W gminie Lubsza asystent rodzin działał kilka lat temu, jeszcze zanim ministerstwo zmieniło ustawę, która przewiduje ich powołanie.
- Taka osoba pracowała z naszymi podopiecznymi i dawało to efekty. Później niestety, nie mogliśmy już sobie na to pozwolić, nie było pieniędzy - przyznaje Krystyna Pacak, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Lubszy.
Asystent, w myśl ustawy, ma wspierać te rodziny, które mają trudności w wypełnianiu funkcji opiekuńczo-wychowawczych i jeśli sytuacja się nie zmieni, ich dzieci mogą trafić do rodzin zastępczych lub domów dziecka.
- Te problemy czasami są bardzo prozaiczne. Rodzina ma na przykład trudności z dopilnowaniem, żeby dzieci umyły się, ubrały i na czas wyszły do szkoły - wylicza kierownik OPS-u. - Wiele z nich nie pamięta o wizytach lekarskich, na które powinny zgłosić się z dziećmi. Wyjazd do Opola czy do Brzegu to dla nich wielka wyprawa, która ich przerasta, więc nie leczą dzieci. Asystent ma im pokazać, że to wcale nie jest takie trudne - dodaje.
W OPS-ie w Lubszy, od kiedy zabrakło pieniędzy na asystentów, rodzinom musi wystarczyć kontakt z pracownikami socjalnymi. Ale jak przyznają sami urzędnicy, to nie to samo.
- Pracownik socjalny ma mnóstwo roboty papierkowej, brakuje mu czasu na pracę bezpośrednio z rodzinami. W przypadku asystentów papierologia została ograniczona do minimum właśnie po to, żeby np. mogli wybrać się z rodziną na zakupy i pokazać, że zamiast kupować mrożonki, taniej będzie samemu ugotować obiad, a jak trzeba to wyrzucić wszystkie ubrania z szafy i pokazać jak je poskładać - wylicza kierownik ośrodka.
- Proszę mi wierzyć, że osoby, do których trafia asystent to nie są lenie, którym się nie chce zadbać o czystość czy ugotować. Oni po prostu nie zostali tego nauczeni, więc nie wiedzą, jak się zabrać za podstawowe czynności - tłumaczy Krystyna Pacak, która ciągle ma nadzieję, że i w Lubszy asystenci pojawią się na nowo. Rodzin, które kwalifikowałyby się do takiej pomocy jest w gminie około 12.
- Zatrudnienie asystenta na umowę o pracę raczej nie wchodzi w grę. Można zaproponować im umowę zlecenie, ale znaleźć osobę, która zechce pracować za 500 zł i do tego włoży w to całe serce, może nie być łatwo - wzdycha. - Poza tym asystent jeździłby po terenie, więc trzeba by zwrócić mu koszty dojazdów. Nasza gmina jest dosyć rozległa, więc to byłyby niemałe pieniądze.
Strzelce Opolskie są jedną z 8 gmin na Opolszczyźnie, które dofinansowanie na zatrudnienie asystentów dostały z ministerstwa. - Od czerwca w gminie działa dwóch asystentów i bardzo sobie takie rozwiązanie chwalimy - mówi Justyna Kompala z tamtejszego OPS-u. - Wiemy, że sporo dzieci z naszego terenu trafiło do rodzin zastępczych. Asystent jest szansą na to, żeby pomóc rodzinom zanim będzie za późno.
Rozwiązanie chwalą sobie również rodziny, z którymi asystenci współpracują. - Wcześniej miały kłopot m.in. z załatwieniem spraw urzędowych. Jeśli czegoś nie rozumieli, nie mieli śmiałości, żeby poprosić o wyjaśnienie. Teraz wiedzą, że mają obok kogoś, kto i im podpowie, jak co załatwić - dodaje.
W Strzelcach Opolskich 70% kosztów zatrudnienia asystentów pokrywa ministerstwo. Resztę dokłada gmina. Dofinansowanie ma do końca roku, ale pracownicy tamtejszego OPS mają nadzieję, że i później uda się wygospodarować pieniądze na opłacenie asystentów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?