To, że kasjerka padła ofiarą własnej naiwności, a nie rabunku, ustalili policjanci. Zajęło to blisko dwa miesiące, bo pracownica banku w zaparte twierdziła, że było inaczej.
Do “rabunku" w niewielkiej placówce Getin Banku w Strzelcach Opolskich miało dojść w lipcu tego roku.
Kobieta powiadomiła o zdarzeniu swoją szefową i policję.
Z jej relacji wynikało, że do placówki w biały dzień wszedł mężczyzna w średnim wieku, któremu towarzyszyła kobieta. Kasjerka opowiadała o tym, że złodziej trzymał pod skórzaną kurtką coś, co przypominało nóż i zaczął jej grozić. Wtedy wydała mu tysiąc złotych.
Strzeleccy policjanci, którzy przyjęli telefoniczne zgłoszenie natychmiast wyruszyli w pościg za sprawcami.
Zatrzymywali samochody i rozpytywali ludzi, żeby ustalić w jakim kierunku mogli uciec złodzieje, ale nikt nic nie widział. Do akcji włączyli się też mundurowi z sąsiednich powiatów.
- Policjanci ustalili ostatecznie, że do napadu jednak nie doszło - poinformowała Beata Kocur, ze strzeleckiej komendy policji.
Policjanci od początku mieli wątpliwości, czy zeznania kobiety były prawdziwe. W końcu - podczas kolejnej rozmowy z funkcjonariuszami - kasjerka wyznała prawdę.
Okazało się, że do placówki przyszła tego dnia cyganka, która chciała powróżyć. Jak ustaliliśmy, miała ona w magiczny sposób pomnożyć majątek kasjerki i jej rodziny.
Żeby czary zadziałały cyganka potrzebowała jednak prawdziwych banknotów. Wtedy kasjerka wydała jej pieniądze.
Gdy cyganka skończyła czarować wyszła z banku zabierając ze sobą gotówkę. Wtedy pracownica zorientowała się, że została oszukana.
- Ta pani już u nas nie pracuje - mówi szef strzeleckiego oddziału Getin Banku. - Złamała nasz wewnętrzny regulamin, który rygorystycznie określa w jakich przypadkach kasjerka może wydawać pieniądze. To co zrobiła, było niedopuszczalne.
Przełożony kasjerki zapewnia, że zgodnie z procedurami bank zawsze dokładnie sprawdza przed przyjęciem do pracy, czy dana osoba nadaje się na to stanowisko. Weryfikuje m.in. jakie ma nałogi i czy nie ma pociągu do hazardu.
- Ale nie wszystko da się przewidzieć - dodaje.
Teraz kasjerka będzie musiała oddać bankowi tysiąc złotych.
- Odpowie także za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie i złożenie fałszywych zeznań - mówi Henryk Wilusz, ze strzeleckiej prokuratury. - Grozi za to do 3 lat więzienia.
Policjanci szukają też cyganki, która ukradła pieniądze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?