Ostry dyżur nadal na pół gwizdka?

Redakcja
Wejście na izbę przyjęć Szpitala Wojewódzkiego w Opolu.
Wejście na izbę przyjęć Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. Paweł Stauffer
Opolanie informują nas, że szpitalne oddziały ratunkowe wciąż nie działają z pełną obsadą lekarską.

Pani Katarzyna przekonała się o tym jeszcze tego samego dnia, kiedy opublikowaliśmy pierwszy z naszych tekstów o zmowie opolskich szpitali. Ujawniliśmy wtedy, że ich SOR-y dyżurowały na zmianę - co drugi dzień odsyłały pacjentów z kwitkiem, choć NFZ płaci im za to, by przyjmowały ich codziennie.

Czytaj**Zmowa opolskich szpitali na ostrym dyżurze**

Nasza czytelniczka Katarzyna Kołodziej trafiła na ostry dyżur ze swoją 6-letnią córką. Dziewczynka w przedszkolu doznała urazu ręki.

- Pojechałyśmy więc do szpitala na Katowicką - opowiada. - Spytałam w rejestracji pana doktora Madeja, co mam zrobić i gdzie się zgłosić. Usłyszałam, że mam się zarejestrować i zostanę przyjęta. Pani, która rejestrowała córkę, była zdziwiona, że nie jadę na Witosa, gdzie tego dnia zgodnie z dotychczasową praktyką był ostry dyżur. Stwierdziła jednak, że skoro sam doktor Madej zgodził się nas przyjąć, to ona oczywiście zarejestruje. Na korytarzu odczekałyśmy godzinę. Potem doktor Madej nas zawołał i powiedział, że on i tak nic nie zrobi, bo jest internistą, a ortopeda dyżuruje na Witosa. Podkreślił jednak dobitnie - a był to dzień ukazania się waszego tekstu o zmowie szpitali - że nie może nas odesłać bez przyjęcia, więc wypisał nam... skierowanie na Witosa i pielęgniarce zlecił zrobienie opatrunku, żeby nie było, że ktoś ich potem skrytykuje, że oni odsyłają pacjentów z niczym. Na Katowickiej straciłam z płaczącym dzieckiem prawie dwie godziny, a i tak konkretną pomoc otrzymałam dopiero na Witosa, gdzie zgodnie z planem był prawdziwy dyżur SOR-u. I to tam córeczce założono gips.

Historia opisywana przez naszą czytelniczkę pokazuje, że po naszym tekście szpital na Katowickiej zaczął dbać jedynie o pozory, bo nie zorganizował się tak, by odbywały się tam pełne dyżury. Tymczasem kiedy ujawnialiśmy kulisy zmowy szpitali, Grażyna Kowcun, zastępca dyrektora ds. służb mundurowych opolskim oddziale NFZ mówiła, że sytuacja, w której na ostrym dyżurze nie ma np. ortopedy, jest nie do przyjęcia.

- Warunkiem otrzymania kontraktu z NFZ na SOR jest to, aby działał w jego ramach oddział wewnętrzny, chirurgiczny, urazowo-ortopedyczny oraz intensywnej terapii. Sytuacja, gdzie połowa oddziałów dyżuruje w jednym szpitalu, a połowa w drugim, jest niedopuszczalna - argumentowała.

Zmowa opolskich szpitali. Wstrząsające relacje pacjentów

Po naszych tekstach w obu opolskich szpitalach trwają kontrole Narodowego Funduszu Zdrowia. Sprawie przygląda się również wojewoda opolski, który podkreśla, że bardzo zależy mu na tym, by została dogłębnie wyjaśniona.

- Proszę wszystkich, którzy uważają, że doświadczyli praktyki odsyłania z jednego szpitala do drugiego, żeby informowali o tym również NFZ lub wojewodę - apeluje Ryszard Wilczyński. - To jest sprawa prawidłowego bądź nie wydawania publicznych pieniędzy, ale nie tylko. Bo jeśli pacjent został odesłany w stanie zagrożenia życia albo zdrowia, to możemy mieć do czynienia z przestępstwem i będę dążył do tego, by winni ponieśli odpowiedzialność karną - mówi ostro wojewoda.

Zdaniem reprezentanta rządu w regionie ustalenie, czy zdrowie pacjenta było zagrożone, będzie możliwe po analizie dokumentacji ze szpitala, do którego trafił odesłany.

Edward Gondecki, przewodniczący Rady Opolskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ, uważa, że jeśli kontrole potwierdzą liczne sygnały czytelników nto, że pacjenci byli odsyłani od szpitala do szpitala, to będziemy mieli do czynienia z wyłudzeniem publicznych pieniędzy.

- Jeżeli dochodziło do takich sytuacji, sprawą powinna się zająć prokuratura - mówi szef rady NFZ.

Gondecki podkreśla też: za to, co się dzieje w zakładzie, winę ponosi jego kierownik. Jego zdaniem, jeśli zostaną wykazane nieprawidłowości, właściciel szpitali powinien rozliczyć dyrektorów.

Drodzy Czytelnicy

Dziękujemy za wszystkie Wasze relacje, często dramatyczne, opisujące proceder odsyłania pacjentów ze szpitalnych oddziałów ratunkowych. Czekamy na kolejne sygnały.
Jednocześnie namawiamy Was, byście zgłaszali w tej sprawie również oficjalne skargi do Narodowego Funduszu Zdrowia lub wojewody opolskiego. Wystarczy krótki opis sytuacji (kiedy Was nie chcieli przyjąć na ostry dyżur, z jakim urazem/bólem się zgłosiliście).
Pismo do NFZ lub wojewody powinno zawierać również dane pacjenta (imię, nazwisko, adres).

Dzięki tym oficjalnym skargom łatwiej będzie wykazać, że szpitale były w zmowie, dyżurując na zmianę, czemu do tej pory solidarnie zaprzeczają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska