Chodzi o posesję pani Antoniny, chorej na demencję mieszkanki Smolarni. Jeszcze rok temu jej dom niczym nie wyróżniał się na tle innych we wsi. Dzisiaj jest to ruina - dosłownie - zabita dechami. Wszystko za sprawą czwórki braci G., którzy od ponad roku nękają staruszkę. Najpierw dla zabawy zryli jej ogród, wyrywając wszystkie kwiaty. Potem regularnie rzucali w budynek butelkami i kamieniami, niszcząc dachówki i wybijając po kolei wszystkie okna.
Po ostatnim incydencie, gdy bracia G. polali drzwi wejściowe łatwopalną substancją i chcieli podpalić dom pani Antoniny, mieszkańcy pomogli jej zabezpieczyć budynek. Zabili okna deskami.
- W dzień mam w domu ciemno, a w nocy marznę... - przyznaje pani Antonina. - Wszystko przez tych bandytów!
Czytaj także: Czterech braci terroryzuje wieś pod Krapkowicami
Początkowo kobieta naprawiała wszystkie szkody na własną rękę. Ale po każdej naprawie przychodzili bracia G. i niszczyli wszystko od nowa. Kobieta dziś jest strzępkiem nerwów, bo zamiast odpoczywać na emeryturze, od roku żyje w ciągłym strachu.
- Ja już nie mam na nic siły - przyznaje.
Schorowana staruszka została praktycznie sama ze wszystkimi problemami, bo Ośrodek Pomocy Społecznej niewiele zrobił, żeby jej pomóc.
- Podczas jednej z wizyt pracownice z OPS-u miały nawet pretensje do pani Antoniny, że... nie dba o porządek przy domu - mówi Marek Pietruszka ze Smolarni, który zdecydował się pomóc mieszkance. - Długo trzeba było im tłumaczyć, że to bracia G. niszczą wszystko w okolicy.
Najbardziej bulwersujące w tej sprawie jest jednak to, że w tym samym czasie OPS wspierał... oprawców. Rodzina G. nie ma bowiem stałego dochodu - ani rodzice, ani dwójka pełnoletnich braci nie pracują. Ojciec nadużywa alkoholu.
Czytaj także: Terror w Smolarni. Będzie kontrola w krapkowickiej policji
- OPS nie przekazał rodzinie G. ani złotówki - zarzeka się wójt Bronisław Kurpiela. - Pomagał jej jedynie materialnie, dostarczając opał albo ubrania, bo tak nakazują nam przepisy.
Próbowaliśmy ustalić, dlaczego OPS nie pomógł pani Antoninie. Wójt odesłał nas w tej sprawie do kierowniczki tej jednostki.
Ta od kilku dni unika natomiast kontaktu z dziennikarzem nto. Ilekroć dzwoniliśmy do OPS-u, pracownice informowały, że pani kierownik jest zajęta lub nieobecna. Gdy dziennikarz proponował, że zostawi telefon kontaktowy z prośbą o oddzwonienie, dowiedział się, że nie ma takiej potrzeby.
Mieszkańcy wsi postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Zdecydowali, że społecznie wyremontują dom schorowanej staruszki.
- Umówiliśmy się z rodziną, że zabiorą ją do Niemiec na kilka dni - tłumaczy Marek Pietruszka. - W tym czasie wstawimy jej nowe okna i uprzątniemy podwórze ze wszystkich śmieci. Wytniemy jedno drzewo i przytniemy żywopłot, żeby odsłonić jej dom.
Mieszkańcy liczą, że gdy posesja będzie bardziej widoczna z ulicy, to bracia G. nie będą mieli odwagi, żeby tu wchodzić jak do siebie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?