Krewni komendanta głównego policji pobili... policjantów z Prudnika

Archiwum
Obaj mężczyźni spędzili jeden dzień w izbie zatrzymań, ale prokuratura nie znalazła żadnych podstaw prawnych, aby występować o ich areszt.
Obaj mężczyźni spędzili jeden dzień w izbie zatrzymań, ale prokuratura nie znalazła żadnych podstaw prawnych, aby występować o ich areszt. Archiwum
W czasie kontroli drogowej w Rudziczce dwaj pijani mężczyźni zaatakowali policjantów z Prudnika. Grozi im do 3 lat więzienia.

W Wielką Sobotę po południu patrol policji drogowej z Prudnika zatrzymał do kontroli w Rudziczce koło Prudnika forda mondeo. Kierowca przekroczył dozwoloną szybkość o kilkanaście kilometrów. Policjant zaprosił go do radiowozu, żeby spisać jego dane. Wtedy z forda wyszedł jeszcze młody pasażer, wyraźnie pod wpływem alkoholu.

- Krzysztof S. zachowywał się agresywnie, znieważył wulgarnie policjantów, uderzał o ich samochód - opowiada Jacek Placzek, prokurator rejonowy w Prudniku. - Funkcjonariusze najpierw poprosili go, żeby odszedł, a kiedy nie zareagował, skuli go kajdankami i zatrzymali w radiowozie.

Na ten widok z zaparkowanego obok forda mondeo wyszedł jeszcze jeden mężczyzna, jak się okazało ojciec Krzysztofa S. - Andrzej, przedsiębiorca z Prudnika. Bez wahania włączył się do szarpaniny i zaczął pomagać synowi. W ruch poszły pięści i łokcie.

Widząc, że ktoś atakuje policjantów do bijatyki przyłączył się przypadkowy świadek - Sebastian R. z Rudziczki, który akurat przypadkowo wychodził z miejscowego baru. Jednego z policjantów przewrócono na ziemię. Pasażerowie forda i Sebastian R. byli pijani.
Jeszcze inny kontrolowany kierowca zaczął natomiast odciągać napastników od funkcjonariuszy. Ci wreszcie wezwali posiłki. Na koniec załogi dwóch radiowozów zawiozły trzech mężczyzn na komendę.

- Postawiono im już zarzuty napaści na funkcjonariuszy, gróźb karalnych, zmuszania do odstąpienia od służbowych czynności - mówi prok. Placzek. - Grozi im za to do 3 lat pozbawienia wolności. Żaden z policjantów nie odniósł poważniejszych obrażeń.

Smaczku sprawie dodaje fakt, że ojciec i syn - Krzysztof i Andrzej S. - prywatnie są krewnymi komendanta głównego policji Marka Działoszyńskiego. Ujawnił to Tygodnik Prudnicki, a nam udało się to potwierdzić. Prokurator Placzek zapewnia jednak, że nie ma i nie będzie to miało żadnego wpływu na postępowanie śledczych. Nie ma też dowodów, że powoływali się na pokrewieństwo z komendantem.

Obaj mężczyźni spędzili jeden dzień w izbie zatrzymań, ale prokuratura nie znalazła żadnych podstaw prawnych, aby występować o ich areszt.

Andrzej S. nie chciał komentować zajścia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska