Jest kryzys. Na sportowcach oszczędza się najłatwiej

sxc
sxc
- Przy takim budżecie miasta ten nasz sport prędzej czy później padnie - mówią działacze brzeskich klubów.

Dwa dni temu miejscy radni przyjęli zaproponowany przez burmistrza Brzegu budżet, w którym dotacje do działalności klubów i stowarzyszeń z 600 tysięcy w 2011 roku spadły do 300 tysięcy w roku 2012.

- Jeżeli będziemy kroić to, co jest najłatwiejsze do ukrojenia, to sport w mieście prędzej czy później upadnie - ocenia Bolesław Garnczarczyk, prezes koszykarskiej Odry, która oprócz seniorek ma trzy młodzieżowe grupy. - Chcemy jakoś wytrzymać do kwietnia, dokończyć sezon, a potem usiądziemy i będziemy się zastanawiać, co dalej.

Liczyć na miasto już dawno przestali bokserzy. Kiedy na swoją działalność dostali 2 tysiące złotych, zdecydowali się zabrać młodych chłopców i dziś dojeżdżają z nimi na treningi do dolnośląskiej Oławy.

W piłkarskiej Stali jeszcze wierzą, że można coś wywalczyć. W 2009 klub otrzymał z miasta 125 tysięcy zł, rok później 115 tys., w tym roku 99 tys. Teraz wypadłoby 50 tysięcy.

- Na 9 zespołów, w których trenuje około 250 zawodników! - wylicza prezes Stali Maciej Czwartos. - Opłaty sędziowskie, wpisowe do rozgrywek, wykup licencji - to kilkadziesiąt tysięcy rocznie. A gdzie wyjazdy na mecze, kiedy paliwo drożeje z dnia na dzień? Z czego płacić trenerom?

- Chcemy spotkać się z radnymi na następnej sesji i pokazać, jakie konsekwencje będzie miała ich decyzja dla naszego klubu - zapowiada Czwartos. - Będziemy musieli podjąć radykalne kroki, bo przecież nie będziemy się zadłużać, jeśli nie wiadomo, czy sytuacja za rok nie będzie jeszcze gorsza.
Prezes nie chce zdradzać szczegółów, ale można się spodziewać np. rozwiązania najmłodszych grup albo przerzucenia wszystkich kosztów na rodziców. Już teraz płacą oni składki za swoje pociechy i muszą się dokładać do wynajęcia sal sportowych na treningi w zimie, bo ledwo wiążące koniec z końcem szkoły nie chcą ich udostępniać za darmo.

- Bez pieniędzy na działalność daleko nie pojedziemy - potwierdza Franciszek Moszumański, trener utytułowanych kolarzy. - Co roku zdobywamy medale na igrzyskach młodzieży szkolnej. Ale kiedy w tym roku pieniądze z miasta wpłynęły dość późno, nie mogliśmy startować w eliminacjach i sukcesy się skończyły - opisuje Moszumański. - Jeżeli rzeczywiście chcemy mieć kłopoty z młodzieżą, to będziemy je mieli. Do sportu często trafia trudna młodzież i tu trzeba wariatów, którzy chcą coś z nią robić.

- Dotacje służą temu, żeby dać dodatkowe pieniądze, a nie kogoś utrzymywać - mówi tymczasem Wojciech Huczyński, burmistrz Brzegu, przypominając przy tym o kryzysie i coraz trudniejszej sytuacji gospodarczej. - Jeżeli nas stać, to dajemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska