Plaga włamań do remiz OSP w rejonie Nysy

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Prezes OSP w Gierałcicach Władysław Sobków pokazuje miejsce po skradzionych piłach.
Prezes OSP w Gierałcicach Władysław Sobków pokazuje miejsce po skradzionych piłach. Krzysztof Strauchmann
Strażacy zostali bez sprzętu do ratowania ludzi. Policja intensywnie szuka sprawców.

Od świąt w rejonie Nysy złodzieje włamali się do 10 remiz w gminie Głuchołazy, Nysa i Pakosławice oraz do dwóch w powiecie prudnickim.

- Człowiek mieszkający w sąsiedztwie w Wielką Sobotę wcześnie rano zauważył samochód i dwóch ludzi przy remizie - opowiada Władysław Sobków, prezes OSP w Gierałcicach. - Działali bardzo szybko, wyrwali kłódkę, dostali się do naszego wozu bojowego, wyjęli z niego trzy piły spalinowe do drewna, stali i betonu i odjechali.

Następnej nocy złodzieje odwiedzili kolejno cztery miejscowości: Markowice, Polski Świętów, Nowy Świętów i Bodzanów. Brali tylko piły spalinowe, inny sprzęt zostawiali, nawet jeśli był na wierzchu. W Nowym Świętowie mieli pecha. Prezes akurat zabrał piłę do naprawy. W ostatni weekend złodzieje przenieśli się na teren gminy Pakosławice i Nysa, oraz pojawili się w Racławicach Śląskich koło Głogówka, gdzie nie udało się im sforsować zabezpieczeń. W Pakosławicach weszli tylko do wiaty przed garażem. Dalej nie udało się im dostać. Włamywacze są jednak dobrze przygotowani, bo obcinają nawet najmocniejsze kłódki i wyłączają prąd w budynku. W Nowakach odcięli w ten sposób czujnik ruchu, uruchamiający alarm na remizie.

- Będziemy się zastanawiać nad lepszym zabezpieczeniem remiz - komentuje Andrzej Ozga z OSP Nowaki. - Gdyby tej nocy wybuchł pożar, nikt z nas nie usłyszałby wezwania, bo złodzieje wyłączyli urządzenia alarmowe.

Wyjątkowo w Rzepcach w gminie Głogówek włamywacze zadowolili się pieniędzmi strażaków. Rozbili kasetkę, zabrali ok. 400 zł, zniszczyli część radiostacji, ale sprzęt ratowniczy zostawili.

- Nasza jednostka jest wciągnięta do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. Jesteśmy w pierwszym rzucie wzywani do zdarzeń - mówi Władysław Sobków z Gierałcic. - W czasie pożaru często trzeba coś wyciąć, żeby się gdzieś dostać. W terenach leśnych zdarza się przywalenie przez drzewo. Piła spalinowa jest nam po prostu niezbędna. Ja przygotowałem prywatną piłę do drewna. Gdy będzie alarm, to ją ze sobą zabiorę. Ale prywatnej piły do metalu czy betonu nikt nie ma.

To nie pierwsza taka fala kradzieży sprzętu strażackiego. Kilka miesięcy temu złodzieje grasowali w gminie Lubrza, okradli OSP w Dytmarowie i Prężynce. Najgłośniejszy przypadek miał miejsce w Bierawie, gdzie złodzieje ukradli wóz bojowy, a potem spalili go w lesie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska