Krapkowice-Strzelce. Przez remont drogi liczą straty

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
- Liczba klientów restauracji spadła o połowę, bo nie mają jak do nas dojechać - skarżą się Marcin i Joanna Jontzowie, właściciele restauracji.
- Liczba klientów restauracji spadła o połowę, bo nie mają jak do nas dojechać - skarżą się Marcin i Joanna Jontzowie, właściciele restauracji.
Właściciele sklepów, restauracji i firm usługowych zostali na 8 miesięcy odcięci od klientów, bo zarządca zamknął drogę wojewódzką. - Pójdziemy z torbami! - obawiają się.

Chodzi o drogę wojewódzką nr 409, która jeszcze w marcu została zamknięta z powodu przebudowy. Wyłączony dla ruchu jest odcinek o długości ponad 14 kilometrów pomiędzy Rożniątowem a Gogolinem. Drobni przedsiębiorcy mają pretensje do Zarządu Dróg Wojewódzkich, że zlecając prace nie podzielił inwestycji na etapy, a zamknął całkowicie całą drogę.

- Liczba klientów restauracji spadła o połowę - przyznaje Marcin Jontza, który w Kalinowie prowadzi wraz z żoną pizzerię. - Dotychczas duża część klientów to ludzie, którzy zaglądali do nas przy okazji wyjazdów na Górę św. Anny. W sezonie, który ruszał zawsze wiosną, zatrudnialiśmy dodatkowe kelnerki i interes się kręcił. Teraz pracy nie ma wcale, bo klienci nie mają do nas jak przyjechać. Zaglądają tu tylko miejscowi.

Tomasz Koteluk, którego żona prowadzi salon kosmetyczny, także przyznaje, że klientów jest znacznie mniej. - Żeby do nas przyjechać muszą złamać zakaz wjazdu - tłumaczy Koteluk. - Wielu z nich boi się mandatów, więc, widząc znaki, zawracają.

Drobni przedsiębiorcy nie kwestionują tego, że drogę trzeba było remontować. Mają jednak żal, że nikt nie wziął pod uwagę ich interesu.
Teoretycznie na remontowaną drogę mogą wjechać tylko mieszkańcy wsi, którzy muszą dojechać do swoich posesji. W tym celu wykonawca jeszcze na samym początku zamontował tabliczki informujące o tym, że zakaz wjazdu nie dotyczy mieszkańców. Przedsiębiorcy chcieliby, że stanęły tam także tabliczki informujące o tym, że zakaz nie dotyczy zaopatrzenia i klientów.

- Takie oznakowanie byłoby potrzebne tym bardziej, że jednego z dostawców, który wiózł towar do sklepu, zatrzymała niedawno policja - dodaje Joanna Jontza. - To chore, że tyle się mówi w kraju o wspieraniu przedsiębiorczości, a my nie możemy prowadzić swojego biznesu.

Arkadiusz Branicki, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Wojewódzkich, przekonuje, że drogi nie dało się wyremontować bez jej zamknięcia.

- Zakres prac jest ogromny, a obejmują one nie tylko nową nawierzchnię, ale także wymianę podbudowy - tłumaczy. - Wiąże się to z głębokimi wykopami. Przy ciągłym ruchu drogowcy nie byliby w stanie zakończyć tych prac do jesieni.

Branicki dodaje, że prace są zorganizowane w taki sposób, by były one jak najmniej uciążliwe. Zawieszenie dodatkowych tabliczek informujących o tym, że zakaz wjazdu na remontowaną drogę nie dotyczy kolejnej grupy kierowców nie wchodzi jednak w grę.

- Remontowana droga musi być wyłączona z ruchu, a każdy dodatkowy samochód spowalnia pracę drogowców - dodaje. Zarząd Dróg Wojewódzkich prosi o ludzi o wyrozumiałość. Zapewnia także, że jeszcze w czerwcu postara się otworzyć te odcinki dróg, na których położony zostanie już asfalt, a przejazd tamtędy będzie w miarę bezpieczny.

Z podobnymi problemami kilka lat temu zmagali się przedsiębiorcy ze Szczepanka, gdzie także trwał remont drogi wojewódzkiej. Wtedy z powodu przedłużających się prac, właściciel jednej z pizzerii splajtował.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska