Zaplanowali wspólną śmierć. Wiesz, co Twoje dziecko robi w internecie?

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Dziecko bezpieczne w internecie trzeba sobie wychować. Tak jak ostrzega się malucha, by nie wkładał paluszka do ognia, tak samo trzeba mu od najmłodszych lat wpajać zasady bezpieczeństwa
Dziecko bezpieczne w internecie trzeba sobie wychować. Tak jak ostrzega się malucha, by nie wkładał paluszka do ognia, tak samo trzeba mu od najmłodszych lat wpajać zasady bezpieczeństwa
15-letnia Ewa i 36-letni Marek powiesili się w lesie na warszawskich Bielanach. Gimnazjalistka poznała mężczyznę na portalu dla samobójców. Zaplanowali wspólną śmierć.

Do tragedii doszło na początku stycznia. Przy zwłokach dziewczynki znaleziono zrobione przez nią wyliczenia wysokości, z jakiej oboje musieli skoczyć z linami na szyi, aby doszło do złamania kręgosłupa. Te informacje Ewa znalazła na portalu, który szczegółowo instruuje, jak można pozbawić się życia na różne sposoby.

Dziewczyna mieszkała tylko z ojcem. Jeszcze w pierwszej klasie gimnazjum była wzorową uczennicą. Potem zaczęły się wagary, kiepskie stopnie. Ewa odizolowała się od reszty klasy, zaczęła ubierać się na czarno i samookaleczać, robiąc nacięcia na skórze i przypalając ciało. Pół dnia spędzała w sieci. Kiedy ojciec kilka miesięcy temu zrezygnował z abonamentu na internet, stała się bywalczynią pobliskiej Mediateki. Ojcu zabroniła zaglądać na strony, na które się logowała. Z sieci pogonił ją pracownik Mediateki, który zauważył, że często wchodzi na strony satanistyczne i dla samobójców. Prosił, by przyszła z rodzicami, do spotkania jednak nie doszło.

Zobacz: Komórka cię wyda

Ta historia przypomina głośny film Jana Komasy "Sala samobójców". Jego bohater, Dominik, jest wrażliwym i nieco zagubionym nastolatkiem, synem zamożnych rodziców. Szkolni koledzy posądzają go o skłonności homoseksualne, wyśmiewają na portalach społecznościowych i odsuwają się od niego. Upokorzony chłopiec przestaje chodzić do szkoły i przygotowywać się do matury. Do tego dochodzą problemy z rodzicami, wiecznie nieobecnymi w domu. Dominik wpada w głęboką depresję, przestaje w ogóle wychodzić z domu. Jednocześnie poprzez internet poznaje zafascynowaną śmiercią oraz samookaleczeniem dziewczynę i nawiązuje z nią emocjonalną i intelektualną więź. Z biegiem czasu traci kontakt z rzeczywistością, coraz bardziej przynależąc do świata wirtualnego. Śmierć, którą sobie w końcu zadaje, jest jednak prawdziwa.

- Film pokazuje, jakie zagrożenia płyną z wirtualnego zaspokajania potrzeb, fałszywych internetowych przyjaźni i rad, które mogą być wykorzystane przeciwko dziecku, szukającemu wsparcia w trudnej sytuacji emocjonalnej - mówi Barbara Podgórska, psycholog i trener.
Projekcja tego filmu poprzedziła warsztaty na temat jasnych i ciemnych stron internetu, jakie niedawno przeprowadziła ona dla opolskich nauczycieli.

Zagrożeń w sieci jest znacznie więcej. - Dzieci korzystające z internetu mogą napotkać zagrożenia w czterech sferach funkcjonowania społecznego: relacjach międzyludzkich opartych na przemocy, agresji i okrucieństwie, wypaczonych kontaktach erotycznych, sferze ustalania hierarchii wartości oraz działaniach rynkowych - podkreśla Lucyna Kirwil ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, autorka polskiego raportu EU Kids Online II.

A nazywając rzeczy po imieniu, w internecie małolatom grozi: nękanie, pornografia, przekazy nienawiści i samouszkodzeń, nadużywanie danych osobistych, wyłudzanie pieniędzy, spotkania w realu, seksting... To ostatnie można nazwać autopornografią. Dziewczynki lolitki same sobie robią sobie wyzywające zdjęcia i wrzucają do sieci, prowokując pedofili i narażając się na ryzykowne komentarze i propozycje.

Wszystkie dzieci w sieci

Przeprowadzone w 2010 roku badania EU Kids Online II, które objęły ponad 25 tysięcy dzieci w wieku 9-16 lat w 25 krajach Europy, nie pozostawiają złudzeń. Internet jest nieodłączną częścią ich codziennego życia. Badania przeprowadzono na 9-16-latkach bo to ważny wiek dla kształtowania się sfery emocjonalnej, motywacyjnej, społecznej, dla ich wiedzy, systemu wartości, obrazu siebie i świata.
Polskie dziecko po raz pierwszy w życiu loguje się do sieci, mając 9 lat (mali Szwedzi i Duńczycy robią to 2 lata wcześniej). 98 procent młodych Polaków wchodzi do sieci przynajmniej raz w tygodniu. Trzech na czterech robi to codziennie. Wskaźniki te są wyższe niż średnio w Europie - tam codziennie do internetu wchodzi 60 procent dzieci.

Zobacz: Seksting, czyli dlaczego dziewczyny nie mają nic do ukrycia

Na dodatek polscy rodzice mają mniejszy wgląd w internetowe poczynania swych pociech niż rodzice w innych krajach. Poza kontrolą dorosłych z internetu korzysta 52 proc. młodych Polaków (w Europie 35 procent dzieci). Przyczyny są prozaiczne - w polskim domu najczęściej jest tylko jedno miejsce na podłączenie do sieci, komputer stoi więc w pokoju dziecka (jako pomoc w nauce).
- Większa "prywatność" łączenia z internetem przez dzieci niesie ze sobą ryzyko częstszego doświadczania zagrożeń internetowych każdego rodzaju - uważa Lucyna Kirwil.

Dziecko bezpieczne w internecie trzeba sobie wychować. Tak jak ostrzega się malucha, by nie wkładał paluszka do ognia, tak samo trzeba mu od najmłodszych lat wpajać zasady bezpieczeństwa

Badania pokazują, że tylko 59 procent dzieci nie spotkało w sieci nic złego. Z pornografią w sieci miało do czynienia 15 procent polskich dzieci (14 proc. w Europie).

- Dzieci chłoną taki przekaz dosłownie, nie jest on bowiem przefiltrowany przez dojrzały system wartości. Wyrabiają więc sobie przekonanie, że tak wygląda seks i do tego służy kobieta. W przyszłości mogą więc traktować swych partnerów przedmiotowo - wyjaśnia płynące stąd niebezpieczeństwo Barbara Podgórska.

Co czwarte polskie dziecko kontaktuje się w sieci z nieznajomymi. To najbardziej powszechne zagrożenie. Jednak tylko 8 procent spotkało się twarzą w twarz osobami w ten sposób poznanymi.

Rodzice nie tylko mają nikłe pojęcie o czyhających zagrożeniach, ale też zazwyczaj nie są świadomi tego, że ich dzieci ofiarą tych zagrożeń już padły. 41 procent rodziców, których dzieci miały w sieci kontakt ze zdjęciami lub filmami prezentującymi nagich ludzi lub uprawiających seks, jest przekonanych, że one tego nie widziały. 56 procent rodziców, których dzieci otrzymały wiadomości zawierające treści seksualne, uważa, że to nie miało miejsca. 61 procent rodziców, których dzieci spotkały się osobiście z kimś poznanym w internecie, jest przekonanych, że do takiego spotkania nie doszło.
Rodzice najczęściej boją się o najmłodszych użytkowników internetu, tymczasem ryzyko rośnie wraz z wiekiem i stażem korzystania z sieci.

Dzieci broją w sieci

17-letnia Paulina z Małopolski musiała przenieść się do szkoły w innym mieście, bo ktoś zamieścił jej zniekształcone zdjęcie na Naszej Klasie, co wywołało istną lawinę złośliwych komentarzy.

- Największym zmartwieniem polskich nastolatków jest obawa przed publicznym rozpowszechnieniem ich prywatnych zdjęć czy filmów zamieszczanych na portalach społecznościowych. Poza tym młodzież boi się ośmieszenia - mówi Justyna Gawrońska, koordynatorka Akademii Bezpiecznego Juniora z ramienia Grupy Allegro.

Spośród badanych w ramach EU Kids Online 1034 polskich dzieci aż 60,4 proc. ma swój profil na jednym z portali społecznościowych. Są wśród nich nawet 10-latki.

Cyberagresja - napastowanie w sieci przez rówieśników - jest jednak najmniej częstym zagrożeniem. Tylko 6 procent dzieci w Polsce (i tyle samo w Europie) uważa, że ktoś wyrządził im krzywdę, zachował się w przykry lub złośliwy sposób. Choć nie jest to najbardziej powszechne zagrożenie, to jednak właśnie ono najbardziej niepokoi i denerwuje dzieci.

Zobacz: Sieć bluzgaczy. Większość ludzi na forach internetowych to... idioci?

Cyberbullying został po raz pierwszy opisany zaledwie 9 lat temu przez amerykańskich naukowców. Agresja, którą dzieci przejawiają na szkolnych korytarzach i podwórkach, przenosi się także do ich drugiego świata - wirtualnego. Łódzcy naukowcy z Wyższej Szkoły Pedagogicznej przebadali 573 gimnazjalistów i okazało się, że co trzeci był obrażany podczas grania w internecie, a co dziesiąty cierpiał, gdy umieszczono w sieci obraźliwe dla niego zdjęcia lub filmy.

- Nikt do końca nie wie, jaka jest skala tego zjawiska - mówi nadkom. Maciej Milewski, rzecznik opolskiej policji. - Ekstremalne przykłady agresji na szczęście zdarzają się rzadko. Ostatnie głośne wydarzenie na Opolszczyźnie miało miejsce kilka lat temu. 16-latek uprawiał seks z 15-letnią dziewczyną. W toalecie na dyskotece. Ktoś to sfilmował komórką i wrzucił do sieci. Potem okazało się, że sprawca był osobą dorosłą.

W jednej z opolskich szkół na dużej przerwie grupy dzieci ścigały się z gotową do filmowania komórką - kto dopadnie kolegę lub koleżankę z opuszczonymi majtkami na sedesie. Potem filmik rozpowszechniano w sieci, a cała szkoła tarzała się ze śmiechu. Trochę trwało, nim nauczyciele zorientowali się, co się dzieje. Trzeba jednak przyznać, że w szkołach robią się coraz bardziej czujni. W jednym z opolskich gimnazjów obniżono ocenę z zachowania piątkowej uczennicy, która na Facebooku zamieściła serię rysunków przedstawiających surową matematyczkę w różnych wcieleniach - od Supermana po gorylicę.
Poniżanie i ośmieszanie przychodzi im z zadziwiającą łatwością.

- Bo wirtualny prześladowca nie widzi skutków swego działania - mówi psycholog Barbara Podgórska. - Kiedy kogoś uderzy, to widzi ból tej osoby. Kiedy wrzuci filmik z gołymi pośladkami koleżanki, bo akurat wiatr podwiał jej spódniczkę, nie widzi, jak ta dziewczyna się wstydzi. Na dodatek wszyscy inni się śmieją, a dla młodego człowieka reakcja, opinia grupy jest najważniejsza.

Z tego samego powodu za najbardziej dotkliwą formę cyberagresji nastolatki uważają wykluczenie z listy znajomych na portalach społecznościowych. Zdaniem dr. Jacka Pyżalskiego z łódzkiej WSP to taki sam mechanizm jak w świecie realnym. Jeśli jakaś grupka izoluje jednego ucznia i wymaga od reszty klasy, by nikt się z nim nie przyjaźnił, bywa to bardziej bolesne od kopniaków. Z łódzkich badań wynika, że takiego wykluczenia doświadcza co piąty gimnazjalista.

W sieci zakładają maski

14-letnia Monika, nad wiek dojrzała i poważna, cudowne dziecko o licznych zainteresowaniach i ogromnej wiedzy, na jednym z portali figurowała (profil już nie istnieje) jako 20-letnia Dagmara, studentka. W realu dziewczynka tak odstawała od rówieśników, że nie miała z kim pogadać. W sieci wreszcie znalazła partnerów do rozmów. Do czasu, gdy jeden z najbardziej zaprzyjaźnionych zaczął je sprowadzać na bardzo intymne tematy. Na to nie była przygotowana. Maskaradę przerwała matka dziewczynki, która zauważyła zapis rozmowy na GG.
Do podawania online innego wieku niż w rzeczywistości przyznaje się 3,2 proc. polskich dzieci w wieku 11-16 lat. Znacznie więcej - ponad 16 proc. - udaje w sieci inną osobę, ale aż 38 proc. przyznaje w badaniach, że "czuje się bardziej sobą online" niż w bezpośrednich kontaktach z innymi ludźmi. - Wynik ten może wskazywać, że eksperymentowanie z tożsamością online jest bardziej powszechne niż przyznawanie się do tego - uważa Lucyna Kirwil.

W okresie dojrzewania tak zabawia się w sieci niemal co czwarty nastolatek. Wynika to z potrzeby odgrywania różnych ról społecznych i pozwala realizować zadania rozwojowe ważne dla tego okresu życia, ale może też służyć do maskowania swojego prawdziwego "ja".
- Dopóki jest to kwestia potrzeb tego etapu rozwojowego, sprawdzenia, jak się będę czuł jako ktoś inny, spojrzenia na siebie z perspektywy innych osób, nie ma zagrożenia - mówi Barbara Podgórska. - Gorzej, gdy taki awatar, wymyślona postać staje się ważniejsza od prawdziwego mnie. Robi się naprawdę groźnie wtedy, gdy dzięki wymyślonym cechom "ja" wirtualny staję się tak atrakcyjny, że nie chcę wracać do rzeczywistości, w której jestem nikim.

Udawanie w sieci innej osoby zawsze naraża na negatywne doświadczenia, przede wszystkim związane z treściami erotycznymi i pornografią. Co dziesiąty młody internauta udający kogoś innego, na skutek tego eksperymentu oglądał seks połączony z agresją. Dzieci, które zawsze były w sieci sobą, w ogóle nie miały takich doświadczeń. Co ciekawe, dzieci, które tak się zabawiają, same stają się większym zagrożeniem dla innych - częściej są agresywne w sieci i wysyłają do innych wiadomości z podtekstem seksualnym.

Być obok

Dziecko bezpieczne w internecie trzeba sobie wychować. Tak jak ostrzega się malucha, by nie wkładał paluszka do ognia, tak samo trzeba mu od najmłodszych lat (z komputera korzystają już przedszkolaki) wpajać zasady bezpieczeństwa. Programy antywirusowe i antyspamowe nie wystarczą. Przeciwnie. Badania pokazują, że zrzucenie odpowiedzialności na technologię sprawia, że ryzyko negatywnych doświadczeń w sieci rośnie (doświadczyło ich 20 proc. dzieci, których rodzice nie stosowali antywirusów i 29 proc. tych, którzy takie oprogramowanie mieli). Najskuteczniejszą ochroną jest wspólna aktywność w sieci i rozmowy z dzieckiem na temat tego, co robi w internecie.

- Trzeba być obok. Nie w tym sensie, by patrzeć na ręce i kontrolować każdą oglądaną stronę, bo to jest niemożliwe. Dziecko potrzebuje dorosłego, który będzie jak tyczka dla groszku, na której można się wesprzeć, dorastając - podkreśla Barbara Podgórska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska