Czego nas uczy św. Marcin

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Święty Marcin do Raszowej nie przyjechał - wbrew przysłowiu - na białym koniu. Ale i tak był wielką atrakcją.
Święty Marcin do Raszowej nie przyjechał - wbrew przysłowiu - na białym koniu. Ale i tak był wielką atrakcją.
Tradycja. Pochód ze św. Marcinem to okazja, by po niemiecku opowiedzieć o jego życiu i pośpiewać. Koniecznie trzeba pogłaskać konia. Nie powinno zabraknąć, zwłaszcza dla dzieci, słodkich rogali.

Za świętym z Tours podążali dorośli i dzieci w wielu miejscowościach. W Raszowej w gminie Tarnów Op. (tu w jego rolę wcielił się pan Adamiec) uroczystość rozpoczęła się w kościele od wspólnej modlitwy i śpiewu oraz przedstawienia - po niemiecku - przypominającego, jak młody legionista rzymski rodem z dzisiejszych Węgier podzielił się połową płaszcza z żebrakiem. Pokazali je wszyscy uczniowie klasy IV Zespołu Szkolno-Przedszkolnego prowadzonego przez Stowarzyszenie Pro Liberis Silesiae.

Sara Mazur wcieliła się w postać narratora, Paulina Kalla zagrała biedaka. - Z nauczeniem się tekstu nie było problemu - zapewniają dziewczynki. - Przecież niemieckiego w szkole uczymy się już cztery lata. A grać o św. Marcinie przyjemnie, bo był dobry i wszystkim pomagał.

- Święty Marcin żył w IV wieku, ale do dziś uczy życzliwości dla innych i wrażliwości na potrzeby drugiego - mówi Gabriela Seifert-Knopik, katechetka w Raszowej i organizatorka pochodu. - W dzisiejszych czasach, gdy tak często zwłaszcza w wielkich aglomeracjach mija się innych obojętnie, jest szczególnie aktualny.

Publiczność była bardzo liczna, a pochód długi. Tworzyły go dzieciaki wraz z dorosłymi z trzech wiosek: Raszowej, Dańca i Krośnicy. Uczniów poszczególnych szkół i klas łatwo można było rozpoznać po charakterystycznych latarkach. Dzieciaki z klasy III z Raszowej zrobiły lampy w kształcie jeży, klasa IV szła z lampami-budynkami, piąta miała lampiony w kształcie ryb, a szósta nadała im formę brył geometrycznych.

- W środku bibiułkowo-papierowej lampy ryby jest wstawiony słoik - wyjaśnia Katarzyna Mientus z klasy V. - Pracowałam nad nią przez dwie lekcje.
Szczególne atrakcje czekały na końcu pochodu. Nie było chyba dziecka, które nie pogłaskało konia (zachęcał je zresztą do tego ks. proboszcz Korneliusz Wójcik). A w remizie kto tylko chciał, mógł spóbować pysznego marciń-skiego rogala z czekoladowym nadzieniem.

Marcinowe uroczystości zorganizowało - we współpracy z parafiami - wiele DFK. Od wielu lat tę tradycję kultywuje także koło w Kątach Opolskich. I tu uczniowie pokazali przedstawienie, a po drodze śpiewali po niemiecku "Laterne, Laterne, Sonne, Mond und Sterne". Zgodnie z tutejszym zwyczajem można było - obok rogalików - skosztować także kiełbaskę z grilla.

W Reńskiej Wsi w obchodach Martinstagu uczestniczył wizytujący tę parafię biskup opolski Andrzej Czaja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska