Tadeusz Kwaśniewski. Wielki fotoreporter nie żyje

Zygfryd Tschauner
Tadeusz Kwaśniewski miał 77 lat.
Tadeusz Kwaśniewski miał 77 lat. Zygfryd Tschauner
Dziś w nocy zmarł Tadeusz Kwaśniewski, legenda i nestor opolskiej fotografii prasowej.

Do redakcji trafił pół wieku temu. A wszystko zaczęło się od małego aparatu fotograficznego, który żona Tadeusza Kwaśniewskiego wygrała w konkursie czytelniczym "Dziennika Zachodniego".

Zabrali aparat na wczasy do Szklarskiej Poręby. Zrobione wówczas zdjęcie małej córeczki, zanurzającej rączki w strumieniu, którego brzegi okalał jeszcze śnieg, było pierwszą fotografią Kwaśniewskiego, która ukazała się w "Trybunie Opolskiej".

Ile ich zrobił przez 40 lat pracy w naszej gazecie sam nie potrafił policzyć. Na płytach miał zeskanowanych ok. 100 tysięcy, ale część dorobku zabrała tragiczna powódź z 1997 roku, która pochłonęła także jego redakcyjną ciemnię.

Opolszczyzna w obiektywie Tadeusza Kwaśniewskiego

Powódź tysiąclecia to jedno z najbardziej dramatycznych wydarzeń, jakie utrwalił na kliszach. Najbardziej znanym, pokazywanym na wielu wystawach jego zdjęciem jest obraz umęczonego człowieka, siedzącego na tle zrujnowanego w trzech czwartych domostwa. Mężczyzna ze skamieniałą twarzą wznosi wzrok do nieba. W tle, na ocalałej ścianie domu, wisi obraz Matki Boskiej.

Zawsze najchętniej fotografował ludzi. Szukał ciekawych twarzy. Im bardziej anonimowych, tym lepiej. Podpatrzonych w chwilach dramatu i radości, skupionych na pracy lub oddających się zabawie. W chwilach historycznych i całkiem prywatnych. Nie zawsze to było łatwe. Śląskie ołmy często umykały przed obiektywem. Lubił, jak protestując, mówiły do niego per ty. Zawsze potrafił je przekonać. On, lwowiak, przeflancowany na opolską ziemię w 1945 roku, pokochał Śląsk. Nauczył się gwary tak, że brali go za swego. "Moga was knipsnąć?" - pytał Ślązaczkę z dziada pradziada, a ona z uśmiechem zezwalająco kiwała głową. Gdyby zapytał "Czy mogę panią sfotografować?" nic by z tego nie wyszło.

- Z każdego udanego zdjęcia cieszyłem się jak dziecko - przyznawał.

Teraz fotoreporterzy trzaskają cyfrówkami dziesiątki zdjęć i od razu wiedzą, czy już mają to jedno, najlepsze. W tamtych czasach tradycyjnej fotografii trzeba było film naświetlić, wywołać i przenieść obraz na papier zanurzany w chemikaliach. Dopiero kiedy po kilkunastu minutach pojawiał się obraz, wiadomo było - sukces czy porażka. - To była magia, misterium. Fotografia była wtedy tylko dla wtajemniczonych - mówił kilka lat temu.

Jego pracę w "Nowej Trybunie Opolskiej" brutalnie przerwała ciężka choroba. Dziesięć lat temu, podczas pożegnania pod opolskim ratuszem "Skorpionów", gdy patrzył, jak twardym wojakom łzy płyną ze wzruszenia, zrobiło mu się ich żal i nagle poczuł przeszywający czaszkę ból. Udar krwotoczny. Do redakcji już nie wrócił, ale z fotografią się nie rozstał. Zaprzyjaźnił się z cyfrówką, fotografował przyrodę.

- Pochylam się nad kwiatkami i muchami - mówił pół żartobliwie, pół ironicznie.

- To był wielki człowiek i wielki fotograf - mówi Krzysztof Świderski, dziennikarz i fotoreporter nto. - Był moim mistrzem, przy nim uczyłem się fotografii.

"Każdy z nas ma w pamięci opowieści, którymi lubił dzielić się Tadek. Zapamiętajmy go w kolorze" - napisali na swoim blogu opolscy fotoreporterzy.

Setki zdjęć z opolskich festiwali

- Była potężna zima, kiedy po raz pierwszy pojechałam na materiał z panem Tadziem Kwaśniewskim do jednej z podopolskich wsi. Ja młoda, początkująca dziennikarka, jeszcze na stażu w Nowej Trybunie Opolskiej, on człowiek legenda: wszyscy go znali, a on nawet jeżeli kogoś widział po raz pierwszy w życiu traktował jak starego znajomego - wspomina Justyna Janus. - Drogi zasypane, mróz trzaskający, ciemno wszędzie, ślisko wszędzie... Oczywiście byłam w tzw. "niedoczasie" - do zrobienia jeszcze dwa inne materiały, kilka rozmów, tekst trzeba oddać za godzinę, a tu wszystko przeciwko mnie nawet pogoda. Podzieliłam się moim, delikatnie mówiąc, zdenerwowaniem z panem Tadeuszem, a on powiedział: "Spokojnie dziewczyno, zdążysz. Zobacz jak tu pięknie". I rzeczywiście było pięknie. Świat jak z bajki. Cisza. Czas stanął w miejscu... I właśnie takim go zapamiętam. Dla mnie był nie tylko wzorem rzetelności dziennikarskiej, człowiekiem który kochał to co robił, bo fotografowanie było jego pasją (on nie wiedział co to, tak modne teraz "wypalenie zawodowe"), ale również mistrzem umiejącym powiedzieć nam młodym dziennikarzom: stop, popatrz co się wokół ciebie dzieje, ciągle w biegu zgubisz się...

- Tadeusz Kwaśniewski zawsze miał uśmiech na twarzy - mówi Sławomir Mielnik, fotoreporter nto. - Poznałem go kilkanaście lat temu, kiedy fotografowałem dla "Gazety Wyborczej". Wszyscy fotoreporterzy spotykali się wtedy w "Fotografice", gdzie wywoływaliśmy zdjęcia. Czekając na fotografie, pan Tadek opowiadał nam historie ze swojej pracy. A było ich naprawdę wiele.

Tadeusz Kwaśniewski zmarł w piątek rano po długiej chorobie. Miał 77 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska