Awantura o ślonsko godka

Archiwum
Prof. Franciszek Marek.
Prof. Franciszek Marek. Archiwum
Prof. Franciszek Marek nazwał warchołami zwolenników uznania gwary śląskiej za język regionalny.

Uznania gwary śląskiej za język regionalny chce 65 posłów w Sejmie z Markiem Plurą z PO i z województwa śląskiego na czele. Wymagałoby to zmiany ustawy o mniejszościach narodowych (na razie za język regionalny uważa ona jedynie kaszubski). Na pomysłodawcach profesor Franciszek Marek, były rektor UO, historyk i pedagog nie zostawił suchej nitki w opinii napisanej na zlecenie Biura Analiz Sejmowych.

Proponowane zmiany ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych - napisał - są całkowicie zgodne z memorandum Heinricha Himmlera z 25 maja 1940 roku. I zacytował nazistowski dokument wzywający do dzielenia Polski na możliwie wiele grup etnicznych i narodowości.

Jakby tego było mało autorów projektu oskarżył o zakamuflowane zamiary, których celem jest rozwalanie jedności państwa polskiego. Osoby pracujące nad skodyfikowaniem współczesnego języka śląskiego nazywa zespołem warchołów, który chce Ślązaków tym językiem uszczęśliwić na chama. Zarzuca im, że bazą śląskiego języka regionalnego chcą uczynić dialekt okręgu przemysłowego naszpikowany wulgaryzmami i germanizmami.
- W praworządnym państwie z wnioskodawcami i autorami proponowanych zmian ustawowych rozmawiałby w imieniu rządu tylko prokurator - kończy.

- To jest oburzające i obraźliwe - uważa poseł Marek Plura. - Nie tylko osobiście poczułem się dotknięty. To uderza także w cały Sejm, skoro zasługujemy tylko na reakcję prokuratora.

Armaty wytoczone przez opolskiego naukowca są tym bardziej zaskakujące, że droga do uznania gwary śląskiej za język regionalny jest jeszcze bardzo odległa. Wniosek został złożony wiosną ubiegłego roku. W sierpniu zajmowała się nim Sejmowa Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Potem zapadła cisza. Posłowie czekają na opinię rządu, ale ten się z jej wydaniem nie spieszy.

- I niestety ma do tego prawo - przyznaje Marek Plura. - Będę przekonywał prezydium komisji do interwencji.

Gdyby język śląski stał się językiem regionalnym, mógłby być nauczany w szkołach, organizacje zajmujące się jego propagowaniem dostałyby publiczny grosz, zaś w gminach, gdzie według spisu do narodowości śląskiej przyznało się co najmniej 20 proc. obywateli, otwarta byłaby droga do ustawiania tablic ze śląskimi nazwami miejscowości.

Tu jednak zaczynają się schody. Wiele wsi i miast wcale odrębnych śląskich nazw nie ma. A w sprawie kodyfikacji języka śląskiego wielu znawców dialektów i folkloru zgłasza wątpliwości. Czy da się pogodzić mnogość i różnorodność gwarowego słownictwa i gramatyki z przyjęciem jednej normy językowej? Czy nie okaże się, że dzieci będą się uczyć jakiejś sztucznej uśrednionej gwary, którą w rzeczywistości nikt nie mówi?

Podobne wątpliwości zgłasza także profesor Marek, podkreślając ponadto zdecydowanie, że gwara śląska jest odmianą polszczyzny, a nie odrębnym językiem.

- Na literacki polski gwarę można co najwyżej poprawić - przekonuje - na niemiecki trzeba ją tłumaczyć.

Oburzenie, a czasem politowanie działaczy organizacji śląskich i polityków budzą jednak nie językoznawcze rozstrzygnięcia, ale ideologiczny atak profesora.

- Nie czuję się dotknięty - mówi Piotr Długosz, skarbnik Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej i członek zarządu głównego Ruchu Autonomii Śląska. - To pan profesor się kompromituje. Pamiętam dobrze, jak mówił, że Ślązak, stając się Niemcem, traci człowieczeństwo. Ja szanuję to, że dla profesora Marka bycie Ślązakiem jest tożsame z byciem Polakiem. Ale obok nas żyją także Ślązacy Niemcy i osoby takie jak ja, którym sama śląskość bez odwoływania się do któregoś z tych dwóch narodów wystarcza. To przykre, że profesor powołujący się na autorytet uniwersytetu, tego nie szanuje i woli atakować językiem jak z czasów Władysława Gomułki.

Do sądu nie poda profesora także Brygida Kolenda-Łabuś. Kędzierzyńska posłanka należy do Parlamentarnego Zespołu ds. Piastowanio Ślonski Godki. - Uważam, że pan Marek jest w swych poglądach odosobniony i wykazuję wobec niego miłosierdzie - mówi. - Nie chcę być porównywana do Himmlera, ale walki politycznej też nie chcę. Należę do zespołu parlamentarnego, bo zależy mi, by i za 50 lat mówiono na Śląsku gwarą. Ale nie widzę konieczności przekształcania jej w język regionalny. Profesor swoim atakiem tylko niepotrzebnie dołożył amunicji do dyskusji.

Franciszek Marek przyznaje, że gdyby pisał tę opinię jeszcze raz, niektóre sformułowania zastąpiłby łagodniejszymi.

- Biuro Analiz Sejmowych prosiło mnie, bym nigdzie tego tekstu nie ujawniał. Sądziłem, że obowiązuje to w obie strony, więc napisałem mocno. Nie zakładałem, że to się ukaże w internecie czy w druku. Natomiast krytycznego zdania na temat pomysłu wprowadzania języka śląskiego nie zmieniam. Na gwarach się znam. Byłem członkiem Zakładu Dialektologii Słowiańskiej UJ.

- Komisja Mniejszości Narodowych zamówiła około 20 opinii - mówi Ryszard Galla, poseł MN i jej wiceprzewodniczący. Opinie bywają różne, także skrajne, by posłowie mogli sobie wyrobić pogląd. Prezydium komisji zdecyduje, czy tej analizy ze względu na język nie odrzucić. Prawdopodobnie też za nią nie zapłaci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska