Wszystkich Świętych to nie ma być smutne święto

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Marek Trzeciak, proboszcz parafii Matki Bożej Bolesnej i Św. Wojciecha w Opolu.
Marek Trzeciak, proboszcz parafii Matki Bożej Bolesnej i Św. Wojciecha w Opolu. Krzysztof Ogiolda
- Przy grobach bliskich nie wypada być w konflikcie. Nasi zmarli by tego nie chcieli - mówi ks. Marek Trzeciak, proboszcz parafii Matki Bożej Bolesnej i Św. Wojciecha w Opolu.

Jak przeżywać święta 1 i 2 listopada? Radośnie - skoro pamiętamy serdecznie o naszych bliskich zmarłych, a często wierzymy, że są już w niebie, czy jednak smutno - bo spotykamy się na cmentarzu?
- Jestem przekonany, że 1 listopada, uroczystość Wszystkich Świętych, jest dniem radości. Wspominamy bowiem nie tylko świętych oficjalnie wyniesionych przez Kościół na ołtarze, ale właśnie wszystkich, a więc także naszych rodziców, brata czy siostrę, męża czy żonę. Wierzymy jako chrześcijanie, że ci, którzy przez życie przeszli, czyniąc dobrze, są już zbawieni i cieszą się chwałą nieba i szczęściem wiecznym. To nie jest powód do smutku.

- A co z Dniem Zadusznym?
- To też chyba nie powinien być smutny dzień. Lepiej, żeby służył refleksji, zastanowieniu się nad naszym losem, nad życiem i jego sensem. Wreszcie to dzień pamiętania o tych, którzy jeszcze szczęścia wiecznego nie osiągnęli. To jest więc także dzień nadziei. W tym czasie szczególnie przeżywamy to, co się nazywa tajemnicą świętych obcowania. Wielu z nas co niedziela mówi w czasie mszy, że w owo świętych obcowanie wierzy. A to oznacza, że my tu na ziemi doznajemy pomocy od tych, co są już w niebie, a my możemy pomagać - szczególnie przez modlitwę - tym, którzy są w czyśćcu i jeszcze na zbawienie czekają.

- Te święta sprzyjają też rodzinnym spotkaniom i wspominaniu naszych zmarłych.
- I oni nam przypominają, a czasem wręcz upominają, że jednak warto żyć po bożemu, czyli po prostu dobrze. Ale jest jeszcze coś innego. Wspominamy naszych zmarłych, ale na cmentarzu przy ich grobach spotykają się żywi. Czasem tylko ten jeden raz w roku przyjeżdżają wszyscy krewni, aby być razem.

,b>- I wtedy też nie jest smutno. Zwykle z cmentarza idziemy do domu i wspólnie świętujemy, przy stole.
- I tak właśnie powinno być. Nikt nie jest samotną wyspą. Żyjemy na co dzień w różnych wspólnotach i jak się spotykamy w rodzinie, to cieszymy się sobą nawzajem. To też jest powód do radości, nie do smutku.

- Podobno w Meksyku na grobach bliskich się ucztuje...
- Nie tylko w Meksyku. Przez jedenaście lat pracowałem na misjach w Peru i obserwowałem z bliska, jak te listopadowe święta obchodzą Latynosi. Oni mają wielkie poczucie bliskości zmarłych. W Peru tak jak u nas stawia się na grobach kwiaty i zapala światła, ale poza tym na cmentarzu trwa przez te dwa dni gwar i ruch. Przy grobach bliskich siedzi się i wspomina, ale też je i pije. Nie tylko herbatę... Puszczają muzykę, którą zmarły lubił. Zamożniejsi zapraszają orkiestrę, żeby mu zagrała. Nigdy nie miałem wątpliwości, że to jest dla nich święto radosne. Smucą się na pogrzebie. Ale na Zaduszki nie.

- Pewnie nie zaczniemy na grobach ucztować, ale czego możemy się od nich nauczyć?
- Przede wszystkim poczucia, że zmarli są blisko. Oni odczuwają to bardzo silnie. Czasem po latach wykopują szczątki zmarłego z grobu i zabierają czaszkę do domu i stawiają na honorowym miejscu. Wierzą, że zmarły się ich domem opiekuje, że wprawdzie umarł, ale tam, w niebie, nadal żyje. Pewnie nikt z nas czaszki w domu nie postawi. Ale warto przy okazji tego świętowania odnowić więzi ze zmarłym i ze sobą nawzajem. Zwłaszcza wtedy, gdy jesteśmy oddaleni od siebie, skłóceni. Bo przy grobie nie wypada być w konflikcie. Nasi bliscy zmarli, którzy tego dnia są szczególnie blisko nas, tego by nie chcieli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska