Nie można bezkarnie bić pielęgniarki

Redakcja
Czujemy się teraz pewniej - mówią: Elżbieta Stasikiewicz (z lewej) i Barbara Drozd, pielęgniarki z Oddziału Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej WCM w Opolu.
Czujemy się teraz pewniej - mówią: Elżbieta Stasikiewicz (z lewej) i Barbara Drozd, pielęgniarki z Oddziału Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej WCM w Opolu. Paweł Stauffer
Od 1 stycznia siostry to funkcjonariusze publiczni, w pracy przysługuje im szczególna ochrona.

Krewcy pacjenci muszą się mieć na baczności. Za znieważenie pielęgniarki i położnej w trakcie ich pracy grozi bowiem teraz kara grzywny lub pozbawienia wolności do roku, a za pobicie, popchnięcie czy oplucie - nawet do trzech lat. Pielęgniarki stały się bowiem funkcjonariuszami publicznymi i są chronione specjalną ustawą

- Cieszymy się, że wreszcie o nas pomyślano, bo niektórym pacjentom się wydaje, że im wszystko wolno - mówi Dorota Szymańska, pielęgniarka oddziałowa Oddziału Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej WCM w
Opolu. - Traktują nas jak służące, a nie osoby pomagające w chorobie. Nasz oddział jest specyficzny, więc pacjenci leżą tu nieraz długo, nie mogą np. sami pójść do toalety i są zdani na pomoc personelu. Mamy tego świadomość, że to wpływa w jakimś stopniu na ich psychikę. Dlatego staramy się być wyrozumiałe, trzymać nerwy na wodzy, nawet gdy jesteśmy obrażane. Są jednak granice poniżania nas.

Pielęgniarkom z tego oddziału zdarzyło się np. usłyszeć od pacjentów: "Ma pani pościelić moje łóżko, bo od tego pani jest", "Ma pani moje g... wynosić, bo pani też od tego jest".

- To nie jest niegrzeczne, to jest chamskie - podkreśla Dorota Szymańska. - Pewnie w domu tak się nie odzywają do swoich bliskich.

Zachowanie niektórych odwiedzających też pozostawia wiele do życzenia.
- Jeśli zwróci się im uwagę, że pora już zakończyć odwiedziny, bo trzeba mieć na uwadze dobro innych pacjentów z sali, w odpowiedzi często słyszymy wulgaryzmy - dodaje Barbara Drozd, pielęgniarka z Oddziału Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej WCM.

Najwięcej bulwersujących zdarzeń ma miejsce w szpitalnych izbach przyjęć i oddziałach ratunkowych, bo tam najpierw trafiają wszyscy pacjenci: ciężko chorzy, po wypadkach, będący pod wpływem alkoholu czy narkotyków.

- Wyzywają nas od k..., potrafią złapać za fartuch, podrapać - opowiada Brygida Weber, zastępczyni pielęgniarki koordynacyjnej izby przyjęć i oddziału ratunkowego Szpitala Powiatowego w Oleśnie. - Kiedyś pacjentka rzuciła we mnie przenośną wagą, na szczęście w porę się uchyliłam. Nasza ratowniczka medyczna już nie miała takiego szczęścia. Pacjent kopnął ją w głowę i znalazła się na neurologii. Do incydentów, choć na mniejszą skalę, dochodzi też w przychodniach.

- Podawałam pacjentce zastrzyk domięśniowo i w jego trakcie pacjentka tak na mnie krzyczała i wyzywała, że ją boli, aż wypłoszyła wszystkich pacjentów z korytarza - wspomina Anna Doszczątek, pielęgniarka przełożona w ZOZ "Centrum" w Opolu. - W trakcie ponad 20-letniej pracy spotkało mnie to po raz pierwszy. Okazało się potem, że ta pani tak krzyczy na wszystkich: lekarzy, rejestratorki.

Pielęgniarki podkreślają, że nie domagają się od razu najsurowszych kar dla pacjentów. - Chodzi o to, by dało im to do myślenia, powściągnęło pewne zapędy - zaznaczają.

Ochroną objęci też zostali ratownicy medyczni, wcześniej w służbie zdrowia należała się tylko lekarzom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska