Kontrowersje wokół pomnika amerykańskich żołnierzy

James Althoff
W Kędzierzynie-Koźlu ma powstać pomnik żołnierzy, którzy bombardowali te ziemie w 1944 roku. Starszym mieszkańcom się to nie podoba.
Makieta pomnika.
Makieta pomnika.

Makieta pomnika.

Upamiętnieni mają zostać żołnierze 15. armii powietrznej Stanów Zjednoczonych. W 1944 roku przeprowadzili oni kilkanaście zmasowanych nalotów na Kędzierzyn a jego celem były zakłady chemiczne produkujące m. in. syntetyczną benzynę, niezbędna dla niemieckiej armii prowadzącej wojnę na wielu frontach.

Kilkadziesiąt amerykańskich bombowców zostało wówczas zestrzelonych prze silną niemiecką obronę przeciwlotniczą.

Członkowie stowarzyszenia "Blechhammer 1944" z Kędzierzyna-Koźla ustalili nazwiska ponad 130 żołnierzy USA i chcą postawić pomnik ku czci poległych.

Ale wśród starszych mieszkańców miasta ten pomysł wzbudza spore emocje.

- W 1944 roku miałem 6 lat. Gdy amerykańskie bombowce nadlatywały, uciekałem z domu w pole z kartoflami i modliłem się do Boga, żeby bomba nie trafiła w miejsce, gdzie się schroniłem - opowiada pan Walter, mieszkaniec os. Blachownia w Kędzierzynie-Koźlu, na którym znajdowały się niemieckie zakłady chemiczne. - Dla mnie Amerykanie byli wrogiem, z rąk którego zginęli moi bliscy, gdy nie uciekli z domu zburzonego przez bombę. Słyszałem już o tym pomniku i nie wiem, czy to dobry pomysł, aby go stawiać.
Pociski nierzadko spadały na zabudowania mieszkalne. W związku z tym, że Niemcy zadymiali zakłady a także dysponowali świetną obroną przeciwlotniczą, wiele amerykańskich bomb nie trafiało w cel. Z tego powodu zniszczona została wieś Stare Koźle.

Pomnik z nazwiskami poległych amerykańskcih lotników ma stanąć na osiedlu Blachownia w Kędzierzynie-Koźlu, niedaleko domu kultury. Tutejszy park już nosi imię Lotników 15. Armii Powietrznej Stanów Zjednoczonych, bo na wniosek członków stowarzyszenia "Blechhammer 1944" nazwała go tak rada miasta.

Czytaj w Regiopedii: Obóz pracy w Sławięcicach

- To część lokalnej historii. Ci żołnierze, którzy byli zazwyczaj bardzo młodymi ludźmi, oddali swoje życie w walce z faszyzmem. Zasługują więc na to, aby uczcić ich pamięć - przekonuje Kamil Nowak, sekretarz stowarzyszenia. - W miarę upływu lat zapominamy, że celem bombardować były zakłady produkujące paliwo dla celów armii hitlerowskiej a nie fabryki zabawek.

Edward Haduch, wiceprezes stowarzyszenia dodaje, że żołnierze USA walczyli tu po to, aby wojna jak najszybciej się skończyła.

- I absolutnie nie można tego porównać do nalotów na niemieckie miasta, jakie w czasie drugiej wojny światowej przeprowadzali np. Brytyjczycy - mówi Edward Haduch. - Owszem, zdarzało się, że bomby nie trafiały celu i spadały na domy mieszkańców. Ale to są okrucieństwa wojny.
Władze miasta nie widzą w pomyśle postawienia takiego pomnika niczego kontrowersyjnego.

- Pamiętajmy, że ci amerykańscy żołnierze przylatywali tu, aby zniszczyć niemieckie zakłady, które napędzały machinę wojenną. Ich celem nie była ludność cywilna, tylko obiekty przemysłowe. Uważam, że pomysł ich upamiętnienia jest dobry - mówi Ryszard Pacułt, miejski radny, który jest jednocześnie doktorem historii i dodaje, że gmina mogłaby wesprzeć nawet budowę pomnika.

Na razie zaangażowała się w to ambasada Stanów Zjednoczonych, która chce wesprzeć budowę obelisku.

Niedawno z przedstawicielami stowarzyszenia spotkał się zastępca konsula generalnego USA Jeffrey Vick z Krakowa.

- Z jego strony otrzymaliśmy zapewnienia szeroko idącej pomocy w sprawie naszego projektu - mówią członkowie "Blechhammer 1944".

Czytaj w Regiopedii: Nalot amerykańskich samolotów - 13 czerwca 1944

Zaznaczają oni, że wiedzą, iż starsi ludzie mieszkający tu od urodzenia nieco inaczej postrzegają historię drugiej wojny światowej.

- Ale nasz projekt nie ma dzielić, tylko być ciekawą i rzetelną lekcją historii. Dotarliśmy do listów rodzin poległych żołnierzy amerykańskich i wiemy, jak bardzo przeżywali oni ich śmierć. Łza w oku się kręci, gdy je czytamy. Ale taka była wojna, okrutna i niesprawiedliwa - dodają pomysłodawcy pomnika.

Norbert Rasch, przewodniczący Mniejszości Niemieckiej na Opolszczyźnie zaznacza, że co do idei budowy pomnika nie ma zastrzeżeń. Ale zaznacza, że w nauczaniu historii trzeba być ostrożnym.

- Na forum tego stowarzyszenia znalazłem wypowiedzi, że Amerykanie wyzwalali te ziemie. To nieprawda, bo prawowicie należały one do Niemiec. Jeśli nie będziemy przekręcać historii, to nie będzie ona nas dzielić, tylko łączyć - mówi Rasch.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska