Polska to nie jest kraj dla starych ludzi

Redakcja
Paweł Stauffer
Polska gwałtownie się starzeje. Ale jednocześnie rządzący nie robią prawie nic, by przystosować kraj do nowych społecznych wyzwań z tym związanych. Nie jesteśmy do nich przygotowani ani mentalnie, ani instytucjonalnie.
Uniwersytet Trzeciego Wieku

Uniwersytet Trzeciego Wieku

Krystyna jeszcze do niedawna podjeżdżała pod blok, w którym mieszkała jej mama. Nie musiała wchodzić na górę, żeby zobaczyć, jak się staruszka czuje. - Machała mi z okna na powitanie - opowiada Krystyna.

Machała coraz rzadziej. Potem przestała pytać panią Krystynę, co jej przyniosła na kolację. Bez protestów połykała już tylko leki. Do niedawna układane przez fryzjera srebrne włosy miała już w kompletnym nieładzie. W końcu przestała wychodzić z łóżka. Te zmiany następowały powoli, oprócz ostatniego etapu - ten przyszedł niemal z dnia na dzień.

Krystyna przyznaje, że poszła wtedy na kilkutygodniowe zwolnienie. - Nie miałam co z mamą zrobić, szukałam kogoś do opieki, ale w Opolu można było tylko znaleźć za pełną odpłatnością - mówi Krystyna. - Taka opiekunka to druga moja pensja, bo za godzinę liczy 15 złotych. Większość z nich bardzo się ceni, mają stawki takie jak opiekunki w Niemczech.

Kilka razy przyjechały pielęgniarki ze stacji Caritas. - Podłączyły kroplówkę, nawet w święta nie musiałam się martwić, bo podały zastrzyk. I nic nie musiałam płacić - dodaje Krystyna.
Ale to były usługi pielęgnacyjne, a nie całodniowa opieka nad chorym w domu.

Po chorobowym Krystyna wzięła jeszcze urlop. - W tym czasie moja mama odeszła, a ja ją trzymałam za rękę - wspomina wzruszona.

Czasem myśli, iż to szczęście, że starcze zniedołężnienie nie przykuło jej mamy do łóżka na miesiące, lata. Szczęście dla mamy i dla niej. - Bo nie wiem, co wtedy bym zrobiła - przyznaje szczerze. - Wszędzie się czeka w długiej kolejce na miejsce dla ludzi w podeszłym wieku.

Jesień nie taka złota

Miejsc, gdzie zniedołężniały człowiek może znaleźć w Opolu opiekę, drastycznie brakuje. Podobnie zresztą jest w całym województwie, a na Opolszczyźnie rośnie liczba starzejących się ludzi.

- Mamy przed sobą demograficzną starość, tak wynika z raportu, który przygotowuję dla władz miasta - mówi Zdzisław Markiewicz, szef Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu. - Higieniczne życie przedłuża wiek, a także jakość życia, bo dzisiaj ludzie po siedemdziesiątce są w dobrej formie - chcą być aktywni i nadal się rozwijać.

Z jego raportu wynika, że w 2010 roku tylko w samym Opolu było 2375 osób po osiemdziesiątce. Do roku 2020 ich liczba w Opolu wzrośnie do 3680.

- Ze statystyk widać, że ludzie żyją coraz dłużej, a okres, od którego potrzebują całodobowej opieki, przesuwa się na dalszy etap życia - podkreśla Markiewicz. - Problem w tym, że ubywa opiekunek, bo jadą opiekować się staruszkami za granicą. Możemy tylko liczyć, że do nas przyjadą kobiety ze wschodu.
Siostra Bonita, dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Opolu, prowadzonego przez siostry franciszkanki, mówi, że czasy się zmieniły i trudno liczyć na to, że bliscy, którzy pracują, będą mogli się zająć starszą osobą. Znanego w tradycji śląskiej wycugu nikt już nawet na wsi nie przewiduje.

- Trudno o wielopokoleniową rodzinę, bo luksusem jest, gdy mają w bloku trzy pokoje - zauważa siostra Bonita. - A stary człowiek potrzebuje spokoju. Do tego kobiety pracują, często cały dzień są poza domem. Z dnia na dzień nikt nie rzuci pracy, żeby się staruszkiem opiekować, więc trafiają do nas.
W opolskim DPS są 52 miejsca, w kolejce czeka siedemnaście osób.

- Ale o tym, kiedy zwolni się miejsce, decyduje Pan Bóg, więc trudno ustalać jakiekolwiek terminy - dodaje siostra Bonita.

Kolejka jest także w Domu Kombatanta przy ul. Chmielowickiej w Opolu. Trzeba prawie rok czekać, aż się coś zwolni.

- Mamy 108 miejsc dla osób w podeszłym wieku i 30 dla obłożnie chorych, w kolejce na miejsce w naszym domu czeka dziewiętnaście osób - mówi Halina Antczak, dyrektor Domu Kombatanta.
A czas w przypadku starszych ludzi bardzo się liczy, płynie inaczej, bo każdy dzień przynosi zmiany. - I przeważnie nie na lepsze - dodaje szefowa "Kombatanta".

Szklane domy to za mało

Brak miejsc w DPS częściowo rekompensują stacje opieki Caritas, które świadczą usługi pielęgnacyjne w domu chorych i zniedołężniałych ludzi. Jednak to doraźna pomoc - podłączenie kroplówki, zastrzyk. I pielęgniarka biegnie do następnych chorych.

- Pomysł opieki w domu przeflancowaliśmy z Niemiec - mówi Artur Wilpert z Caritasu Diecezji Opolskiej. - Kiedy w 1991 roku tworzyliśmy pierwsze stacje na Opolszczyźnie, wszyscy w Polsce się dziwili. Teraz wrosły w krajobraz i pielęgniarki są blisko ludzi. W całej diecezji mamy 54 stacje i 160 pielęgniarek. Mamy też specjalne łóżka, balkoniki, specjalne toalety dla chorych.

Za pracę pielęgniarek płaci NFZ, dofinansowują je też gminy. Nic nie kosztują wolontariusze i na szczęście jest ich wielu.

- Problem z opieką nad starszymi osobami już się pojawił w Polsce, ale to dopiero pierwsze sygnały tego, co nas czeka - podkreśla Artur Wilpert. - Dlatego chcemy tworzyć domy całodziennej opieki, gdzie np. można byłoby przyprowadzić starszego człowieka np. z chorobą Alzheimera, a samemu iść normalnie do pracy.

Jak podkreśla przedstawiciel Caritasu, stawianie najnowocześniejszych szklanych domów opieki dla starszych w niczym nie pomoże, jeżeli ta nie będzie dofinansowana z Narodowego Funduszu Zdrowia. Przekonał się o tym choćby NZOZ Samarytanin, który głównie prowadzi hospicja i opiekę paliatywną. Jeszcze w ubiegłym roku zapewniał opiekę pielęgnacyjną w domach.

- Wtedy w NFZ zakontraktowaliśmy 60 usług opiekuńczych w domach, w tym roku mogliśmy zaledwie pięć - mówi Adam Kępkowski, menedżer NZOZ Samarytanin. - A potrzeby opieki nad starszymi ludźmi są coraz większe. Prowadzimy też opiekę w domach, przy pełnej odpłatności, ale to nie jest na kieszeń polskiego emeryta ani jego bliskich. Nie ma się więc co dziwić, że rośnie liczba staruszków na szpitalnych oddziałach wewnętrznych… A to nie o to chodzi!

W Prószkowie pod Opolem zorientowali się już dużo wcześniej, że czeka ich opieka nad zniedołężniałymi staruszkami. Może stąd, że ten proces starości demograficznej nastąpił tu szybciej. - Przez wyjazdy, bo młodych na miejscu nie ma, czas nie stał w miejscu, więc ich rodzice i krewni potrzebują opieki - stwierdza Róża Malik, burmistrz Prószkowa. - W latach 90. zaczęliśmy kształcić opiekunki do całodobowej opieki w domach. Mamy ich teraz dziesięć, za ich pracę płacą częściowo krewni, resztę płaci gmina.

Gdzie szukać geriatry?!

Przychodnia w centrum Opola. Przed gabinetem na korytarzu pani Janina na korytarzu rozprawia ze spotkaną kobietą w jej wieku o serialowych postaciach. Obie są grubo po siedemdziesiątce.
Są tak zaaferowane rozmową, że nawet nie reagują, kiedy ktoś próbuje się przedrzeć bez kolejki.

Wszystko dlatego, że korytarz przychodni to przeważnie jedyne miejsce, gdzie spotykają się starsi ludzie.
- Kawa w lokalu przecież taka droga - mówi ze skrępowaniem 75-letnia pani Janina.

Wizyta u lekarza, rozdrażnionego nadmiarem pacjentów, też odbiega od oczekiwań starszych osób. Doktor bezceremonialnie powiedział pani Janinie, że na poprawę nie można już zbytnio liczyć.
Ze swoimi problemami powinna trafić do geriatry, ale w Opolu takiego specjalisty, który kompleksowo popatrzy na starego człowieka, nie ma.

- Brakuje ich w całym województwie - przyznaje Beata Cyganiuk, rzecznik opolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. - I niewielu lekarzy chce się kształcić w tej specjalności.
Dlaczego tak się dzieje?

- Decydują pieniądze - nie ukrywa młody lekarz z Opola. - Bo geriatria to specjalność niedochodowa.
Niedochodowe są też oddziały geriatryczne, przyjmujące pacjentów od 65. roku życia. Mamy tylko dwa takie oddziały w całym województwie, łącznie 52 łóżka. Jeden w szpitalu w Kędzierzynie-Koźlu, drugi w szpitalu w Kup. Ponadto oddział geriatryczny w Kędzierzynie-Koźlu działa warunkowo, bo… nie ma specjalisty geriatrii. Na takim oddziale jest psycholog, pracownik socjalny, który zorganizuje i pozałatwia życiowe sprawy komuś, kto wraca ze szpitala do domu.

Kto się zajmie seniorami?

Na Uniwersytecie Opolskim od kilku lat jest specjalność gerontopedagogika, ale nie cieszy się popularnością.

- Gerontopedagogika to zawód przyszłości, wkrótce będzie musiało powstać wiele miejsc opieki dla seniorów, już potrzeba nam domów dziennego pobytu i dla nich organizatorów wolnego czasu - podkreśla prof. Eleonora Sapia-Drewniak z UO, inicjatorka utworzenia tej specjalności, sprawuje też nadzór naukowy nad Uniwersytetem III Wieku. - W ubiegłym roku zabrakło nam dwóch osób, żeby móc uruchomić tę specjalność.

Za to oblegane są inne pedagogiki, po których za chwilę nie będzie pracy, bo idzie niż demograficzny.
Kiedyś uniwersytety III wieku były tylko w miastach uniwersyteckich, a dzisiaj można je spotkać nawet w powiatowych. Ludzie chcą się rozwijać, niezależnie od wieku.

Pani profesor podkreśla, że rosnąca liczba sprawnych do późnego wieku naukowców to wynik ciągłego rozwoju. Ale też tego, że człowiek nie czuje się wykluczony z głównego nurtu społecznego z powodu wieku.

- Starość to kolejny etap życia, nie można udawać, że nie istniejemy - stwierdza 74-letnia Irena Piekarska. - Wielu z nas na emeryturze robi to, czego nie zrealizowało wcześniej, w życiu zawodowym.

Ona sama w ramach Uniwersytetu III Wieku uczestniczy w warsztatach aktorskich. - Prowadzą je artyści z Teatru Kochanowskiego, dają nam tekst, a my mamy go zinterpretować. Aktorstwo to moje niezrealizowane marzenie, bo za młodu pracowałam w laboratorium.

A po powrocie do domu siada do komputera (zainteresowani studenci seniorzy mogą się nauczyć podstaw i rozwijać w sekcji komputerowej). - Największą motywacją jest to, że można przesyłać maile i rozmawiać przez skype'a z wnukami z zagranicy - podkreśla pani Irena.

Starość się nie udała?

- To ile pani chciałaby jeszcze żyć? Jak boli, to znaczy, że człowiek żyje, w pani wieku nie należy za wiele wymagać… - usłyszała od lekarza 76-letnia Urszula Dolżycka z Opola.

- Od tego czasu robię wszystko, żeby nie chodzić do lekarza - podkreśla pani Urszula, lektorka języka niemieckiego, która prowadzi zajęcia ze słuchaczami opolskiego Uniwersytetu III Wieku. - Być może, że starość się pewnie Panu Bogu nie udała, ale trzeba ją umieć przyjąć. Prawdziwe też jest to, że jesteśmy już jednodniowi. To znaczy, że nie wiadomo, czy jutro spotkamy się jeszcze w tym samym gronie…

Ale dzięki temu studenci seniorzy wiedzą, że nie można marnować czasu.
- Jeśli samopoczucie nie dokucza, to się nie dajemy, ten czerwiec to może być ten ostatni sezon truskawkowy… - dodaje 80-letnia Elżbieta Mrugała i poprawia słomkowy kapelusz, przy tym pobrzękuje delikatnie bransoletkami. Pani Elżbieta także uczy niemieckiego słuchaczy Uniwersytetu III wieku.

Kilka dni temu wróciły z konferencji naukowej w Instytucie Goethego w Hamburgu "Dialog przez pokolenia".
- Na Zachodzie uświadomiono sobie, że młodość bez starości trudniej się obywa - mówi rozpromieniona pani Elżbieta. - Na powrót robią wszystko, żeby trzy kolejne pokolenia miały ze sobą kontakt.

Opowiada o popularnym wśród Niemców wolontariacie seniorów. Tam nikogo nie dziwi, że pogodny dziadek maszeruje rano do przedszkola. Nie dziwią też ogłoszenia w gazecie, że młodzi poszukują energicznych dziadków dla swojego dziecka, żeby mogło się lepiej rozwijać.

- Rozbite rodziny to najpierw dziecko bez ojca, potem dzieciństwo bez dziadka - wzdycha pani Elżbieta. - A dziadek wolontariusz, choć tylko w przedszkolu, opowiadając dzieciom, przekazuje im tyle wartości. Niemcy mają 120 organizacji pozarządowych dla seniorów.

O swoich studentach z Uniwersytetu III Wieku mówi, że są najlepsi na świecie. - Z dziećmi i młodzieżą pracowałam przez całe życie, ale takiego zaangażowania jak u seniorów to nigdy tam nie spotkałam - dodaje 80-letnia kobieta. - Może dlatego, że oni już nie mają czasu, by go bezsensownie marnować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska