Gminy chcą asystentów, ale nie mają dla nich pieniędzy

sxc.hu
Asystent rodziny to ktoś, kto pomaga rozwiązywać codzienne problemy.
Asystent rodziny to ktoś, kto pomaga rozwiązywać codzienne problemy. sxc.hu
Obowiązek ich zatrudniania wejdzie w życie za trzy lata. Już teraz na powołanie asystentów decydują się głównie te gminy, które dostały dofinansowanie z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.

W gminie Lubsza asystent rodzin działał kilka lat temu, jeszcze zanim ministerstwo zmieniło ustawę, która przewiduje ich powołanie.

- Taka osoba pracowała z naszymi podopiecznymi i dawało to efekty. Później niestety, nie mogliśmy już sobie na to pozwolić, nie było pieniędzy - przyznaje Krystyna Pacak, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Lubszy.

Asystent, w myśl ustawy, ma wspierać te rodziny, które mają trudności w wypełnianiu funkcji opiekuńczo-wychowawczych i jeśli sytuacja się nie zmieni, ich dzieci mogą trafić do rodzin zastępczych lub domów dziecka.

- Te problemy czasami są bardzo prozaiczne. Rodzina ma na przykład trudności z dopilnowaniem, żeby dzieci umyły się, ubrały i na czas wyszły do szkoły - wylicza kierownik OPS-u. - Wiele z nich nie pamięta o wizytach lekarskich, na które powinny zgłosić się z dziećmi. Wyjazd do Opola czy do Brzegu to dla nich wielka wyprawa, która ich przerasta, więc nie leczą dzieci. Asystent ma im pokazać, że to wcale nie jest takie trudne - dodaje.

W OPS-ie w Lubszy, od kiedy zabrakło pieniędzy na asystentów, rodzinom musi wystarczyć kontakt z pracownikami socjalnymi. Ale jak przyznają sami urzędnicy, to nie to samo.

- Pracownik socjalny ma mnóstwo roboty papierkowej, brakuje mu czasu na pracę bezpośrednio z rodzinami. W przypadku asystentów papierologia została ograniczona do minimum właśnie po to, żeby np. mogli wybrać się z rodziną na zakupy i pokazać, że zamiast kupować mrożonki, taniej będzie samemu ugotować obiad, a jak trzeba to wyrzucić wszystkie ubrania z szafy i pokazać jak je poskładać - wylicza kierownik ośrodka.

- Proszę mi wierzyć, że osoby, do których trafia asystent to nie są lenie, którym się nie chce zadbać o czystość czy ugotować. Oni po prostu nie zostali tego nauczeni, więc nie wiedzą, jak się zabrać za podstawowe czynności - tłumaczy Krystyna Pacak, która ciągle ma nadzieję, że i w Lubszy asystenci pojawią się na nowo. Rodzin, które kwalifikowałyby się do takiej pomocy jest w gminie około 12.

- Zatrudnienie asystenta na umowę o pracę raczej nie wchodzi w grę. Można zaproponować im umowę zlecenie, ale znaleźć osobę, która zechce pracować za 500 zł i do tego włoży w to całe serce, może nie być łatwo - wzdycha. - Poza tym asystent jeździłby po terenie, więc trzeba by zwrócić mu koszty dojazdów. Nasza gmina jest dosyć rozległa, więc to byłyby niemałe pieniądze.

Strzelce Opolskie są jedną z 8 gmin na Opolszczyźnie, które dofinansowanie na zatrudnienie asystentów dostały z ministerstwa. - Od czerwca w gminie działa dwóch asystentów i bardzo sobie takie rozwiązanie chwalimy - mówi Justyna Kompala z tamtejszego OPS-u. - Wiemy, że sporo dzieci z naszego terenu trafiło do rodzin zastępczych. Asystent jest szansą na to, żeby pomóc rodzinom zanim będzie za późno.

Rozwiązanie chwalą sobie również rodziny, z którymi asystenci współpracują. - Wcześniej miały kłopot m.in. z załatwieniem spraw urzędowych. Jeśli czegoś nie rozumieli, nie mieli śmiałości, żeby poprosić o wyjaśnienie. Teraz wiedzą, że mają obok kogoś, kto i im podpowie, jak co załatwić - dodaje.

W Strzelcach Opolskich 70% kosztów zatrudnienia asystentów pokrywa ministerstwo. Resztę dokłada gmina. Dofinansowanie ma do końca roku, ale pracownicy tamtejszego OPS mają nadzieję, że i później uda się wygospodarować pieniądze na opłacenie asystentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska