Nie będzie "kanarów" w kędzierzyńsko-kozielskich autobusach MZK?

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Kontrolerów w miejskich autobusach można będzie spotkać na pewno jeszcze do końca czerwca. MZK nie chce zdradzić, kto będzie się zajmował łapaniem gapowiczów od lipca.
Kontrolerów w miejskich autobusach można będzie spotkać na pewno jeszcze do końca czerwca. MZK nie chce zdradzić, kto będzie się zajmował łapaniem gapowiczów od lipca.
Miejski Zakład Komunikacyjny w Kędzierzynie-Koźlu rozwiązuje umowę z firmą, która dotychczas zatrudniała rewizorów. Teraz bilety u pasażerów mają sprawdzać kierowcy. Niektórym szoferom się to nie podoba.

Umowa MZK z kontrolerami firmy Mir-Mar z Zawiercia obowiązywała do 31 maja.

- Jeszcze przed końcem miesiąca dostaliśmy informację, że nie zostanie ona przedłużona - mówi Mirosław Baran, szef rewizorów.

Baran poprosił, by jego pracownicy mogli jeszcze przez miesiąc kontrolować miejskie autobusy.

- Ma to związek z faktem, że w tutejszej prokuraturze prowadzonych jest kilkanaście spraw dotyczących wyłudzenia przejazdów przez gapowiczów. Musimy się stawiać do prokuratury, więc nie chcieliśmy jeździć do Kędzierzyna-Koźla na darmo - tłumaczy szef Mir-Maru. - Swoje usługi mamy świadczyć jednak tylko do końca czerwca.

Jego zdaniem rozwiązanie umowy ma związek z nowym regulaminem dotyczącym organizacji komunikacji w mieście. Nakazuje on pasażerom wsiadanie tylko przednimi drzwiami, a do sprawdzania biletów przy wejściu zobowiązuje kierowców.

Próbowaliśmy porozmawiać z członkami zarządu miejskiego przewoźnika, czy to oznacza, że rewizorzy całkowicie znikną z autobusów, a jeśli nie, to kto będzie od lipca sprawdzał bilety, poza szoferami.

Jacek Król z MZK nie był jednak zbyt rozmowny.

.
- Na razie obowiązuje nas umowa z firmą z Zawiercia, ale nie chciałbym się wypowiadać, z kim będziemy współpracowali od lipca. Zapewniam jednak, że bilety będą sprawdzane - uciął.

Tymczasem wielu kierowców jest niezadowolonych z nowego regulaminu i dodatkowych obowiązków. - Szofer powinien się zająć jazdą, a nie kontrolowaniem biletów i uganianiem się za gapowiczami - mówi jeden z kierowców.

Szef związkowców z MZK Bernard Ćwięk przyznaje, że pracownicy rozmawiali z zarządem spółki na ten temat. Chcą, aby rewizorzy wciąż sprawdzali bilety, jeśli nie wszędzie, to bynajmniej w okolicach największych przystanków.

- Są takie miejsca, gdzie wsiada kilkanaście albo więcej osób, w tym matki z dziećmi. Wówczas musimy otworzyć środkowe drzwi. Wtedy trudno upilnować, by ktoś bez biletu tamtędy się nie wślizgnął. Zajęciem dla kontrolerów jest, aby wyłapywać takich gapowiczów - mówi Bernard Ćwięk.

Związkowcy prowadzili z zarządem jedynie luźne rozmowy na ten temat i nie znają jeszcze oficjalnych decyzji.

Rewizorzy w Kędzierzynie-Koźlu łapali dotąd miesięcznie od 100 do 180 gapowiczów. Około 15 procent z nich płaciło opłatę karną w ciągu pierwszych kilku dni od złapania.

Firma nie bierze pieniędzy od miasta za swoje usługi, a utrzymuje się jedynie z zapłaconych mandatów. Wg niektórych szacunków, gmina rocznie traci z powodu takich pasażerów 1,5 mln złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska