Helmut Kohl, przyjaciel Opolszczyzny

Redakcja
– Zobaczyłem w oczach Helmuta Kohla łzy radości – mówił abp Alfons Nossol. Na pierwszym planie od lewej: abp Alfons Nossol i Helmut Kohl z małżonką. W głębi Krzysztof Zyzik – redaktor naczelny nto, Norbert Rasch – lider TSKN, Bernard Gaida – przewodniczący VdG.
– Zobaczyłem w oczach Helmuta Kohla łzy radości – mówił abp Alfons Nossol. Na pierwszym planie od lewej: abp Alfons Nossol i Helmut Kohl z małżonką. W głębi Krzysztof Zyzik – redaktor naczelny nto, Norbert Rasch – lider TSKN, Bernard Gaida – przewodniczący VdG. Krzysztof Świderski
Były kanclerz Niemiec otrzymał we wtorek od delegacji Opolan Złote Mosty Dialogu - nagrodę za wkład w polsko-niemieckie pojednanie i w zjednoczenie Europy. Był szczęśliwy.

Jeszcze nigdy w historii Helmut Kohl nie przyjął tak dużej delegacji w prywatnym domu w Ludwigshafen. Kanclerz wraz z żoną Maike mieszka w dzielnicy domków jednorodzinnych.

Zgodnie z niemieckim zwyczajem otoczonej zielenią posesji nie odgradza od świata żaden płot. Ale dyskretna budka policyjna ustawiona kilkadziesiąt metrów od budynku przypomina, że mieszka tu głowa państwa, na emeryturze.

Helmut Kohl przyjął Opolan w salonie. Dla każdego z członków delegacji miał uścisk dłoni i parę słów od siebie. Mówił swobodnie, jasno i z błyskiem w oku, nie ukrywając przy tym własnych słabości, choćby tego, że porusza się na wózku.

Kanclerz przełomu

Złote Mosty Dialogu wręczyli mu marszałek województwa opolskiego Józef Sebesta i poseł mniejszości niemieckiej Ryszard Galla, którzy wspólnie przewodniczą kapitule nagrody. Kanclerz trzymał w ręku okolicznościowy dyplom, rzeźbę mostu pomógł mu odebrać obecny na uroczystości ambasador RP w Niemczech Marek Prawda.

- Wielcy politycy sprawdzają się w czasach przełomów - mówił marszałek województwa. Lata 1989-1990 były takimi czasami, a Helmut Kohl jest politykiem, który sprostał zadaniu. Wydawało się nam, że i my, i nasze dzieci do końca życia będziemy żyć w komunizmie. Kanclerz Niemiec należał do tych nielicznych, którzy doprowadzili do polsko-niemieckiego pojednania oraz zjednoczenia Niemiec i Europy.

Laureat, dziękując za wyróżnienie, podkreślił, że ta nagroda, w kontekście burzliwej wspólnej historii Niemców i Polaków, nie jest wcale czymś oczywistym i że przyjmuje ją z tym większą radością i wdzięcznością.

Od pewnego czasu Helmutowi Kohlowi o jego największym politycznym dziele przypomina ustawiony w ogrodzie wysoki na 4 metry fragment muru berlińskiego. Kanclerz spogląda codziennie z salonu przez szklaną ścianę na ten betonowy panel pokryty z jednej strony rysunkami grafficiarzy.

Helmut Kohl niewątpliwie czuje się współtwórcą niemieckiej jedności. Za radą i na prośbę kanclerza - przekazaną w przeddzień spotkania przez ks. arcybiskupa Alfonsa Nossola - opolska delegacja wybrała się na kawę nie gdzie indziej, tylko na plac Jedności Niemiec w Ludwigshafen.

"Jesteś naszym kanclerzem"

Upadek muru berlińskiego i kanclerzowi, i Opolanom przypomina także historyczną wizytę w Polsce - przerwaną właśnie w momencie obalenia muru - i Mszę Pojednania w Krzyżowej w listopadzie 1989. Pamiętają ją szczególnie mocno członkowie mniejszości niemieckiej. Dla nich pamiętny znak pokoju wymieniony przez Helmuta Kohla z Tadeuszem Mazowieckim był nie tylko symbolem rozpoczęcia nowego etapu w historii stosunków polsko-niemieckich, ale także potwierdzeniem, że mniejszość w wolnej Polsce będzie mogła działać swobodnie i bez lęku.

O tym, że nie było to jesienią 1989 oczywiste, przypomniał przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Bernard Gaida. Opowiedział, jak musiał przekonywać swego ojca, że obaj mogą i powinni pojechać na Mszę Pojednania.

Ojciec obawiał się, czy na pewno uda się z Krzyżowej bezpiecznie wrócić.
Do wydarzeń z Krzyżowej nawiązywały też prezenty, jakie kanclerz otrzymał z okazji przyjęcia nagrody. Przedstawiciele mniejszości niemieckiej podarowali mu reprodukcję czarno-białego zdjęcia przedstawiającego transparent pomysłu Richarda Urbana: "Helmut, du bist auch unser Kanzler" (Helmut, jesteś także naszym kanclerzem). W 1989 roku pokazały go chyba wszystkie telewizje świata.

Obecny w Ludwigshafen redaktor naczelny nto wręczył album ze zdjęciami z tzw. drugiej Krzyżowej (autorstwa Krzysztofa Świderskiego). Tam w 1998 roku Helmut Kohl i Jerzy Buzek, przy okazji otwarcia Domu Spotkań Młodzieży, symbolicznie połączyli wstążki w barwach biało-czerwonych i czarno-czerwono-złotych.

Marszałek województwa ofiarował kanclerzowi obraz z pejzażem z Góry św. Anny. Helmut Kohl wyraźnie się nim ucieszył. - Jeszcze dziś zawiśnie na ścianie w naszym domu - zapewnił. Kanclerz czuje się z opolskim sanktuarium blisko związany. Pamięta, że - zanim pojawił się pomysł Krzyżowej - właśnie tu miała się odbyć polsko-niemiecka Msza Pojednania.

Chcę być u św. Anny

Zarówno abp Nossol , jak i marszałek Sebesta zaprosili Helmuta Kohla do odwiedzin u św. Anny.
- Kanclerz łatwo mógłby się wymówić trudnościami z poruszaniem się - zauważa Rafał Bartek, dyrektor Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej.

Tymczasem obiecał, że jeśli tylko będzie to możliwe, chce na Śląsk Opolski przyjechać. Jego bazą byłoby wtedy sanatorium wodolecznicze w Kamieniu Śląskim. Stąd wyjeżdżałby nie tylko na Górę św. Anny. Wyraził także zamiar odwiedzenia grobu św. Jadwigi Śląskiej, patronki polsko-niemieckiego pojednania, pochowanej w Trzebnicy na Dolnym Śląsku.

Szczegóły planowanej wizyty kanclerz omawiał z emerytowanym biskupem opolskim. Abp Nossol jest od lat przyjacielem kanclerza Kohla. Małżonka kanclerza opowiadała, że w wieczór poprzedzający wizytę czytała mu na jego prośbę fragmenty niemieckiego przekładu wywiadu-rzeki z arcybiskupem "Miałem szczęście w miłości". Obaj panowie współdziałali wielokrotnie, nie tylko przy okazji Mszy Pojednania. Ich wspólnym dziełem jest także działająca w diecezji opolskiej unikatowa w skali Polski sieć stacji Caritasu. Nic dziwnego, że właśnie abp Alfons Nossol wygłosił laudację na cześć laureata.

Ks. arcybiskup podkreślił, że ukoronowaniem jego polityki było zarówno zjednoczenie Niemiec, jak i współdziałanie z Tadeuszem Mazowieckim na rzecz polsko-niemieckiego pojednania. Znak pokoju z Krzyżowej porównał do uścisku dłoni Kohla i prezydenta Francji Mitteranda nad grobami ofiar bitwy pod Verdun, kończącego symbolicznie konflikty niemiecko-francuskie. Helmut Kohl nie ukrywał wzruszenia.
W sposób szczególny ujawniło się ono w drugiej części spotkania. Helmut Kohl zamierzał odczytać przygotowane wcześniej i napisane na kartce końcowe przemówienie. Tymczasem ku zaskoczeniu zebranych wyciągnął rękę w stronę siedzącego obok arcybiskupa Nossola, ujął jego dłoń i trzymając ją przez kilka minut w ręku, mówił spontanicznie, od siebie, odkładając napisany tekst.

- Zobaczyłem łzy w oczach Helmuta Kohla, gdy nie przemawiał, tylko mówił od serca do serca przede wszystkim o swojej wdzięczności za wyróżnienie, które spotkało go w naszym regionie, w Polsce - opowiada abp Nossol. I to była szczera wdzięczność za uznanie i zrozumienie, które nie zawsze okazują mu dziś jego rodacy. U nas je zdobył i to był dla niego dzień wspomnień i wielkiej radości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska