Skreślona z listy pacjentów. Skarga na lekarza rodzinnego

Klaudia Bochenek
– Jestem oburzona postawą lekarki. Za badania, które mi się należą, musiałam zapłacić z własnej kieszeni – skarży się Zofia Pyc.
– Jestem oburzona postawą lekarki. Za badania, które mi się należą, musiałam zapłacić z własnej kieszeni – skarży się Zofia Pyc.
Zofia Pyc z Nysy do opolskiego oddziału NFZ i Ministerstwa Zdrowia wysłała skargę na swojego lekarza rodzinnego, który odmówił jej dalszych porad. Według NFZ wszystko odbyło się jednak zgodnie z prawem.

Pani Zofia od kilkunastu lat leczyła się u lekarza rodzinnego w przychodni POZ przy ul. Piłsudskiego w Nysie. - Nigdy wcześniej nie było żadnych konfliktów między mną a panią doktor - zastrzega. - Kilka miesięcy temu w nocy złapały mnie potworne duszności. Nie mogłam oddychać, nie mogłam zasnąć. Jestem po operacji tarczycy, więc wiem, że nie mogę bagatelizować takich objawów. Rano poszłam więc do lekarza. - Pani doktor odesłała mnie do laryngologa, a on - do foniatry. Ten jednak nic nie stwierdził. Poradził, żebym poprosiła lekarza rodzinnego o skierowanie na badania wapnia i potasu.

Zofia Pyc wróciła więc do swojej lekarki. - A pani doktor zaczęła rzucać kartoteką i krzyczeć, że nie będzie mojego koncertu życzeń wysłuchiwać, rujnować swojej przychodni - relacjonuje pacjentka.

Skierowania nie dostała. Po jakimś czasie próbowała po raz kolejny się przebadać. Tym razem poprosiła o skierowanie na TSH (podstawowe badanie hormonalne w chorobach tarczycy) i zbadanie poziomu cholesterolu, z którym również ma problemy. - Usłyszałam, że to ona jest od ustalania, kiedy i w jakim kierunku mam się badać, po czym powiedziała, żebym sobie zmieniła lekarza.

Nie czekając na decyzję pacjentki, lekarka wysłała pismo do opolskiego oddziału NFZ i na adres pacjentki z informacją, że wykreśla Zofię Pyc ze swojej aktywnej listy POZ i radzi: "Proszę spośród licznych poradni POZ w Nysie wybrać lekarza, który będzie godny pani zaufania i który będzie tolerował pani zachowanie".
Według Zofii Pyc takie postępowanie jest oburzające i niedopuszczalne. - Lekarz nie może ot, tak sobie zostawić pacjenta - uważa.

- Fakt, nie zdarza się to często, a jeśli już, to raczej pacjenci rezygnują z lekarzy, nie odwrotnie - przyznaje Beata Cyganiuk z opolskiego NFZ. - Niemniej w tym przypadku wszystko odbyło się zgodnie z literą prawa. Pani doktor poinformowała pacjentkę i nas o wykreśleniu jej z listy oraz wskazała inne miejsca, w których może się leczyć. Mogła tak postąpić.

NFZ zbadał dokładnie sprawę i uznał, że to, co zaszło w nyskiej przychodni, jest incydentalnym konfliktem między kobietami, żadnych innych skarg na wymienioną w piśmie Zofii Pyc lekarkę nie ma i nie było.
Sama pani doktor sprawy komentować nie chce. - Tłumaczyłam się już przed rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej lekarzy oraz w NFZ. I oczyszczono mnie z zarzutów - ucina.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska