Seksting, czyli dlaczego dziewczyny nie mają nic do ukrycia

Redakcja
Małolaty dochodzą do wniosku, że na rozbieranych zdjęciach w sieci można zarobić. Stąd krok do propozycji: Ty doładujesz mi telefon za 25 zł, a ja pokażę ci więcej...
Małolaty dochodzą do wniosku, że na rozbieranych zdjęciach w sieci można zarobić. Stąd krok do propozycji: Ty doładujesz mi telefon za 25 zł, a ja pokażę ci więcej...
To nowa moda: nastolatki rozsyłają erotyczne filmy ze swoim udziałem, zamieszczają na portalach nagie zdjęcia. Bo chcą być trendy. Gdy sytuacja wymyka się spod kontroli, zaczyna się dramat, czasami zakończony próbą samobójczą.

"Pomocy! Ktoś zamieścił moje zdjęcia na forum pornograficznym - pisze na jednym z forów internetowych Iszka. - Podejrzewam, że zdjęcia pochodzą z jednego z portali społecznościowych. Mieszkam w małej miejscowości i nie mogę sobie pozwolić na zszarganie opinii" - tłumaczy.

Coraz więcej osób dzwoni z podobnymi problemami do telefonu zaufania prowadzonego przez edukatorów seksualnych z grupy "Ponton". Dzwonią najczęściej dopiero wtedy, gdy ich śmiałe fotki już krążą po sieci.

- Dzieci są łatwowierne. 13-letnia dziewczynka jest tak zakochana w swoim chłopaku, że zrobi dla niego wszystko. Nie myśląc o konsekwencjach, wysyła swoje nagie zdjęcia, żeby zrobić mu przyjemność, a kiedy związek się kończy, zaczynają się problemy - tłumaczy Aleksandra Józefowska, koordynatorka z grupy "Ponton".

Bo odrzucony chłopak może zacząć szantażować dziewczynkę. Taką sytuację przeżyła Upokorzona, która prosi o pomoc na forum internetowym. "Poznałam chłopaka przez internet, około 1,5 roku temu. Gdy chciałam od niego odejść, zagroził mi, że powysyła moim rodzicom i znajomym kompromitujące zdjęcia i nagrania. Nie wiem, co mam robić" - pisze dziewczyna.

Jesteście fajne, przechodzicie dalej

Seksting, czyli wysyłanie swoich nagich zdjęć lub filmików na przykład przez internet lub telefon komórkowy, jest wśród młodzieży coraz bardziej popularny. - To efekt zmian obyczajowych, jakie zaszły na całym świecie, i wzorowania się dzieci na gwiazdkach typu Britney Spears, kreowanych na lolitki z dużym biustem - uważa Jakub Śpiewak, założyciel fundacji Kidprotect.pl, zajmującej się ochroną dzieci przed niebezpieczeństwami czyhającymi na nie m.in. w internecie.

Zdaniem Jakuba Śpiewaka dzieci dostają przyzwolenie na eksponowanie swojej seksualności od dorosłych. - Wystarczy obejrzeć popularny program telewizyjny, który zajmuje się wyszukiwaniem talentów. Na scenie pojawiają się 9-, 12-letnie dziewczynki ubrane w, przepraszam za wyrażenie, kurwibuty, króciutkie szorty i bluzeczki, które ledwo zakrywają ledwo zaokrąglony biust. Prezentują układ choreograficzny, który w 90 procentach przypomina ruchy kopulacyjne - i co słyszą? "Jesteście fajne. Przechodzicie dalej". Więc one wierzą, że są fajne, i posuwają się jeszcze dalej - tłumaczy.

Dziewczynki oglądają ociekające seksem reklamy perfum, ubrań i uczą się, że z taką autoprezentacją mogą osiągnąć sukces. - One wcale nie czują się gotowe do podjęcia aktywności seksualnej, ale wierzą, że choćby pozorowanie uprawiania seksu jest trendy. Nie chcą być gorsze od rówieśników, więc to robią - twierdzi Aleksandra Józefowska.

Efekt jest taki, że portale społecznościowe pełne są roznegliżowanych zdjęć nastolatek w wyzywających pozach, które próbują zamanifestować światu, że są równie seksowne jak ich idolki z kolorowych magazynów.

- Chyba każdy, kto choć raz na jakiś czas zagląda na portale społecznościowe, trafił na zdjęcia prężących się przed lustrem w łazience dziewczynek. To jest teraz "na topie", więc, żeby być "cool", trzeba takie zdjęcie mieć na swoim profilu - mówi Jakub Śpiewak. - Te dzieciaki nie zdają sobie nawet sprawy, że jeśli dane zdjęcie raz trafi do sieci, to zostanie tam już na zawsze. Nawet jeśli dziecko usunie je z Naszej-Klasy czy Facebooka, nie ma gwarancji, że nie zostało ono wcześniej przeklejone na inną stronę - ostrzega Śpiewak.

"To ta, co daje…"

A wtedy dziecko zupełnie traci nad nim kontrolę. - Może się okazać, że takie zdjęcie wraz z numerem telefonu trafi na przykład na stronę oferującą świadczenie usług seksualnych. Dziewczynka zaczyna dostawać setki telefonów z niewybrednymi propozycjami i po prostu czuje się zaszczuta - tłumaczy.

Boi się, że o sprawie dowiedzą się rodzice albo że w szkole przylgnie do niej etykietka "tej, co daje d...", więc sięga po drastyczne środki, z próbą samobójczą włącznie. - Dla dziecka kompromitacja w grupie rówieśniczej to sprawa życia lub śmierci.

Rodzice, nawet jeśli już zorientują się, co jest grane, czasami próbują bagatelizować sprawę i zmuszają dziecko, aby wróciło do szkoły i stanęło oko w oko z kolegami. To nie jest dobra strategia, bo poniżone i odarte z intymności dziecko może popełnić samobójstwo nawet w szkolnej toalecie.

Wystarczy przywołać głośną przed kilkoma laty sprawę 14-letniej Ani z Gdańska. Koledzy rozebrali dziewczynkę na oczach klasy, udawali, że ją gwałcą, a całe zdarzenie nagrali telefonem komórkowym. Lęk przed kompromitacją był tak silny, że dziewczynka powiesiła się na skakance - przypomina Śpiewak.

- Dziecku trzeba dać czas, aby ochłonęło. Najlepiej, jeśli zostanie przez 2-3 dni w domu, ale trzeba tak mu zorganizować zajęcia, żeby do głowy nie przychodziły mu głupie pomysły. Jeśli i to nie pomoże, warto poprosić o pomoc psychologa i pod żadnym pozorem nie krzyczeć i nie winić za to, że zachowało się lekkomyślnie - radzi.

Nagość na sprzedaż

Część nastolatków (a czasami wręcz dzieci) posuwa się jeszcze dalej. Małolaty szybko dochodzą do wniosku, że na nagich zdjęciach można zarobić, dlatego seksting od prostytucji dzieli tylko jeden krok. - Mechanizm jest prosty.

Dziewczynka lub chłopak (bo pod opiekę fundacji Kidprotect.pl równie często jak dziewczynki trafiają chłopcy) zamieszcza na przykład na portalu społecznościowym zdjęcia w wyzywających pozach i dostaje propozycję, że jeśli pokaże więcej, to rozmówca doładuje jej lub jemu konto w telefonie za 25 złotych. Takie dziecko kalkuluje sobie i wychodzi mu, że to się opłaca, bo nikt nie uświadomił mu, że nagość jest wartością, którą należy chronić - mówi założyciel fundacji Kidprotect.pl.

Dlaczego dzieci handlują nagością? Zdaniem specjalistów, wina leży... po stronie rodziców.
- Problemy w szkole albo pierwsza zawiedziona miłość, o której dziecko nie ma z kim porozmawiać, sprawiają, że czuje się niedowartościowane i odrzucone. Aby dodać sobie animuszu, zaczyna grać przed rówieśnikami.

Udaje kogoś, kim nie jest, licząc na to, że zaimponuje w ten sposób koleżankom i kolegom - uważa dr Anna Bokszczanin, specjalista psychologii rozwoju dziecka z Uniwersytetu Opolskiego. - Dziś rodzice, zamiast wychowywać dzieci, hodują je - wtóruje jej Jakub Śpiewak. - Rozmowę z nastolatkiem ograniczają do pytania, co tam w szkole, słyszą, że OK, i o nic więcej nie pytają. Słowo "seks" nawet nie przechodzi im przez gardło, bo wydaje im się, że jeśli z dzieckiem na ten temat nie porozmawiają, to problem zniknie. Skutek jest taki jak w tym dowcipie. Kiedy w końcu zbiorą się na odwagę i zaproponują synowi czy córce rozmowę na temat seksu, mogą usłyszeć: "A czego, tato, chcesz się dowiedzieć?".

Dziecku należy uświadomić, że jego lekkomyślne zachowanie może mieć w przyszłości poważne konsekwencje. Uświadomić nie znaczy jednak krzyczeć. - Jeśli wykrzyczymy córce, że jej ukochany może rozesłać jej nagie zdjęcia kolegom, usłyszymy, że ona nas nienawidzi, bo Krzyś nigdy by takiego świństwa nie zrobił.

Nie warto wtedy tłumaczyć, że to naiwne myślenie, bo i tak niczego nie osiągniemy. Lepiej zapytać: a co, jeśli dziecko zgubi telefon i zdjęcia dostaną się w niepowołane ręce. To najczęściej przemawia do wyobraźni i działa - radzi Jakub Śpiewak.

Nie zostawiaj dziecka w sieci

Warto też zainteresować się tym, co dziecko zamieszcza na portalach społecznościowych. - Jeśli profil jest częściowo zablokowany, można wysłać dziecku zaproszenie do grona znajomych i wtedy będziemy widzieli, jakie wpisy czy zdjęcia zamieszcza.

Jeśli dziecko wzbrania się przed przyjęciem naszego zaproszenia, warto się zastanowić, dlaczego tak się dzieje, i uważniej się przyjrzeć, do czego służy mu internet - radzi Anna Bokszczanin. - To pozwoli uniknąć przykrych konsekwencji takich jak konieczność zmiany szkoły albo nawet miejsca zamieszkania, jeśli okaże się, że rówieśnicy obejrzeli zdjęcia i nie dają dziecku żyć - tłumaczy.

Ale nagie zdjęcia nastolatków krążące po sieci to nie tylko ryzyko kompromitacji.

- Czasami zdarza się, że dziecko wysyła takie zdjęcia osobie, którą poznało w świecie wirtualnym, bo jest przekonane, że ma do czynienia z rówieśnikiem. Może się okazać, że po drugiej stronie siedzi osoba dorosła, która nie ma wobec dziecka czystych zamiarów - ostrzega podinsp. Jarosław Dryszcz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - Kilka lat temu czujność matki uchroniła 13-latkę przed kontaktem z pedofilem.

Mężczyzna początkowo rozmawiał z dziewczynką w sieci, później zaczął ją namawiać do spotkania w świecie realnym. Kiedy matka zorientowała się, że rozmowy mają charakter erotyczny, zgłosiła sprawę policji, a wtedy okazało się, że dziewczynka rozmawia nie, jak sądziła, z rówieśniekiem, ale z dorosłym mężczyzną.

Jeśli rodzice zorientują się, że ktoś zamieścił w sieci rozbierane zdjęcia ich dzieci, powinni zgłosić sprawę policji. Za takie działanie (jeśli sprawcą jest osoba dorosła) grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

- Czasami nie dochodzi do opublikowania zdjęć, ale sprawca grozi dziecku, że to zrobi, np. jeśli ono nie prześle mu kolejnych rozbieranych zdjęć. To też jest przestępstwo, zagrożone karą do 3 lat pozbawienia wolności - tłumaczy podinsp. Dryszcz.

Przerażające jest to, że seksting uprawiają coraz młodsze dzieci, bo już nie tylko 13-14-latkowie, ale również dzieci z IV klasy szkoły podstawowej. - Pamiętam, że kiedy byłem w VII klasie, przyłapaliśmy naszą koleżankę jak w szatni całowała się z kolegą przez chusteczkę. Dla nas to był prawdziwy skandal. Dziś, gdybym opowiedział o tym dzieciakom z podstawówki, to zabiłyby mnie śmiechem, bo one są już na dużo dalszym etapie - wzdycha Jakub Śpiewak. - To przykre, ale dziś nie ma już grzecznych dziewczynek. No, chyba, że w żłobkach, ale i tego nie jestem pewien.

Najmłodsza dziewczynka namierzona przez Ponton, której rozbierane zdjęcia trafiły do internetu, miała 8 lat…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska