Strażnik odpowiada za znęcanie się nad więźniami antykomunistycznego podziemia

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
- Mawiał “nie ma Boga, bogami jesteśmy my" - wspomina 84-letniego dziś Konrada K. jeden z osadzonych w więzieniu we Wronkach.

We wtorek przed Sądem Rejonowym w Opolu ma zapaść wyrok w sprawie byłego strażnika więziennego z Wronek.

84-letni Konrad K. ma zarzut znęcania się nad więźniami podziemia antykomunistycznego.

Kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć i 1500 złotych grzywny domaga się dla oskarżonego prokuratura. Jego obrońca chce uniewinnienia lub umorzenia postępowania ze względu na przedawnienie czynów.

Sprawa Konrada K. jest częścią śledztwa dotyczącego zbrodni popełnianych na więźniach politycznych we Wronkach w latach 1945-56, a prowadzonego przez Instytut Pamięci Narodowej.

Według śledczych Konrad K. miał m.in. zmuszać przyjmowanych więźniów, by przechodzili przez tzw. ścieżkę zdrowia, podczas której strażnicy bili osadzonych pasami i pękami kluczy. Jednego z osadzonych bezwzględny strażnik - jak wynika z akt sprawy - zmusił do wyczerpującego biegu z padaniem i powstawaniem.

- Nie przyznaję się do winy, nad nikim się nie znęcałem - utrzymuje Konrad K. - Oskarżenie oparte jest na insynuacjach, kłamstwach i manipulacji. Świadkowie składają sprzeczne relacje, mylą fakty, nie rozpoznali mnie również na zdjęciach.
Świadkowie i pokrzywdzeni twierdzą jednak co innego. Czterech z nich zeznało, powołując się na liczne przykłady, że to Konrad K., był ich katem, kiedy odsiadywali w więzieniu we Wronkach wyroki za walkę ze stalinowskim reżimem.

84-letni Konrad K. dziś mieszka w Opolu. Jak wynika z akt sprawy we Wronkach pracował w latach 1947 - 1957. Przez trzy lata był kierownikiem pracowni szewskiej, później komendantem pawilonu nr 1.

- Ta sprawa to nagonka na mnie - uważa oskarżony. - To histeria nakręcana przez dziennikarzy przychylnych IPN-owi.

Konrad K. twierdzi, że za jego czasów we Wronkach każdy więzień, który był źle traktowany, mógł złożyć skargę i zażalenie do naczelnika więzienia, prokuratora albo do sądu. Utrzymuje też, że miał dobre relacje z więźniami, że często z nimi rozmawiał o traumatycznych wojennych przeżyciach. Twierdzi też, że wielu osadzonych wcześniej wyszło na wolność dzięki jego raportom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska