Jan Tomaszewski: Zibi prezesem, Kosa zastępcą

Redakcja
Jan Tomaszewski
Jan Tomaszewski
Grzegorz Lato nie wystartuje do walki o fotel prezesa PZPN. To oczywiście dobrze, ale jednocześnie zdecydowanie za mało, by sytuacja w związku i polskiej piłce została uzdrowiona.

Przed czterema laty przestrzegałem, że wybór Laty będzie największą kompromitacją w historii polskiej piłki. Wówczas dziennikarze skoczyli na mnie, jak mogę mówić tak o przyjacielu z boiska. Odparłem, że nie mówię o przyjacielu z boiska, lecz o prezesie związku, który ze względu na popularność swej dyscypliny sportu jest czwartą czy piątą osobą w państwie, przynajmniej pod względem medialnym.

Szybko okazało się, że moja ocena predyspozycji Laty do pełnienia funkcji prezesa była trafna. Teraz wszyscy łapią za ogon tego zdechłego lwa, lecz ja cały czas podkreślam, że dramat polskiej piłki to nie jest Lato ani Smuda z ich aferami w związku i reprezentacji. Oni zdewaluowali wizerunek PZPN-u w oczach opinii publicznej, ale winę za całe to bagno ponoszą członkowie zarządu. To oni legalizowali tę patologię w ostatnich czterech latach.

Najważniejszym zadaniem nowego prezesa będzie odbudowa dobrego wizerunku związku. Ale czy jakikolwiek kibic będzie gotów zrezygnować ze śpiewania na trybunach co należy robić z PZPN-em, jeśli na czele tej organizacji stanie ktoś z trójki Potok, Antkowiak, Kręcina? Przecież oni należą do aktualnego kierownictwa, więc przez wybór któregoś z nich dokona się co najwyżej zmiana szyldu pod hasłem "kręciny" lody dalej.

Jedynym ratunkiem przed takim scenariuszem jest porozumienie między Zbigniewem Bońkiem a Romanem Koseckim. Prezesem powinien zostać Zbyszek, ponieważ ma znakomite kontakty w UEFA i FIFA, gdzie Polacy byli za rządów Laty ignorowani.

Z kolei Kosecki ma rozpoznanie w piłce dziecięcej i młodzieżowej, na której musimy zacząć budować lepszą przyszłość. W mojej opinii ten duet byłby wspaniały, a objęcie przez Zbyszka i Romana sterów w PZPN-ie gwarantuje jakościową zmianę. Deklaruję, że będę dla nich do dyspozycji przez 25 godzin na dobę, by wspólnie poprawiać wizerunek związku.

Żeby realizacja tego scenariusza okazała się możliwa, trzeba jednak zaangażowania także dziennikarzy. Oczekuję, że prasa zacznie wywierać narastającą presję, która spowoduje, że 118 delegatów, którzy 26 października przyjadą do Warszawy, nie będzie miało odwagi postawić na kogokolwiek ze starego układu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska