Na Opolszczyźnie brakuje lekarzy medycyny ratunkowej

Archiwum
Obecnie wyjazdami wszystkich karetek na terenie województwa zarządza główna dyspozytornia medyczna w Opolskim Centrum Ratownictwa Medycznego.
Obecnie wyjazdami wszystkich karetek na terenie województwa zarządza główna dyspozytornia medyczna w Opolskim Centrum Ratownictwa Medycznego. Archiwum
Spotkanie w Opolskim Urzędzie Wojewódzkim na temat systemu ratownictwa medycznego.

Była to odpowiedź na krytyczne artykuły, dotyczące wyjazdów karetek do pacjentów. Chodziło m.in. o zgon ciężarnej w Nysie, do której pojechała karetka podstawowa, zamiast specjalistycznej. Sprawa jest w prokuraturze.

Zdaniem wojewody to były incydentalne przypadki, źle zinterpretowane. - Podtrzymuję zdanie, że ten system nigdy nie działał lepiej - powiedział Ryszard Wilczyński na spotkaniu w Opolskim Urzędzie Wojewódzkim.

Obecnie wyjazdami wszystkich karetek na terenie województwa zarządza główna dyspozytornia medyczna w Opolskim Centrum Ratownictwa Medycznego przy ul. Mickiewicza w Opolu. Telefony odbiera jednocześnie 6 dyspozytorów.

- Dyspozytor wydaje zlecenie wyjazdu w formie elektronicznej do komputera w miejscu stacjonowania zespołu ratownictwa medycznego - tłumaczył Krzysztof Waszkiewicz, dyrektor ds. medycznych OCRM. - Naciska klawisz i np. w Kędzierzynie-Koźlu czy Strzelcach Op. pojawia się komenda, wzywająca zespół do wyjazdu. Zlecenie w tym samym czasie ukazuje się na palmtopie, zamontowanym w ambulansie, a adres pacjenta automatycznie wczytywany jest do "Auto-Mapy" i na monitorze pokazywana jest trasa dojazdu.

Kiedyś dyspozytorzy dyżurowali na terenie poszczególnych powiatów i wiedzieli jedynie, co się dzieje z karetkami tylko na ich terenie. Obecnie na mapie elektronicznej znajdującej się w głównej i jedynej dyspozytorni w Opolu, widać dokładnie, gdzie jaki zespół wyjazdowy się znajduje, która karetka jest najbliżej zdarzenia, a nawet z jaką prędkością ambulans jedzie.

- Jest to rejestrowane co 10 sekund i w każdej chwili można to odtworzyć - podkreślił dr Krzysztof Waszkiewicz. - Dyspozytorzy mogą sobie wzajemnie pomagać.

W ciągu doby dyspozytorzy odbierają po ok. 400 telefonów. W grudniu i styczniu, gdy szalała grypa - było ich codziennie nawet tysiąc.

Według przepisów jeden dyspozytor powinien przypadać na 250 tys. mieszkańców.
- U nas powinno więc być czterech, a jest ich aż sześciu - zaznaczył Ireneusz Sołek, dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego. - Głosy, że powinno ich być więcej są bezzasadne.

Zdaniem odpowiedzialnych za system wszystko działa jak w zegarku. Życie pokazuje jednak, że bywa z tym różnie. Dochodzi do utarczek pacjentów z dyspozytorami, odmów wysłania ambulansu. Wielu pacjentom nie podoba się np., że w karetkach podstawowych nie ma lekarza, gdyż jeździ on tylko w karetce specjalistycznej.

- W karetkach podstawowych są ratownicy medyczni i to wystarczy, taka jest zresztą tendencja światowa - wyjaśnił dr Marek Dryja, konsultant wojewódzki ds. ratownictwa medycznego. - Ratownicy mają do dyspozycji 27 tabletek oraz prawo do intubowania pacjenta, ale tylko przy zatrzymaniu krążenia. Nie ma aż tylu lekarzy, by obsadzić nimi wszystkie karetki. Zwłaszcza brakuje specjalistów medycyny ratunkowej.

Według rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia do 2020 r. w karetkach specjalistycznych - oprócz nich - mogą też jeździć: anestezjolodzy, chirurdzy, interniści, pediatrzy i ortopedzi. Potem to już też będzie niemożliwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska