Trzy opolskie szpitale nie mają lądowisk dla helikopterów LPR

Nox/360opole.pl
Lądowisko dla helikopterów LPR przy Wojewódzkim Centrum Medycznym w Opolu.
Lądowisko dla helikopterów LPR przy Wojewódzkim Centrum Medycznym w Opolu. Nox/360opole.pl
Problem dotyczy szpitali w Brzegu, Kędzierzynie-Koźlu i Strzelcach Opolskich.

Sprawa jest pilna, ponieważ zgodnie z nowymi przepisami wszystkie szpitalne oddziały ratunkowe od 1 stycznia 2014 roku będą musiały posiadać place dla śmigłowców lotniczego pogotowia.

Jeżeli nie spełnią tego wymogu, wówczas SOR-y stracą kontrakty i w konsekwencji przestaną istnieć.

Na Opolszczyźnie problem dotyczy szpitali w Brzegu, Kędzierzynie-Koźlu i Strzelcach Opolskich.

Szacuje się, że budowa każdego lądowiska będzie kosztować co najmniej milion złotych. Dla samorządów powiatowych, które odpowiadają za służbę zdrowia, to duży wydatek. I zdaniem coraz większej liczby starostów również niepotrzebny.

Szef zarządu powiatu brzeskiego Maciej Stefański już pod koniec zeszłego roku tłumaczył, że tamtejszy szpital mógłby korzystać z istniejącego lądowiska straż pożarnej.

Z kolei dyrektor kozielskiego szpitala Andrzej Mazur poinformował kilka dni temu, że jego zdaniem nowe wymagania to "urzędnicza głupota". Żartował nawet, że dobrze, iż NFZ nie nakazał szpitalom... kupować helikopterów.

Mazur chce, aby kierowany przez niego szpital mógł korzystać z jednego z kilku starych lądowisk, które powstały w mieście już wiele lat temu, ale obecnie nie spełniają obowiązujących atestów. Za takim rozwiązaniem jest także starosta Artur Widłak, który co prawda wpisał do tegorocznego budżetu milion złotych na budowę takiego placu, ale ma nadzieję, że pieniądze uda się zaoszczędzić.

Podobnie do sprawy podchodzą władze powiatu strzeleckiego. - Tuż obok szpitala mamy boisko piłkarskie, które było już wykorzystywane jako lądowisko dla śmigłowców - mówi starosta Józef Swaczyna. - Naprawdę nie widzę potrzeby, żebyśmy wydawali milion złotych na nowe, które i tak będzie bardzo rzadko wykorzystywane.

Starosta pojechał rozmawiać na ten temat do ministerstwa zdrowia. Przyznaje jednak, że nie udało mu się przekonać urzędników do tego pomysłu.

Narodowy Fundusz Zdrowia przygląda się tym staraniom samorządowców, ale zdania nie zmienia.
- Jeżeli przy szpitalu nie będzie lądowiska spełniającego określone wymagania, wówczas nie zostanie podpisany kontrakt - mówi nto Beata Cyganiuk, rzecznik opolskiego oddziału NFZ.

Te wymagania to m.in. oświetlenie i system naprowadzania, który pozwoli lądować także w nocy. Lądowisko musi znajdować się przy szpitalu, albo być położone na tyle blisko, aby czas dojazdu karetki do szpitala nie przekroczył 6 minut.

Bywa, że o możliwości korzystania z konkretnego lądowiska decydują sekundy. Tak jest m.in. z placem dla śmigłowców w Pawłowiczkach niedaleko Kędzierzyna-Koźla, który należy do jednego z tamtejszych przedsiębiorców. Wójt tej gminy zaproponował rozważenie możliwości korzystania z niego, ale okazało się, że dojazd z Pawłowiczek do Koźla to minimum 7 minut.

Dyrektorzy szpitali i władze powiatów tłumaczą, że ostateczne decyzje w tej sprawie muszą zapaść jak najszybciej, ponieważ przygotowanie samej inwestycji, a zwłaszcza niezbędnych pozwoleń i uzgodnień może potrwać kilka miesięcy.

Oddziały ratunkowe, które już wcześniej zadbały o budowę lądowisk znajdują się w Opolu, Nysie i Oleśnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska