Zawodniczki Otmętu Krapkowice zaczynają grę o utrzymanie w I lidze

Mirosław Szozda
W czterech decydujących spotkaniach sezonu krapkowicki Otmęt będzie musiał sobie radzić bez Roksany Ptasznik (z piłką),która grała na skrzydle i rozegraniu.
W czterech decydujących spotkaniach sezonu krapkowicki Otmęt będzie musiał sobie radzić bez Roksany Ptasznik (z piłką),która grała na skrzydle i rozegraniu. Mirosław Szozda
O tym, czy w niej zostaną, zdecydują cztery mecze.

Po fazie zasadniczej sezonu zespoły podzielone zostały na dwie grupy: walczącą o awans i utrzymanie. Krapkowiczanki, które są w tym gronie beniaminkiem, w 12 dotychczasowych spotkaniach wywalczyły zaledwie dwa punkty i do walki o byt przystępują z ostatniego miejsca. Do wyprzedzającego je SPR-u Pruszków tracą cztery punkty, a do AZS-u Lublin - osiem.

Ponieważ do rozegrania mają cztery spotkania jest szansa jedynie na wyprzedzenie ekipy z Pruszkowa.

- W lidze miało grać osiem zespołów, a spadać na pewno miał ostatni w tabeli i być może przedostatni - tłumaczy Jolanta Jochymek, trener Otmętu. - Takie były założenia regulaminowe przed startem rozgrywek. Tymczasem gra tylko siedem drużyn i nie wiemy jak będą wyglądały zasady degradacji, czy liga w nowym sezonie będzie powiększona do ośmiu zespołów i w ten sposób ktoś się uratuje. Aby mieć szansę na pozostanie w niej musimy zdobyć pięć punktów w czterech meczach i nie ma co ukrywać, że potrzebny jest cud sportowy.

Wszystko przez kłopoty kadrowe i finansowe naszego klubu, który w efekcie nie może równać się nawet z innymi najsłabszymi zespołami.

- W Lublinie i Pruszkowie w przerwie w rozgrywkach pozyskano po trzy zawodniczki z doświadczeniem, na dodatek o bardzo dobrych warunkach fizycznych, co nie jest naszą mocną stroną - zaznacza Jochymek. - Zespoły z którymi przyjdzie nam bić się o byt skupiają się wyłącznie na grze, a tymczasem moje podopieczne w większości pracują, dlatego często brakuje ich na treningach, a w efekcie nie są najlepiej przygotowane. Jakby tego było mało przed decydującą częścią sezonu straciliśmy trzy podstawowe zawodniczki

Z różnych względów w barwach Otmętu nie zagrają już: skrzydłowa Katarzyna Kapłon, skrzydłowa lub rozgrywająca Roksana Ptasznik i kołowa Agnieszka Pindral.

- To obok bramkarki trzy najważniejsze pozycje w zespole, a zawodniczki te odgrywały ważna rolę - przyznaje Jochymek. - Udało nam się co prawda pozyskać z Polkowic Karolinę Kasprzak i Justynę Słowik, ale są z nami zbyt krótko, aby wkomponować się należycie do zespołu. W efekcie drużyna, która potrafiła powalczyć, a najczęściej przegrywała, gdyż była słabiej przygotowana kondycyjnie od rywalek, rozsypała się. Co najgorsze graliśmy wysoką obroną, która dawała efekty, a w ustawieniu z nowymi zawodniczkami i słabszymi mimo wszystko rezerwowymi, ciężko będzie to utrzymać.

Otmęt walkę o utrzymanie zaczyna już jutro od pojedynku wyjazdowego w Lublinie.

- Udało się załatwić wyjazd dzień wcześniej, gdyż w pierwszym meczu zagraliśmy w Lublinie zaraz po podróży i zanim weszłyśmy w mecz i przełamałyśmy zmęczenie do przerwy przegrywałyśmy 5-14 i mało pocieszający był wynik bliski remisu w drugiej - dodaje trener Jochymek. - U siebie z kolei sił starczyło na jedną część meczu. Na pewno się nie podaliśmy, dziewczyny trenują najlepiej jak potrafią i dają z siebie wszystko, ale nasza sytuacja jest trudna i niestety trzeba zakładać spadek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska