Problem w Nysie. Szlaban spada na dachy samochodów

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Przez przejazd na ul. Grodkowskiej w Nysie samochody często jadą długim sznurem, więc kiedy dróżnik zaczyna zamykać rogatki, kierowcom trudno w porę się zatrzymać.
Przez przejazd na ul. Grodkowskiej w Nysie samochody często jadą długim sznurem, więc kiedy dróżnik zaczyna zamykać rogatki, kierowcom trudno w porę się zatrzymać. Krzysztof Strauchmann
Na przejeździe kolejowym w Nysie czerwone światła zapalają się zbyt późno. - To może być niebezpieczne - uważa policja drogowa. Ale według PKP wszystko jest zgodnie z przepisami.

Chodzi o największy i najbardziej ruchliwy przejazd kolejowy w powiecie nyskim - na ul. Grodkowskiej. Codziennie drogą krajową Nysa - Opole przejeżdżają tędy tysiące aut osobowych i setki ciężarówek.

- Czerwone światła na przejeździe zapalają się dopiero w momencie, gdy dróżnik włącza rogatki i zapory zaczynają opadać - tłumaczy podinspektor Tadeusz Dunat, naczelnik nyskiej drogówki. - Naszym zdaniem to zbyt późno. Kierowcy powinni być ostrzeżeni 8-10 sekund wcześniej za pomocą świateł pomarańczowych lub migających czerwonych. Opadające tuż przed samym nosem szlabany wywołują u niektórych kierowców nerwowe reakcje: gwałtowne hamowanie, próby wycofywania samochodów. Czasem szlabany spadają na dach ciężarówki. To może być niebezpieczne...

Naczelnik nyskiej drogówki zastrzega, że ruch zorganizowany jest zgodnie z przepisami, ale kierując się zdrowym rozsądkiem, należy go poprawić. Dróżnik zawsze czeka, aż ostatni samochód ucieknie z przejazdu, ale przy dużym ruchu jego zadanie jest trudne.

- Policja faktycznie zgłaszała do nas ten problem - potwierdza Zbigniew Makowski z Zakładu Linii Kolejowych w Opolu. - Zgodnie z przepisami nie zamontowaliśmy tam wcześniejszych sygnałów ostrzegawczych, bo na miejscu jest obsługa rogatek. Po interwencji policji zainstalowaliśmy światła z większymi soczewkami, które są lepiej widoczne. Nie planujemy w tym miejscu innych zmian, chyba że minister transportu zmieni przepisy.
W województwie opolskim jest kilkadziesiąt przejazdów kolejowych strzeżonych przez dróżnika. Zgodnie z przepisami, przy dużym natężeniu ruchu na przejeździe kolej ma obowiązek instalować automatyczne światła albo zatrudniać dróżnika.
- Kontrolujemy stan przejazdów dwa razy do roku. Mieliśmy zastrzeżenia tylko do stanu nawierzchni dróg, ale żadnych uwag do instalacji alarmowej - mówi Aneta Czekaj z policji w Kluczborku. Żadnych uwag do stanu przejazdów nie ma drogówka z Prudnika.

W Nysie policja ma zastrzeżenia jeszcze do innych przejazdów. W Kubicach, na drodze powiatowej do Korfantowa, prosi o zamontowanie na przejeździe kolejowym automatycznie włączanych świateł. Dwa lata temu doszło tam do wypadku, bo kierowca autobusu nie zauważył nadjeżdżającego pociągu. Zakład Linii Kolejowych wstrzymuje się z ich instalacją, bo brakuje pieniędzy. W Przełęku natomiast kolej chce zlikwidować na bocznej drodze rolniczej rogatki i dróżnika, nie zostawiając nic. - Tam powinny być automatyczne światła, bo rolnicy mogą nie zdążyć uciec ciągnikiem przed pociągiem - argumentuje podinsp. Dunat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska