Pięć razy zdobywał po dwa gole w meczu i pięć razy po jednym. Na 20 bramek zdobytych przez Odrę sam strzelił 15. Wśród napastników z wszystkich 12 polskich lig więcej goli strzelił Paweł Piceluk z zespołu Lecha Rypin - lidera III ligi kujawsko-pomorsko-wielkopolskiej, który w 14 rozegranych spotkaniach zdobył 17 goli, a jego zespół ma ich łącznie 42.
Świetną skuteczność ma też Łotysz Artiom Rudniew z poznańskiego Lecha, który w 12 meczach zdobył 14 goli w ekstraklasie (pozostali piłkarze "Kolejorza" zdobyli ich osiem), a trzy dorzucił w Pucharze Polski.
- Poza ekstraklasą grał pan na różnych poziomach rozgrywkowych w Polsce. Nigdy jednak nie było takiej skuteczności jak obecnie. Skąd się ona wzięła?
- Szczerze mówiąc nie wiem. Trenuję przecież tak samo jak w przeszłości, tak samo się przykładam do gry. Może fakt, że jestem już bardziej doświadczonym zawodnikiem mi pomaga. Poza tym zarówno trener Wojciech Mielnik jak i wcześniej Dariusz Kaniuka obdarzyli mnie zaufaniem. Koledzy z drużyny też dają mi dużo dobrych piłek. Często u napastników jest tak, że jak im dobrze idzie, to te bramki jakoś same wpadają. Jak natomiast przyjdzie kilka słabszych spotkań, to następuje blokada psychiczna. Nie ma jednak co ukrywać, że to dla mnie dotychczas najlepsza runda pod względem indywidualnych dokonań.
- Jednak z wyników zespołu chyba nie można być w pełni zadowolonym?
- Pogubiliśmy za dużo punktów. Zwłaszcza u siebie. Powinniśmy spokojnie mieć o kilka więcej i nasza pozycja w tabeli byłaby lepsza. Teraz musimy te straty odrabiać.
- Teraz jednak forma zespołu zwyżkuje. Wygrał przecież trzy ostatnie mecze.
- Rzeczywiście trochę tych strat odrobiliśmy, ale jeszcze jest sześć punktów do zdobycia na jesień i o tym musimy myśleć. Teraz przed nami w sobotę mecz ze Stalą w Bielsku-Białej. To trudny rywal, choć ostatnio przegrał aż 1-6 ze Skałką Żabnica. Na pewno stać nas jednak na to, żeby przywieźć z tego meczu komplet punktów. W ostatnim jesiennym meczu z Victorią Chróścice u siebie zdobycie trzech punktów to już nasz obowiązek.
- Być może Odra będzie sobie musiała radzić bez najlepszego strzelca?
- Niestety, w ostatnim meczu w Częstochowie zostałem kopnięty przez jednego z rywali w piszczel. Mimo ochraniacza mocno odczułem to uderzenie. Zresztą mam trzy szwy, noga boli i nie mogę nawet normalnie chodzić. Do soboty jest jeszcze trochę czasu i mam nadzieję, że będę mógł zagrać.
- Czy po tak udanej rundzie spróbuje pan swoich sił w wyższej lidze?
- Jeszcze o tym nie myślałem. Mamy dwa mecze i po nich ewentualnie będę się mógł zastanawiać. Jednak niepotrzebnie się nie napalam. Najpierw muszą się pojawić jakieś propozycje. Poza tym mam umowę z Odra do końca sezonu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?