota. - Będziemy je jeszcze udoskonalać - mówi Adrian.
Każdy z trzech młodych konstruktorów (na zdjęciu od lewej: Łukasz Księżarek, Grzegorz Kolbuch i Adrian Dobosz) stworzył swojego robota. - Będziemy je jeszcze udoskonalać - mówi Adrian. Paweł Srauffer
Czy czarne "coś", co wygląda jak kostka o wymiarach 10 na 10 cm, może brać udział w zawodach sumo? Tak! Pod warunkiem, że są to zawody sumo dla robotów. Może też zwyciężać.

Młodzi inżynierowie z Politechniki Opolskiej zajęli trzecie miejsce podczas III Trójmiejskiego Turnieju Robotów Robo3DVision w Gdańsku. Roboty skonstruowane przez ekipę w składzie: Adrian Dobosz, Grzegorz Kolbuch, Łukasz Księżarek oraz Karolina Grząślewicz startowała w kategorii Minisumo. To rywalizacja bardzo małych robotów, wzorowana na japońskich walkach sumo.

- Walkę wygrywa robot, który - tak jak na prawdziwych zawodach - wypchnie przeciwnika z ringu. Całość rozgrywa się jednak w nieco innej skali, bo nasi zawodnicy muszą jednak zmieścić się w kostce 10 na 10 cm - mówi Grzegorz Kolbuch. - Mimo tak małych rozmiarów walce towarzyszyły ogromne emocje. Byliśmy strasznie nakręceni - dodaje Grzegorz.

Ekipa politechniki na zawody w Trójmieście wystawiła trzy roboty: "CzubuSia", "Zerglinga" i "Dread Knighta". W tej kategorii udział wzięło 18 "maszyn", a ich konstruktorzy pochodzili z całej Polski. Sukces opolskiej drużynie przyniósł robot o nazwie "CzubuŚ".

Ten niewielki zawodnik to majstersztyk, precyzyjne połączenie elektroniki, mechaniki i oprogramowania. Stworzył go Adrian i to od jego ksywki pochodzi nazwa robota.

- Przyznam, że traktuję go trochę jak moje dziecko, wszyscy mamy chyba podobne uczucia. Bo w tworzenie konstrukcji wkładamy bardzo dużo serca - mówi Adrian.

Konstruowanie robotów kosztuje żaków także sporo czasu i... pieniędzy.

Ten niewielki, bo o wymiarach 10-centymetrowej kostki, robot kosztuje około tysiąca złotych, a jego budowa i zaprogramowanie zajęłoby około tygodnia przy założeniu, że pracuje się bez przerwy!

Jak się robi robota? Na początek potrzebny jest pomysł. - Trzeba wymyślić, co ten robot ma robić, stworzyć jakieś założenia konstrukcyjne. Potem się je realizuje, łączy z mechaniką i programuje - mówi Adrian.

Choć brzmi to dość prosto, trzeba powiedzieć, że droga od pomysłu do efektu końcowego nie zawsze jest usłana różami.

- Tu się pracuje metodą prób i błędów. Wielokrotnie zdarzało się, że podczas pracy spaliliśmy jakiś ważny i drogi podzespół albo źle dopasowaliśmy do siebie części i trzeba było całą konstrukcję rozbierać. Na szczęście, choć każdy ma swojego robota, pracujemy razem, a wszystkie doświadczenia wkładamy do wspólnego worka - mówi

Teraz opolscy konstruktorzy przygotowują się do zawodów we Wronkach pod Poznaniem. Udoskonalają swoje maszyny i prowadzą eksperymenty.

- Największym testem będzie dla nas jednak grudzień. Wtedy we Wrocławiu odbywają się bardzo ważne międzynarodowe zawody - mówi Adrian.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska