NFZ ma zastrzeżenia do pracy małych poradni

sxc.hu
sxc.hu
Jeśli nie zmienią się przepisy, mieszkańcy miasteczek i wsi na Opolszczyźnie wkrótce mogą być pozbawieni lekarzy specjalistów.

Opolski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia kontroluje właśnie firmy medyczne, z którymi podpisał kontrakty na prowadzenie specjalistycznych gabinetów lekarskich.

Kontrolerzy sprawdzają, czy lekarze spełniają wszystkie warunki zapisane w umowach. Jednym z nich jest konieczność przestrzegania przez te ośrodki zarządzenia prezesa NFZ z listopada 2011 roku ustalającego minimalny czas pracy takiej przychodni.

Lekarz powinien tu przyjmować co najmniej trzy razy dziennie po cztery godziny, przy czym dwa razy w godzinach popołudniowych. Teoretycznie chodzi o ułatwienie pacjentom mieszkającym z dala od większych ośrodków dostępu do specjalisty. Tymczasem...

- Małe poradnie mogą mieć problemy - komentuje Dariusz Madera, prezes Prudnickiego Centrum Medycznego, które prowadzi kilka poradni specjalistycznych. - Po pierwsze wynikają one z wysokości kontraktów z NFZ, które czasem są bardzo niskie. Z kontraktu wynika, że lekarz może dziennie przyjąć nawet jednego pacjenta. I tylko za niego dostaje pieniądze. A nikt za darmo w poradni siedzieć nie chce. W małych miejscowościach i w niektórych typach przychodni czasem w zupełności wystarczy jeden dzień, żeby przyjąć wszystkich oczekujących.

Prudnickie Centrum Medyczne już zamknęło swoją poradnię neonatologiczną. Od lutego mamy z noworodkami muszą więc jeździć do Opola. Jednocześnie zarząd PCM wystąpił do Narodowego Funduszu Zdrowia z wnioskiem o zwiększenie kontraktu na neonatologię. Jeśli tak się stanie, jest gotowy wznowić działalność poradni.

Podobny problem z niespełnieniem warunków narzuconych przez NFZ dotyczy przede wszystkim takich poradni jak urologia, diabetologia, reumatologia, kardiologia. Groźba zamknięcia wisi także nad poradniami ginekologicznymi działającymi na wsiach, które realizują wiele programów dotyczących profilaktyki chorób kobiecych.

- Prowadzimy kontrole gabinetów specjalistycznych i sprawdzamy m.in. ich harmonogram czasu pracy - przyznaje Beata Cyganiuk, rzecznik opolskiego oddziału NFZ - O całościowych wynikach na razie trudno mówić. Zdarza się jednak, że zastajemy gabinet zamknięty w czasie, kiedy - zgodnie ze zgłoszonym nam harmonogramem, powinien być czynny. Albo na drzwiach wisi informacja o zupełnie innych, niż zakładał plan, godzinach pracy poradni. A przecież świadczeniodawcy wiedzieli wcześniej, jakie NFZ stawia wymagania i dobrowolnie zobowiązali się je stosować.

NFZ zwraca uwagę jeszcze na inny problem. Często jeden lekarz specjalista objeżdża zbyt wiele miejscowości i przy wyższych normach czasu pracy z którejś będzie musiał zrezygnować. W tej sytuacji część gabinetów może automatycznie wypaść z rynku.

- Po zakończeniu kontroli, a nastąpi to pod koniec kwietnia, będziemy szukać złotego środka. Część kontraktów może faktycznie być rozwiązana, za to innym zwiększymy kontrakt - zapowiada Beata Cyganiuk z NFZ.

Zarządzający przychodniami obawiają się natomiast wysokich kar ze strony funduszu. Ma on prawo nałożyć karę w wysokości do 2 procent wartości kontraktu zawartego na całą specjalistykę danego ośrodka.

W środowisku medycznym krążą plotki, że po podobnych kontrolach na Dolnym Śląsku wiele poradni specjalistycznych trzeba było zamknąć.

- Naszym zadaniem jest egzekwowanie wymagań prezesa NFZ - tłumaczy Beata Cyganiuk. - Zresztą jest to tylko powtórzenie wcześniejszych obowiązków, ustalonych przez ministra zdrowia.
I właśnie dlatego grupa posłów, w tym także lekarze-parlamentarzyści z Opolszczyzny, skierowała do ministra Arłukowicza interpelację, w której postuluje zmianę restrykcyjnych przepisów. Z podobnym stanowiskiem wystąpiła też Naczelna Izba Lekarska.

- Jeśli te warunki nie zostaną zmienione, w małych miasteczkach mieszkańcy mogą mieć utrudniony dostęp do gabinetów specjalistycznych. A one nie wymagają wyposażenia w drogi sprzęt i mogą świetnie funkcjonować raz w tygodniu - uważa lekarka z Prudnika i zarazem posłanka Platformy Obywatelskiej Janina Okrągły, która także podpisała się pod interpelacją. - Część jednostek medycznych zgodziła się na takie zasady i wymogi kontraktowania usług, bo miały nadzieję, że one się zmienią, będą przystawać do rzeczywistości. Naszym zdaniem należy zwiększać dostępność pacjentów do lekarza, a nie odwrotnie. Takie rozwiązania się do tego nie przyczyniają.

Odpowiedź ministra Bartosza Arłukowicza na interpelację jeszcze nie nadeszła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska