Trudne dzieci. Rodzice oddają je na wychowanie

sxc.hu
Czasem z rozkosznego malucha wyrasta nastolatek buntownik. Gdy zdesperowani rodzice nie radzą sobie już z jego wychowaniem,   pozbywają się "kłopotu” z domu, umieszczają swoje dziecko np. w ośrodku resocjalizacyjnym.
Czasem z rozkosznego malucha wyrasta nastolatek buntownik. Gdy zdesperowani rodzice nie radzą sobie już z jego wychowaniem, pozbywają się "kłopotu” z domu, umieszczają swoje dziecko np. w ośrodku resocjalizacyjnym. sxc.hu
Rodzice, którzy nie radzą sobie z dorastającymi dziećmi albo nie mają dla nich czasu, coraz częściej bez skrupułów oddają je obcym na wychowanie.

Matka 17-letniego chłopaka chciała, żeby jej syn zamieszkał w domu dziecka, bardzo o to zabiegała - opowiada pracownica placówki opiekuńczej w Kędzierzynie. - Skarżyła się, że nastolatek jest agresywny, nie słucha jej.

Jemu tłumaczyła, że to dla jego dobra. I dopięła swego. Po skończeniu 18 lat chłopak już jako wychowanek domu dziecka dostał mieszkanie komunalne. Do matki nie wrócił.

Gdy z rozkosznego malucha wyrasta nastolatek buntownik, najczęściej zaczyna się od problemów w szkole. Krytyczny moment to gimnazjum.

Zamiast u rodziców, młody akceptacji szuka u rówieśników, nie chce się uczyć, sięga po narkotyki i alkohol. Włóczy się po nocach, ignoruje obowiązki domowe. Staje się agresywny wobec dorosłych. Na krzyki rodziców odpowiada: Odp... się ode mnie!

Zaczyna kraść, także w domu. To równia pochyła. Czasem prowadzi do przestępstwa - napady, pobicia, rozboje.

Coraz częściej zdesperowani rodzice nie mają oporów, żeby pozbyć się takiego "kłopotu" z domu. I umieszczają własne dziecko w specjalistycznym ośrodku resocjalizującym.

Jeśli wcześniej nie zainteresował się nim sąd rodzinny, potrzebują orzeczenia poradni psychologiczno-pedagogicznej, że jest "zagrożone niedostosowaniem społecznym".

Każda poradnia na Opolszczyźnie rocznie wydaje od kilku do kilkunastu takich orzeczeń. - 20-30 proc. dzieci trafia do nas, bo rodzice nie radzili sobie z nimi albo nie mieli czasu i chęci na ich wychowanie - przyznaje Sylwia Sadowska-Klimas, dyrektor zespołu placówek wychowawczych w Nysie.

W Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii w Dobrodzieniu na 32 podopiecznych połowę umieścili tu z własnej inicjatywy ich naturalni rodzice lub opiekunowie prawni. Na wolne miejsce w takich ośrodkach czeka się kilka miesięcy.

Jeszcze trudniej znieść problemy wychowawcze z nastolatkami rodzicom zastępczym i adopcyjnym. Sądy rodzinne coraz częściej rozpatrują wnioski o rozwiązanie rodziny zastępczej czy cofnięcie adopcji.

Dramat zaczyna się wraz z wejściem dziecka w okres dojrzewania.

- Często trafiają do nas dzieci samotnych matek. I te wychowywane przez babcie, ciocie, starsze rodzeństwo, bo rodzice zarabiają za granicą - mówi Sylwia Sadowska-Klimas, dyrektor zespołu placówek opiekuńczych w Nysie. - Początkowo wszystko układa się im dobrze, ale kiedy dziecko zaczyna dojrzewać, zachodzą w nim zmiany emocjonalne. Wtedy problemy przerastają opiekunów.

- To często są bardzo inteligentne dzieci i one niestety potrafią manipulować dorosłymi - tłumaczy Katarzyna Cukier, szefowa Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Prudniku. - Nawet specjalistyczna terapia nie daje wtedy żadnych efektów.

- To już nie są nastolatki z biednych rodzin. Mieliśmy u nas dzieci sędziów, a nawet parlamentarzysty - mówi Jacek Jachim, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Nysie. - Pamiętam ojca, który przywiózł do nas swojego syna i nawet nie chciał wysiąść z samochodu. Miał do niego wielki żal, bo chłopak okradł mu firmę.

W państwowych domach dziecka dominują nastolatki w wieku 13-18 lat. Rodzice zastępczy już ich nie chcą. W Kędzierzynie-Koźlu w ciągu ostatnich 5 lat z takich rodzin wróciło 16 wychowanków.

W domu dziecka w Opolu takich dzieci w ubiegłym roku było troje, w tym - już jedno. Rezygnując z wychowanka, rodzice zastępczy często całkowicie zrywają z nim kontakt. Nie chcą go znać, nawet jeśli wychowywali to dziecko kilka lat.

- Mieliśmy dziewczynkę, która wróciła do nas po sześciu latach - opowiada Lidia Krawczyńska-Pampuch, dyrektor DD w Opolu. - Czasem te rodziny rozstają się w atmosferze głębokiego konfliktu, żalu, wzajemnych pretensji. Tacy rodzice mają poczucie ciężkiej porażki życiowej i często sami wymagają pomocy psychologicznej.

W Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Nysie bardzo rośnie liczba chłopców, którzy trafiają tu z rodzin adopcyjnych.

- Zdecydowana większość tych dzieci przechodzi ciężką traumę, dowiadując się, że byli adoptowani - tłumaczy Jacek Jachim. - Tym bardziej, gdy rodzice mówią im to w gniewie. W reakcji na złe zachowanie wypominają: - Gdybyś był naprawdę moim dzieckiem, tobyś się tak nie zachował!

-Pewna nastolatka zgłosiła się do pogotowia opiekuńczego, bo - jak twierdziła - matka się nad nią znęca - opowiada Irena Kłakowicz, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Nysie. - Sąd rodzinny umieścił ją w placówce wychowawczej. Tymczasem kurator ustalił, że dziewczyna chciała się w ten sposób zemścić na matce, bo ta nie kupiła jej jakichś butów.

- 70-80 procent naszych wychowanków w końcu wychodzi na prostą. Także dzięki temu, że mają do kogo wrócić - mówi Jacek Jachim. - Czasem musimy wiele razy zaczynać, zanim znów uda się nawiązać relacje rodziców z dzieckiem.

Opinia

Elżbieta Jurkiewicz, psycholog dziecięcy z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Prudniku:

Rodzice z trudem proszą o pomoc i zaświadczenie umożliwiające skierowanie ich dziecka do placówki socjoterapeutycznej. Nawet kiedy mają do tego powody. Tu nie ma możliwości nadużycia. Każdy wniosek o wydanie takiego orzeczenia z uwagi na "zagrożenie niedostosowaniem społecznym" jest rozpatrywany przez zespół pięciu specjalistów.

Wymagamy dodatkowych opinii i zaświadczeń, na przykład od lekarza psychiatry. Odmowy zdarzają nam się bardzo rzadko, ale nikogo nie zostawiamy bez pomocy. Najwyżej zaproponujemy jakąś inną, mniej drastyczną metodę pomocy. Wychowywanie dziecka jest bardzo trudne.

Dlatego należy o tym myśleć od najwcześniejszych lat. Radzę rodzicom, by korzystali ze specjalistycznych kursów i zajęć już wtedy, gdy ich dziecko jest jeszcze niemowlakiem. Zachęcam, żeby myśleć o tym, jak mądrze wychowywać, a nie łamać czy podporządkowywać sobie. A w razie wątpliwości warto konsultować się ze specjalistą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska