- W niedzielę około godziny 11.00 zatrzymali ją pracownicy cementowni Odra, a potem zawiadomili nas - opowiada Krzysztof Maślak, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Opolu.
Dziewczynka, której wiek oceniono na trzy lata, nie potrafiła powiedzieć strażnikom gdzie mieszka, ani jak nazywają się rodzice.
- Była bardzo wystraszona, potrafiła tylko wykrztusić, że ma na imię Nikola i mieszka gdzieś “na górze" - relacjonuje Krzysztof Maślak.
Strażnicy ogrzali dziewczynkę kocem termicznym, a także uspokoili. Zabrali się także za szukanie rodziców wspólnie z policją. Podejrzewali bowiem, że dziewczynka mieszka gdzieś na terenie Zakrzowa.
- Planowaliśmy także zabrać dziewczynkę na badania do szpitala na ulicy Katowickiej - przyznaje zastępca komendanta.
Nie okazało się to konieczne, bo najpierw pojawił się tata dziewczynki, a potem także matka. Tłumaczyli się, strażnikom że... zasnęli, dziecko samo wyszło z domu.
Okazało się też, że trzylatka przeszła ruchliwą ulicą Budowlanych sporą część dzielnicy, gdyż mieszka w okolicach ulicy Ligudy.
Strażnicy nie od razu oddali trzylatkę. Policja musiała najpierw sprawdzić, czy rodzice są trzeźwi.
- Alkomat niczego nie wykazał, ale to na pewno sprawy nie zakończy - zaznacza Krzysztof Maślak.
Teraz rodzicami zajmie się policja, która poprowadzi postępowanie, a potem także najprawdopodobniej Sąd Rejonowy. Jeśli sąd uzna, że rodzice narazili dziecko na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia to grozi im od trzech miesięcy do nawet 5 lat więzienia. Dziecko może być też odebrane lekkomyślnym rodzicom i trafić np. do rodziny zastępczej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?