W opolskich spółdzielniach mieszkaniowych królują dziwaczne zakazy

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
W regulaminach opolskich spółdzielni roi się od dziwacznych zakazów. Podobno mają służyć ludziom.

Nie po go ustanawiałem, żeby go teraz obchodzić - mówił o regulaminie bloku przy ul. Alternatywy 4 cieć Stanisław Anioł, gdy lokatorzy chcieli się wprowadzić kilkanaście minut wcześniej, niż pozwalał na to przepis. Absurdy Polski Ludowej miały się skończyć wraz z nią, ale mieszkańcy bloków Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej w Opolu do dziś nie mogą trzepać dywanów przed 9.00 rano.

- To fakt, mamy taki zapis w regulaminie. Chodzi o to, żeby nie budzić zbyt wcześnie dzieci, lub osób starszych - mówi Gerard Konczała, kierownik administracji.

Inna opolska spółdzielnia - Przyszłość - zabrania lokatorom korzystania w piwnicach z żarówek o większej mocy, niż 40 W. Chodzi o oszczędności - tłumaczy. A lokator zawsze może zabrać z sobą latarkę.
Lubisz rano zagrzać silnik, zanim wyjedziesz autem do pracy? Jeśli mieszkasz w Nysie, to masz problem. Paragraf 18 regulaminu tutejszej spółdzielni mówi, że "zabrania się zakłócania spokoju przez uruchomienie silników samochodowych w celach kontrolnych". (...)

Czytając regulamin spółdzielni mieszkaniowej w Prudniku można odnieść mylne wrażenie, że to miasto leży w Korei Północnej...

Prezes zabronił bowiem mieszkańcom wieszania anten satelitarnych bez zezwolenia. Może dba o to, aby kolektyw lokatorski spał po nocach, a nie oglądał erotyków na satelicie?

- Nie o to chodzi - macha ręką prezes Roman Bijowski. - Lokatorzy wieszają swoje anteny nieumiejętnie, po czym te spadają potem na przechodniów. Albo niszczą elewacje budynków. Dlatego musimy to mieć pod kontrolą.

Pod kontrolą są też łazienki mieszkańców spółdzielczych bloków w Głubczycach.

Lokatorzy mają kategoryczny zakaz urucha- miania pralek po godzinie 22.00. - Ojej, to ten przepis jeszcze u nas obowiązuje? - dziwi się nawet Barbara Antoszczyszyn, wiceprezes głubczyckiej spółdzielni. - To relikt PRL-u, bo franie rzeczywiście hałasowały, ale teraz pralki pracują cichutko.

Tutejszy regulamin zabrania też wrzucania... waty do muszli klozetowej. - A to już jest poważna sprawa - zaznacza pani wiceprezes. - Ludzie spuszczają w klozecie różne rzeczy, pamiętam, jak jeden lokator zatkał cały ciąg, bo obierał nad sedesem ziemniaki - wspomina. Za łamanie regulaminów grozi wykluczenie z grona członków spółdzielni. Tyle że żeby mieszkać w spółdzielczym bloku, wcale nie trzeba nim być.

I co, nie jest lepiej niż u Barei?

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska