Do tragicznego wypadku doszło w środę, około 200 metrów od miejsca, w którym bezpieczeństwa kąpiących strzegą ratownicy.
Do godziny 12.30 kąpiel była dozwolona, potem powstała wysoka fala i ratownicy wciągnęli czerwoną flagę.
Świadkowie mówią, że dwaj bracia - 12- i 17-latek przeskakiwali przez fale niedaleko brzegu. Na plaży był ojciec chłopców, ich matka i dziadkowie.
Rodzina przyjechała do Sianożęt z Głubczyc w woj. opolskim - ustalił serwis gk24.pl.
W pewnej chwili młodszy chłopców miał stracić grunt pod nogami. Przykryła go fala. Zaczął się topić. Na ratunek ruszył starszy brat. Za nim ojciec.
Najpierw pod wodą miał zniknąć 17-latek. Potem ratujący synów ojciec.
- Gdy dobiegliśmy na miejsce, widzieliśmy już tylko najmłodszego chłopca, który z trudem utrzymywał się na wodzie daleko od brzegu - relacjonuje ratownik Piotr Foltyn. - Wyciągnęliśmy go na brzeg.
Ratownicy nie widzieli jednak drugiego z chłopców i ojca.
Do kolegów dołączyli ratownicy na skuterze. Unoszące się na wodzie ciało 44-latka ratownicy zobaczyli chwilę później. Wydobyli mężczyznę na brzeg. Ratownicy, a potem ekipa Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, podjęli reanimację, która trwała blisko dwie godziny. Nie przyniosła ona skutku.
Ciała 17-latka do wieczora nie odnaleziono.
12-latek, jego mama i dziadkowie są w szoku.
- Morze jest zdradliwe, to żywioł - mówi ratownik. - Nasza obecność na plaży nie jest przypadkowa, tak jak wyraźny sygnał o niebezpieczeństwie, którym jest czerwona flaga. A jednak ludzie ryzykują, co może skończyć się tragedią. Jeśli więc już ktokolwiek chce mimo zakazu, wbrew zdrowemu rozsądkowi skorzystać z kąpieli, niech chociaż robi to blisko naszego stanowiska. Wtedy będziemy mieć szansę szybciej przyjść mu z pomocą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?