Komunalnik do kontroli po skardze mieszkańców Dolnej Wsi w Nysie

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
- Mieszkam jakieś 200 metrów od firmy. Trzy miesiące temu zaczęło stamtąd intensywnie śmierdzieć, szczególnie wieczorami - mówi Ryszard Jamiński, rady powiatowy i współautor petycji.
- Mieszkam jakieś 200 metrów od firmy. Trzy miesiące temu zaczęło stamtąd intensywnie śmierdzieć, szczególnie wieczorami - mówi Ryszard Jamiński, rady powiatowy i współautor petycji. Krzysztof Strauchmann
Mieszkańcy dzielnicy Dolna Wieś w Nysie napisali do starosty, że z terenu firmy Komunalnik wydostaje się intensywny smród, powodujący nawet bóle głowy.

- Mieszkam jakieś 200 metrów od firmy. Trzy miesiące temu zaczęło stamtąd intensywnie śmierdzieć, szczególnie wieczorami - mówi Ryszard Jamiński, rady powiatowy i współautor petycji. - Żona i córki skarżą się na zawroty głowy, wnuczek ma wymioty. Nie mam nic przeciwko tej firmie, ale zbierane przez nich śmieci powinny być wywożone na legalne składowisko odpadów.

Po interwencji radnego w piątek na miejsce przyjechała kontrola starostwa.

- W hali firmy znaleźliśmy kilkaset ton odpadów komunalnych, łącznie z biologicznymi, które mogą podlegać fermentacji - mówi naczelnik wydziału ochrony środowiska Jacek Tarnowski.

Starostwo przekazało sprawę do dalszej kontroli urzędowi miasta i nadzorowi budowlanemu. Według Tarnowskiego, to burmistrz może nakazać firmie usunięcie składowiska.

Tymczasem prezes Komunalnika Mariusz Dąbrowski zdecydowanie zaprzecza, żeby na jego terenie nielegalnie składowane były odpady komunalne. Firma świadczy takie usługi, ale odwozi odpady na gminne składowisko. Według prezesa w hali znajdują się resztki, wyrzucane przez mieszkańców do specjalnych pojemników i worków do segregacji odpadów. Zamiast butelek szklanych czy plastikowych ludzie pozbywają się tam nieświeżych przetworów i resztek jedzenia. Firma musi to wyczyścić, inaczej nikt nie skupi od niech surowców wtórnych. Te resztki są potem odwożone na składowisko.

- Na wszystko mamy wymagane pozwolenia - mówi Mariusz Dąbrowski. - Czasami emitujemy przykre zapachy, ale absolutnie nie jest to zagrożeniem dla ludzi. Działamy na terenie przemysłowym, w okolicy jest wiele firm emitujących intensywny zapach. Robimy wszystko, żeby go wyeliminować, bo sami spędzamy tu większość dnia. To też posprzątamy w ciągu 20 dni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska