Więźniowie grymaszą. Opolscy skazani piszą zażalenia

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
- Więźniowie piszą skargi masowo, a my mamy obowiązek na nie odpowiadać - mówi Tomasz Fijałkowski, ze strzeleckiej "jedynki”. - Przepisy są takie, że to zakład kadny musi udowodnić, że skarżący się więzień nie ma racji.
- Więźniowie piszą skargi masowo, a my mamy obowiązek na nie odpowiadać - mówi Tomasz Fijałkowski, ze strzeleckiej "jedynki”. - Przepisy są takie, że to zakład kadny musi udowodnić, że skarżący się więzień nie ma racji. Radosław Dimitrow
"Ręczniki są zbyt szorstkie", "w fasolowej było za mało fasoli", "ziemniaki były obrane z oczkami". Opolscy skazani napisali w tym roku 1,5 tys. zażaleń!

Funkcjonariusze zakładów karnych przyznają otwarcie: więźniowie są coraz bardziej rozkapryszeni i roszczeniowi. Z roku na rok piszą coraz więcej skarg i coraz częściej ślą je prosto do trybunału w Strasburgu.

Najwięcej zażaleń dotyczy więziennego wiktu. Tymczasem zgodnie z przepisami osadzonym nie można zaserwować tego samego samego dania w ciągu 10 dni.

Mogą też wybierać sobie menu według różnych diet - wegetariańskiej, lekkostrawnej, mięsnej, dla pracujących itd. Mimo to wybrzydzają na potęgę: "w fasolowej było za mało fasoli", "ziemniaki były obrane z oczkami", "w surówkach brakuje witaminy C" - punktują więźniowie ze strzeleckiego Zakładu Karnego nr 1 w skargach do dyrekcji.

Ba, przed rokiem jeden ze skazanych miał pretensje, że na wigilię zamiast karpia dostał... inną rybę, a więzień z Kluczborka informował, że "kurczak to w rzeczywistości jest pałka od nogi" i nie można się nim najeść.

- Jesteśmy zalewani takimi bezzasadnymi skargami - mówi Tomasz Fijałkowski z ZK nr 1 w Strzelcach Opolskich. - Nie możemy ich jednak ignorować. Każda musi być rozpatrzona indywidualnie, a my musimy udowodnić, że skazany nie ma racji.

Zażalenia skazanych angażują całe działy więziennej administracji. Osadzeni zasypują nimi też sądy i prokuratury, a te muszą na ich pisma odpowiadać. W dodatku cała korespondencja skazanych z różnymi instytucjami odbywa się na koszt podatników. Zakład karny ma bowiem obowiązek dostarczyć im za darmo papier, przybory do pisania, koperty i znaczki.

Zdaniem Katarzyny Idziorek, rzecznika dyrektora okręgowego służby więziennej w Opolu, roszczeniowa postawa skazanych bierze się z dużej ilości wolnego czasu.
- Pisanie skarg to dla niektórych sposób na nudę w celi - uważa Katarzyna Idziorek.

Równie często jak na jedzenie skazani narzekają na panujące w więzieniach warunki. Niektórzy potrafią w jednym piśmie prosić dyrektora o postawienie w celi telewizora i konsoli do gier, a w drugim - skarżyć się temu samemu adresatowi na ciasnotę.

Więźniom przeszkadza też, że wieczorem w celach gaśnie światło. "W nocy jest tak ciemno, że do sikania trzeba wymacać muszlę i usiąść na niej, żeby nie osikać ścian" (pisownia oryginalna). Jeszcze inni mają zastrzeżenia do jakości pracy więziennej pralni.

"Niezwykłem chodzić w ubraniach śmierdzących i wyglądających jak ze śmietnika", "Ręczniki są zbyt szorstkie i nie pachną płynem do płukania" - w listach do dyrektora zakładu karnego w Kluczborku wylewają swoje żale osadzeni.

Służba więzienna opowiada też o przypadkach łapania pająków przez skazanych i przesyłania ich jako dowodu, że w celach pełno jest insektów. A to niedopuszczalne.

- Rekordzista ze Strzelec Opolskich wysłał od początku tego roku już 107 zażaleń - przyznaje Katarzyna Idziorek, rzecznik dyrektora okręgowego służby więziennej. - Oczywiście część tych skarg zawierała po kilka zarzutów. Administracja musiała się do każdego odnieść osobno. Pracy przy odpowiadaniu na pisma skazanych już teraz jest mnóstwo, a będzie jeszcze więcej, bo więźniowie mają coraz większą świadomość prawną i interpretują przepisy po swojemu, żeby zyskać jak najwięcej.

Na ostrzu krytyki osadzonych jest także służba medyczna, choć więźniowie mają zapewnioną całodobową opiekę lekarską. Mają też nieograniczony dostęp do dentysty i wszystkich specjalistów. Nie muszą czekać na wizyty w kolejkach.

W razie potrzeby (np. konieczności przeprowadzenia specjalistycznego badania) są przywożeni na koszt zakładu karnego do szpitala.

- W praktyce wygląda to tak, że podjeżdżamy w konwoju pod szpital, mijamy kolejkę pacjentów i wchodzimy prosto do gabinetu - opowiada jeden z konwojentów (woli zachować anonimowość). - Słyszymy wtedy komentarze, że państwo lepiej traktuje bandytów niż uczciwych obywateli.

Zdaniem Pawła Moczydłowskiego, socjologa i kryminologa, pisanie skarg to najczęściej metoda więźniów na odegranie się na funkcjonariuszach i administracji zakładu karnego.

- Wiedzą, że ich pisma przysparzają dodatkowej pracy - tłumaczy Moczydłowski. - Osadzeni mogą też w ten sposób zwracać na siebie uwagę, a wielu z nich lubi być w centrum uwagi. Dla innych to natomiast forma protestu, bo nie zgadzają się z... prawem karnym i polityką państwa.

W skrajnych przypadkach skazani decydują się na drogę sądową i domagają odszkodowań. Np. Adam W., jeden z członków opolskiego gangu "Paska", który zajmował się handlem narkotykami, haraczami i sutenerstwem, skarżył organy ścigania za to, że pobyt w więzieniu doprowadził go do depresji. Wystąpił z wnioskiem o odszkodowanie w wysokości 2,5 mln zł.

- Pełnomocnik skarżącego ostatecznie wycofał pozew - informuje Ewa Kosowska-Korniak z Sądu Okręgowego w Opolu.

Adam W. prawdopodobnie uznał, że na wygraną nie ma szans. Jak pokazuje bowiem praktyka, sądy niezwykle rzadko przyznają więźniom rację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska