Wszystkie manewry podczas nalotów wykonywane były prawidłowo, piloci nie zgłaszali żadnych uwag, ale będąc na płycie zwróciliśmy uwagę, że w Nysie jest praktycznie tylko jeden punkt wyraźnie oświetlony - komin Nyskiej Energetyki Cieplnej. Pozostałe: wieże kościołów, ratusz czy maszty telefonii komórkowej są dla lądującego śmigłowca praktycznie niewidoczne - twierdzi dyrektor nyskiego szpitala Norbert Krajczy, który z poniedziałku na wtorek w nocy asystował podczas drugiego już z kolei w ciągu jednej doby transportu ratunkowego pacjenta.
W poniedziałkowe przedpołudnie, kiedy eurokopter przewoził 30-letniego pacjenta do przeszczepu wątroby w Warszawie poszło wszystko gładko. Drugie - nocne lądowanie (kiedy potrzebny był transport pacjenta z poważnymi oparzeniami twarzy do kliniki w Siemianowicach) dowiódł, że manewry takie mogą okazać się niebezpieczne.
- Część pilotów ćwiczyła siadanie na naszej płycie najpierw na symulatorach, a później w czasie rzeczywistych prób. Jednak nie wszyscy są obeznani z topografią tego terenu - tłumaczy Krajczy. - W dodatku w minionym tygodniu pogoda sprzyjała, gorzej będzie jednak, gdy nad słabo oświetlone miasto nadciągnie mgła i chmury.
Stąd dyrektor szpitala w trosce o bezpieczeństwo lotniczych transportów zwrócił się do nyskich samorządowców, by ci z kolei nakazali zarządcom wszystkich wysokich budowli w promieniu jednego kilometra od płyty lądowiska odpowiednio je oświetlić.
- Wprawdzie rozporządzenie ministra transportu mówi o oznakowaniu obiektów powyżej stu metrów, a nasze nyskie kościoły, ratusz i strażacka wieża takiej wysokości nie osiągają, niemniej w tak ciasnej zabudowie miejskiej trzeba będzie coś z tym fantem zrobić - mówi Czesław Biłobran, wicestarosta powiatu nyskiego. - W końcu chodzi przecież o bezpieczeństwo przelotów.
Starosta zapewnia, że niezwłocznie zwróci się do zarządców nieruchomości, by ci w miarę możliwości oświetlili swoje obiekty. Z podobnym apelem wystąpią włodarze nyskiej gminy.
- Lepsze oświetlenie Nysy jest niezbędne. Zwłaszcza, że tych transportów z czasem może być coraz więcej - prognozuje dyrektor Krajczy. - Nasze wyniesione lądowisko jest praktycznie jedynym takim obiektem na cała zachodnią Polskę, przy czym zostało wpisane do rejestru obiektów zabezpieczających Euro 2012. Możemy zatem spodziewać się, że będzie w pełni wykorzystane.
Potwierdzeniem przydatności nyskiego lądowiska są już zresztą dwa pierwsze transporty w ciągu niespełna kilku tygodni. Tymczasem lądowisko w Opolu na swój pierwszy transport czekało pół roku.
- Teraz przydałby się nam jeszcze tylko eurokopter, który mógłby przecież stacjonować w hangarach w czeskich Mikulovicach - mówi Krajczy. - Wówczas, mając własną maszynę, pacjenci z Opolszczyzny, pogranicza polsko-czeskiego i okolic czuliby się bardziej bezpieczni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?