Jak się robi wybory w namysłowskim SLD...

Archiwum
Andrzej Spór (pierwszy z prawej) stracił poparcie działaczy SLD w Namysłowie, ale pokazał, że w powiecie i województwie nadal ma silną pozycję.
Andrzej Spór (pierwszy z prawej) stracił poparcie działaczy SLD w Namysłowie, ale pokazał, że w powiecie i województwie nadal ma silną pozycję. Archiwum
Żeby Andrzej Spór pozostał szefem lewicy w namysłowskim powiecie, trzeba było usunąć z partii jednego z jej członków. I tak się stało.

Kiedy przed miesiącem Andrzej Spór z kretesem przegrał wybory w swoim kole SLD w Namysłowie, zwycięzcy - jego partyjni koledzy - od razu przepowiadali: - Teraz będzie szukał sposobów, żeby pozostać na fotelu szefa lewicy w powiecie.

Nie krył się z tym sam Andrzej Spór: - Są różne możliwości w statucie - mówił nam.

Pierwszym krokiem było przesunięcie terminu zjazdu powiatowego SLD o dwa tygodnie, na koniec marca. Czas był potrzebny, by wojewódzki sąd partyjny zajął się sprawą Mariana Grześkowicza, który - w przeciwieństwie do Spóra - mandat na zjazd powiatowy zdobył.

- Chodziło o to, by go tego mandatu pozbawić i zrobić miejsce liderowi - tłumaczy nam jeden z lokalnych działaczy SLD. - Wprawdzie pan Andrzej miał dopiero 13. wynik w wyborach, a kołu miejskiemu przypadało 10 delegatów, ale 11. i 12. z listy chętnie się swoich mandatów zrzekli.

Co można było zarzucić Grześkowiczowi? - W 2006 roku, choć byłem w SLD, wystartowałem w wyborach z innej listy. Wtedy sąd partyjny po półrocznym procesie uniewinnił mnie - przypomina Marian Grześkowicz. - A teraz tę samą sprawę znów mi wyciągnięto.

Dostał wezwanie do sądu na piątek 23 marca. Kolega obwinionego, który dostarczył sądowi notarialnie poświadczone zwolnienie lekarskie, usłyszał tylko: - Wyrok wyślemy pocztą. I rzeczywiście: Grześkowicz został wyrzucony z partii (orzeczenie jest nieprawomocne), a równocześnie zawieszony w prawach członka.

A jego miejsce na zjeździe zajął Andrzej Spór.
Na niewiele zdało się pokazywanie pierwszego wyroku. Nie liczył się też fakt, że regulamin sądów partyjnych SLD zakazuje zajmować się sprawami starszymi niż rok. Ani to, że funkcja delegata, który został zawieszony, nie powinna być obsadzana do czasu prawomocnego orzeczenia.

W ubiegły czwartek na zjeździe powiatowym ośmiu delegatów z koła miejskiego było w swoich protestach osamotnionych, więc na znak sprzeciwu wyszli z obrad. A na szefa partii w powiecie ponownie wybrano Andrzeja Spóra.

Próbowaliśmy się dowiedzieć, dlaczego sąd w ekspresowym trybie ponownie rozpatrywał sprawę z 2006 roku i podjął decyzję pod nieobecność obwinionego. Jan Oleksa, przewodniczący Wojewódzkiego Sądu Partyjnego SLD w Opolu, nie odpowiedział na żadne pytanie. Zasłonił się argumentem, że orzeczenie jest nieprawomocne.

- Odwołam się do sądu krajowego i pewnie przywrócą mnie do partii. Tylko co z tego, skoro wybory już się odbyły - mówi Marian Grześkowicz. - Dlatego zastanawiamy się też nad wnioskiem o unieważnienie zjazdu.

Delegaci z koła miejskiego, przewidując rozwój wypadków, wysłali list do Leszka Millera z prośbą o przysłanie na zjazd obserwatorów. Nikt się jednak nie pojawił. Tymczasem Andrzej Spór zapewnia, że wszystko jest w porządku: - Wybory przeprowadzono zgodnie ze statutem partii, a wniosek dotyczący Grześkowicza został skierowany do sądu partyjnego jeszcze w lipcu ubiegłego roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska