Zasadzka na majora "Zaporę". Kto zdradził?

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Ekipa z IPN podczas ekshumacji ciał ofiar UB w Dworzysku koło Łambinowic.
Ekipa z IPN podczas ekshumacji ciał ofiar UB w Dworzysku koło Łambinowic.
Przywiózł ze sobą tomik wierszy Leopolda Staffa i pigułkę z trucizną. Miał stąd trafić do wolnego świata. Stało się inaczej, trafił do celi śmierci.

W tym domu 16 września 1947 roku funkcjonariusze komunistycznego Urzędu Bezpieczeństwa schwytali w zasadzce majora Hieronima Dekutowskiego ps. "Zapora". Żołnierza kampanii wrześniowej, cichociemnego, dowódcę Armii Krajowej na Lubelszczyźnie. Bohatera powojennej walki z komunizmem". Tablica z takim napisem mogłaby zawisnąć na jednym z domów w Nysie.

Tylko jeden z złapanych w 1947 roku "zaporczyków" w czasie przesłuchania podał adres konspiracyjnego lokalu w Nysie - Dąbrowskiego 6. Arkadiusz Wasilewski ps. "Biały" zeznał, że 14 września razem ze "Żbikiem" (Roman Groński) przenocowali pod tym adresem, a następnego dnia taksówką pojechali do następnej wioski, bliżej granicy, gdzie zostali zatrzymani. Nazwa wioski nie pada w żadnych zeznaniach.

Dwa dni później pociągiem z Warszawy dojechali do Nysy następni partyzanci z dowódcą Hieronimem Dekutowskim. Sam "Zapora" zeznawał, że zatrzymano go w Nysie.

Tajemnica

Na Dąbrowskiego stoją trzy secesyjne, piękne, budynki. Pod numerem drugim na piętrze żyje najstarsza w okolicy lokatorka, 86-letnia pani Gawronowa. - Mieszkam tu od stycznia 1947 roku - opowiada. - Nic nie słyszałam, żeby UB kogoś zatrzymało i żeby był jakiś tajny czy nie zamieszkany lokal. Tu w każdym mieszkaniu żyli kolejarze, po kilku w pokoju, ciasno było bardzo. Wybrali ten dom, bo stąd blisko do dworca. Środkowa kamienica była wtedy całkiem zburzona, wszędzie było pełno ruin. Pod numerem sześć też nie słyszałam o żadnym zdarzeniu. W 1948 roku niedaleko stąd, na przejściu do dworca, zabito jakiegoś kolejarza. Nikt nigdy nie opowiadał, kto to zrobił i dlaczego.
Historia konspiracyjnego mieszkania, które okazało się w rzeczywistości zasadzką zastawioną przez UB owiana jest wciąż tajemnicą.

Cicha akcja

Do Nysy przyjechało ich ośmiu, w trzech grupach. Doświadczeni partyzanci, lata w konspiracji i w leśnych oddziałach. Uzbrojeni. W kraju nie mieli nic do stracenia. Nysa miała być punktem przerzutowym w drodze na Zachód, do wolnego świata. Zatrzymali się w mieszkaniu, mylnie sądząc, że jest ono bezpieczne.

UB wplątała ich w skomplikowaną operację, otoczyła informatorami i agentami, poprowadziła jak po sznurku w zasadzkę. Spotkanie musiało być przygotowane przez bezpieczniaków w najdrobniejszych szczegółach.
Ubecy nie rzucili się na "zaporczyków" zza drzwi. Wszystko odbyło się po cichu. Może uśpili ich w trakcie kolacji z alkoholem, tak jak rok wcześniej zrobili z żołnierzami "Bartka". Dwa dni po zatrzymaniu Hieronim Dekutowski był już w areszcie śledczym w Będzinie. W protokole przeszukania zapisano, że miał przy sobie tomik wierszy Leopolda Staffa i pigułkę z trucizną. Ubecy musieli go więc zaskoczyć, skoro nie zdążył jej połknąć. Pierwszy przesłuchiwał go przez kilkanaście dni por. Jerzy Kędziora. W archiwum IPN zachowały się stenogramy z prze- słuchania. Dekutowski mówił, jak doszło do aresztowania. Musiał już wtedy podejrzewać, kto go zdradził, kto był podsuniętym przez UB agentem. Otwarcie zeznawał o Franciszku Abraszewskim ps. "Boruta", byłym inspektorze organizacji Wolność i Niezawisłość na Lubelszczyźnie:

- Przed odjazdem umówiłem się, że jeśli dotrę do strefy amerykańskiej, to dam pisemnie znać "Borucie" i on zorganizuje przerzut przez granicę pozostałych ludzi - zeznawał. - Ja miałem napisać list z hasłem: "Wkrótce wracam do kraju. Kazimierz". Przerzut miał trwać trzy dni.

Ubecy wszystko wiedzieli

W jednym z tych budynków znajdowało się mieszkanie, gdzie UB urządziło zasadzkę na partyzantów.

W lutym 1947 roku zaczęła obowiązywać amnestia dla tzw. politycznych. Dla leśnych dowódców to był bardzo trudny moment. Każdy z partyzantów miał za sobą dwa lata walki i tułaczki za komuny oraz wcześniejszy okres walki z niemieckim okupantem. Ludzie mieli dość wyrzeczeń i zabijania. Chwytali się perspektywy normalnego życia, nawet jeśli była tylko iluzją. Wiosną w lasach na Lubelszczyźnie odbyły się tajne negocjacje Dekutowskiego z kierownictwem Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w sprawie ujawnienia oddziałów "Zapory". Dowódca zażądał wy- puszczenia z więzień aresztowanych przed amnestią. Władza się nie zgodziła. Dekutowski oddziału nie rozwiązał. Wybrał ucieczkę z kraju. Ale ubecy o tym wiedzieli i postanowili zniweczyć te plany.

- W nocy z 2 na 3 września 1947 roku we wsi koło Puław spotkałem się z "Borutą" (Franciszkiem Abraszewskim) i "Stefanem" (Władysław Siła-Nowicki)- zeznawał w pierwszym śledztwie legendarny dowódca WiN. - "Boruta" powiedział, że działa w imieniu nowej organizacji i że ludzie zagrożeni mają zniknąć z terenu, najlepiej wyjechać za granicę. Broń ma zostać zamelinowana albo przekazana innym. Mówił też, że mają możliwość przerzutu za granicę.

Na kolejne spotkanie umówili się za tydzień w wiosce Wólka Łubkowska - przyjechali "zaporczycy" wytypowani do pierwszego przerzutu. Wszyscy dostali nowe dokumenty na fałszywe nazwiska. Sam Dekutowski miał dokumenty na nazwisko Mieczysław Piątek, wyrobione jeszcze w maju przez znajomego, który miał wtyki w Wojskowej Komendzie Uzupełnień w Lublinie.

- "Stefan" (Władysław Siła-Nowicki) dał mi kontakt na spotkanie w Nysie, celem przekroczenia granicy - zeznawał "Zapora".

Nie ma materiału DNA

Grupa "zaporczyków" ze swym dowódcą Hieronimem Dekutowskim (w środku, z wąsem). Obok fałszywe dokumenty Zapory, wydane na nazwisko Mieczysław Piątek.

Latem ubiegłego roku ekipa ekshumacyjna Instytutu Pamięci Narodowej przekopała tzw. Łączkę, czyli kwaterę Ł Wojskowego Cmentarza Powązkowskiego w Warszawie. Okryto anonimowe szczątki 248 osób. W grudniu i styczniu, po przeprowadzeniu pierwszych badań porównawczych DNA, IPN ujawnił nazwiska pierwszych zidentyfikowanych. Na Łączce leżeli m.in. Stanisław Łukasik ps. "Ryś" i Tadeusz Pelak ps. "Junak". Obaj zatrzymani 16 września 1947 roku w Nysie. Skazani na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie 15 listopada 1948 roku. Zginęli ze swoim dowódcą 7 marca 1949 roku o 19.00. Oprócz nich stracono innych złapanych w rejonie Nysy: "Mundka" (Edmund Tudruj), "Zawadę" (Jerzy Miatkowski), "Żbika" (Roman Groński) i "Białego" (Arkadiusz Wasilewski). Nie stanęli przed żadnym plutonem egzekucyjnym. Zabił ich strzałem w tył głowy w piwnicy więzienia kat Mokotowa Piotr Śmietański (w 1968 roku wyemigrował do Izraela).

- Szczątków "Zapory" dotychczas nie zidentyfikowaliśmy, ale na pewno też go tu pochowano - mówi dr Krzysztof Szwagrzyk, kierujący z ramienia IPN pracami ekshumacyjnymi. - Będziemy mieć problem z identyfikacją. Hieronim Dekutowski nie zdążył założyć rodziny. Żyją do dziś tylko jego siostrzenice. W tym wypadku porównanie materiału DNA jest niewystarczające, żeby z całą pewnością potwierdzić tożsamość ofiary. W dokumentach UB szukaliśmy też jego śladów, zaschniętej kropli krwi czy włosa. Nie zachowały się.

Z aresztowanych w Nysie przeżył tylko "Stefan" - znany potem opozycjonista, prawnik, obrońca w procesach politycznych, mecenas Władysław Siła-Nowicki (zmarł w 1993 roku). Siła-Nowicki razem z pozostałymi "zaporczykami" został skazany przez sąd wojskowy na karę śmierci, ale Bolesław Bierut w akcie łaski jemu jednemu złagodził wyrok na dożywotnie więzienie. Paradoks: dwie ciotki Siły-Nowickiego wyszły za mąż za dwóch braci Feliksa Dzierżyńskiego, bolszewickiego rewolucjonisty i twórcy "czeka", pierwowzoru wszystkich radzieckich służb specjalnych. Aldona Dzierżyńska napisała do Bieruta prośbę o ułaskawienie bratanka. Siła-Nowicki wyszedł z więzienia po odwilży w grudniu 1956 roku.

"Boruta" został wrobiony?

W środowisku "Zapory" UB miała 63 swoich agentów i informatorów. Historycy do dzisiaj spierają się o prawdę, jak wpadł "Zapora", kto go zdradził. Były pracownik IPN i publicysta Leszek Pietrzak, który przekopał się przez akta Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego twierdzi, że najbardziej podejrzany w środowisku partyzanckim Franciszek Abraszewski ps. "Boruta" nie współpracował z UB. Wrobiono go, żeby lepiej zakonspirować faktycznych zdrajców. Jego zdaniem główni podejrzani to Helena Moor - operacyjny pseudonim "Lena" lub "Maria". Oraz Stanisław Wnuk, pseudonim partyzancki "Opal". W czasie okupacji był w AK zastępcą "Zapory". W UB miał operacyjny pseudonim "Iskra" lub "Żmudzki". Wnuk został zwerbowany na przełomie roku 1945 i 1946, gdy sam siedział w więzieniu na zamku w Lublinie.

- Najważniejszych dokumentów dotyczących operacji zatrzymania "Zapory" i jego kolegów we wrześniu 1947 roku w rejonie Nysy, nie znalazłem z aktach IPN - mówi nto dr Leszek Pietrzak. - Niestety, akta Wnuka zostały zniszczone w 1989 roku. Zniszczono m.in. teczkę pracy, czyli 6 opasłych tomów doniesień, w każdym po ok. 300 doniesień, co daje łącznie 1800 donosów. To naprawdę ogromna skala.

Stanisław Wnuk w 1990 roku został szefem Związku Zaporczyków, skupiającego byłych partyzantów WiN. Zmarł w 1998 roku. Przed śmiercią był jednym z rozmówców dziennikarki Ewy Kurek, autorki pierwszej książki o Dekutowskim - "Zaporczycy". Na podstawie jego wspomnień autorka zarzuciła współpracę z UB mec. Władysławowi Sile-Nowickiemu, przez co naraziła się na proces cywilny z jego rodziną o ochronę dóbr zmarłego. Wyrokiem sądu sporne fragmenty książki usunięto. Leszek Pietrzak wystąpił na procesie w roli eksperta. Dowodził, że w dokumentach archiwalnych nie ma żadnych dowodów na współpracę Siły-Nowickiego z UB.

Dr Sławomir Poleszuk, dyrektor Biura Edukacji IPN w Lublinie: - Dokumenty w tej sprawie są niekompletne. Bardzo trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie: Kto zdradził "Zaporę"? Nie można jednak wykluczyć, że w archiwach odnajdzie się coś jeszcze na ten temat. To się zdarza, nawet przypadkowo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska