Kontrole podatkowe sprawdzają metraż domów

Redakcja
Kontrolerzy mierzą dokładnie powierzchnię każdego pomieszczenia.
Kontrolerzy mierzą dokładnie powierzchnię każdego pomieszczenia. Paweł Stauffer
Zaniżyłeś metraż domu, na parterze urządziłeś sklep, a nie zgłosiłeś powierzchni użytkowej? Zapukają do ciebie kontrolerzy i naliczą zaległy podatek.

- W Nysie w tym roku takich kontroli będzie co najmniej kilkanaście - zapowiada Agata Rybczak z wydziału finansowego Urzędu Miejskiego.

Urzędnicy sprawdzają przede wszystkim powierzchnię użytkową i tę, na której prowadzona jest działalność gospodarcza. Czemu ma służyć ta kontrola? Władza podejrzewa (a czasem ma pewność), że właściciele budynków, chcąc płacić mniejsze podatki, zaniżają faktyczny metraż, nie informują o rozbudowie domu, albo ukrywają, że prowadzą w nim firmę czy sklep.

W Nysie różnica między podatkiem od powierzchni użytkowej a gospodarczej jest 10-krotna. W pierwszym przypadku stawka wynosi 57 gr za metr kwadratowy, a w drugim - 5,66 zł.

Jeszcze większe różnice są w Kędzierzynie-Koźlu. Tutaj za metr kwadratowy pow. mieszkalnej płaci się 51 gr, a w przypadku budynków gospodarczych aż 18 zł. W ubiegłym roku przeprowadzono tu około 40 kontroli, w tym roku będzie ich jeszcze więcej.

Zazwyczaj kontrolują pracownicy wydziału finansowego. Wchodzą do domów, mierzą dokładnie powierzchnię i sprawdzają, czy w sypialni gospodarze śpią, czy też mieści się tam magazyn, albo biuro. Właściciele nieruchomości raczej nie protestują, wpuszczają kontrolerów bez szemrania.

- W ciągu ostatnich 10 lat tylko raz zdarzyła się sytuacja, gdy urzędnikom w sukurs musieli przyjść strażnicy miejscy - mówi Jarosław Jurkowski, rzecznik kozielskiego magistratu.

W Brzegu po kilkunastu ubiegłorocznych kontrolach okazało się, że zaniżanie powierzchni to wcale nie rzadka praktyka.

- Przedsiębiorców musimy powiadomić o kontroli z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Gdy to robimy, od razu zgłaszają się do nas, żeby szybko zrobić korektę w deklaracji podatkowej - przyznajeTomasz Dragan, rzecznik brzeskiego Urzędu Miasta.

Bywa, że gminni urzędnicy sami są w stanie zorientować się, kto płaci za mały podatek. Np. kiedy dostają informację ze starostwa, że Kowalski kupił nowy dom albo rozbudował stary.

- Czekamy na deklarację podatkową, a jeśli jej nie ma, wzywamy właściciela. Gdy nie reaguje, wszczynamy postępowanie, które może się zakończyć kontrolą i w efekcie naliczeniem zaległego podatku - tłumaczy Agata Rybczak z Urzędu Miejskiego w Nysie.

Ale bywa, że o nieuczciwych podatnikach informują sami mieszkańcy.

- Mieliśmy sytuacje, w których to sąsiedzi pana X podpowiadali nam, że warto przeprowadzić u niego kontrolę. Nie bagatelizujemy takich sygnałów - przestrzega Wojciech Huczyński, burmistrz Brzegu.

Dlaczego samorządy są tak restrykcyjne? Bo danina od metrażu to istotna część ich budżetu.

- U nas roczne wpływy z podatku od nieruchomości i rolnego wynoszą 1,6 miliona złotych, tj. około 10 procent całego budżetu - mówi Alojzy Parys, wójt Ciska, gdzie rocznie przeprowadza się kilkanaście takich postępować.

Z kolei w Kędzierzynie-Koźlu w 2012 wpłynęło z tego tytułu prawie 70 milionów złotych, co stanowi lwią część 200-milionowego budżetu.

W Brzegu to 15 mln zł, a w Nysie ponad 20 mln zł. Urzędnicy nie podają dokładnych dodatkowych wpływów wynikających z przeprowadzonych kontroli.

- One mają nie tylko wymiar finansowy, ale przede wszystkim prewencyjny. Do podatnika idzie informacja, że nie można oszukiwać - mówią urzędnicy i ostrzegają: - Kto nie wpuści kontrolerów do domu, może trafić do sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska