Trzeba strzelać do dzikich zwierząt, bo wchodzą w szkodę

Redakcja
Zła wiadomość w nowym roku dla jeleni, dzików i saren. Minister środowiska Janusz Zaleski zaleca nadleśniczym i kołom łowieckim zwiększenie odstrzału tych gatunków, bo robią za duże szkody.
Zła wiadomość w nowym roku dla jeleni, dzików i saren. Minister środowiska Janusz Zaleski zaleca nadleśniczym i kołom łowieckim zwiększenie odstrzału tych gatunków, bo robią za duże szkody. Sławomir Mielnik
Prawie 10 milionów zł strat w gospodarce rolnej i leśnej powodują rocznie dzikie zwierzęta na Opolszczyźnie. Więc minister każe do nich strzelać!

Zła wiadomość w nowym roku dla jeleni, dzików i saren. Minister środowiska Janusz Zaleski zaleca nadleśniczym i kołom łowieckim zwiększenie odstrzału tych gatunków, bo robią za duże szkody.

Wiceminister nakazał regionalnym dyrekcjom Lasów Państwowych wpłynięcie na nad- leśniczych, aby w przyszłorocznych planach łowieckich przypilnowali koła łowieckie. Odstrzał ma być zwiększony, bo w niektórych miejscach pogłowie zwierząt znacznie przekracza tzw. pojemność łowiska, czyli bezpieczną dla człowieka liczbę zwierząt.

W nadleśnictwie Kędzierzyn-Koźle liczba jeleni szacowana jest na ok. 800. Powinno ich zostać... 211. W innym opolskim nadleśnictwie pogłowie jeleni ma być zredukowane ze 180 do 79 sztuk. Mniejsze odstrzały dotyczą pozostałych gatunków.

Przy takim limicie sami myśliwi zaczynają się zastanawiać, czy dadzą radę na polowaniach. Tym bardziej że niektóre gatunki trudno jest odstrzelić. Minister środowiska szacuje, że upolowanie jednego bobra to dla myśliwego wydatek nawet tysiąca zł. Bóbr żeruje nocą, trafienie go wymaga czasem wielu wypraw, dojazdów.

Same bobry są zresztą w Polsce objęte ochroną gatunkową, ale ministerstwo chętnie godzi się na ich odstrzały, bo pogłowie tych zwierząt wzrosło w ciągu 50 lat z kilkuset sztuk do ok. 40 tysięcy. W ub. roku spowodowały w kraju 10,5 mln zł strat. Pogłowie dzików w ciągu 20 lat wzrosło w Polsce z 80 do 250 tysięcy, a jeleni z 92 do 175 tys.

- W niektórych obwodach łowieckich pogłowie jelenia czy dzika jest przekroczone o kilkadziesiąt sztuk - mówi Adam Albertusiak, specjalista ds. gospodarki łowieckiej w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach. - Powinniśmy to regulować. Pogłowie dzików zresztą ostatnio nieco spadło.

- W tym roku zapłaciliśmy rolnikom z Opolszczyzny w sumie 2,5 mln zł odszkodowań - mówi Wojciech Plewka, łowczy okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Opolu. - To dla nas bardzo duża kwota, ale płacimy.

Powierzchnia szkód nie zmienia się od kilkunastu lat, jest to ok. 1,2 tys. hektarów upraw. To jest szkoda gospodarczo znośna. Wartość szkód jednak rośnie, bo w ostatnich latach rośnie cena plonów rolnych. Np. za kukurydzę trzy lata temu rolnik dostawał w skupie 600 zł za tonę. W tym roku 2,1 tys. zł.
Dzikie zwierzęta powodują też szkody w drzewostanie leśnym, zwłaszcza w młodnikach. Na Opolszczyźnie szacowane są one na 7 mln zł rocznie.

Tu stratę ponoszą Lasy Państwowe. Coraz częściej leśnicy grodzą płotami z metalowej siatki uprawy młodych drzew, aby ograniczyć straty. Osobną kategorią są szkody powodowane przez gatunki chronione.

Za pięć takich gatunków: bobry, żubry, niedźwiedzie, wilki i rysie odszkodowania płaci Skarb Państwa. Tylko w ub. roku wyniosły one 11,6 mln zł, choć jeszcze w 2008 r. były ponad dwa razy mniejsze. Za inne gatunki chronione, np. kormorany czy czaple, nikt nie płaci gospodarstwom rybackim.

Na wzrost strat w rolnictwie składa się nie tylko rosnąca liczba zwierząt i wyższe ceny skupu. W Polsce w ciągu kilku lat dwukrotnie zwiększyły się zasiewy kukurydzy i rzepaku, na których chętnie żerują duże ssaki.

Przybywa ogromnych pól, na których dzikie zwierzęta szkodzą samą swoją obecnością, tratując, szykując sobie legowiska i ścieżki. Przybywa też zabudowy mieszkaniowej i dróg, które przecinają tradycyjne szlaki wędrówek zwierząt.

Sami leśnicy niezbyt chętnie komentują nowe dyrektywy resortu środowiska.
- Mamy nieznaczny wzrost pogłowia jeleni i dzików na naszym terenie, bo zwierzyna ma sprzyjające warunki do bytowania. Liczba zwierząt rośnie tam, gdzie występują wielkie zasiewy rzepaku i kukurydzy - mówi Stanisław Jurecki, nadleśniczy z Prudnika. - Na przełomie lutego i marca koła łowieckie będą robić w terenie inwentaryzację i liczenie zwierząt.

Zobaczymy, ilu sztuk się doliczą i wtedy będziemy ustalać plany odstrzału na przyszły rok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska