Odlot opolskiego wicemarszałka Tomasza Kostusia

Redakcja
Wicemarszałek Tomasz Kostuś podczas prezentacji wiatrakowca na lotnisku w Polskiej Nowej Wsi.
Wicemarszałek Tomasz Kostuś podczas prezentacji wiatrakowca na lotnisku w Polskiej Nowej Wsi. Paweł Stauffer
- Mówi do nas jak do psów: "siad", "głos", "waruj" - opowiadają podwładni Tomasza Kostusia, wicemarszałka województwa opolskiego. Szofera, który nie chciał łamać przepisów drogowych, wyrzucił z samochodu i sam przejął kierownicę. Dokąd zajedzie ambitny "wilczek" z Platformy?

- Dlaczego nie piszecie o tym, co wyprawia się w urzędzie pod panowaniem wicemarszałka Tomasza Kostusia - alarmują nas od kilku miesięcy urzędnicy wszystkich szarż: od pracowników obsługi po dyrektorów.

- Dworski styl i poniżanie pracowników niższych rangą to u nas codzienność - mówią. - Marszałek potrafi być uroczy dla ludzi z zewnątrz, na których mu zależy. Swoich podwładnych ma za nic.

- Jest mi wstyd, że tak długo znoszę traktowanie jak psa - mówi jeden z dyrektorów. - Ale gdzie ja w Opolu znajdę lepszą pracę.

Urzędnicy decydują się opowiedzieć o pracy z marszałkiem, ale błagają o zachowanie ich danych do wiadomości redakcji.

- W regionie nie ma pracy, a marszałek chwali się "szerokimi plecami" w Warszawie, nawet marszałka Sebesty się nie boi - mówią.

Cały tekst w piątkowym wydaniu "Nowej Trybuny Opolskiej" oraz dla abonentów Piano. Kup abonament już teraz!**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska