Seksafera w opolskiej policji. Policjantka zawieszona

Decyzję w tej sprawie podjął w sobotę insp. Jan Lach, który po zdymisjonowaniu dotychczasowego opolskiego komendanta wojewódzkiego policji, przejął jego obowiązki.

- Postępowanie dyscyplinarne dotyczy naruszenia zasad etyki zawodowej policjanta - informuje mł. asp. Piotr Pogoda z zespołu prasowego KWP w Opolu. - Pani naczelnik wydziału komunikacji społecznej została zawieszona w obowiązkach służbowych na okres trzech miesięcy - uzupełnia.

W praktyce oznacza to, że bohaterka seksafery nie będzie pojawiała się w pracy i dostanie w tym czasie połowę wynagrodzenia. Funkcjonariuszce odebrano również broń oraz legitymację służbową. Gdy sprawa wyszła na jaw broń stracił też jej mąż, który również jest policjantem Jego przełożeni obawiali się, żeby w przypływie emocji nie zrobił niczego niewłaściwego.

Policja prowadzi również czynności wyjaśniające wobec jednego z komendantów powiatowych, któremu bohaterowie nagrania przypisują korzystanie z usług prostytutek, na spotkania z którymi miał jeździć radiowozem. - Chodzi o to, aby ustalić, czy doszło do naruszenia dyscypliny służbowej - wyjaśnia mł. asp. Piotr Pogoda.

Burza w komendzie wojewódzkiej to efekt publikacji "Nowej Trybuny Opolskiej", która odbiła się echem w całej Polsce. W czwartek ujawniliśmy, że były już szef opolskiej policji Leszek Marzec był podsłuchiwany. W szokującym nagraniu, które przesłał nam anonimowy informator, komendant rozmawia ze swoją podwładną m.in. o częstotliwości kontaktów seksualnych, przy okazji planując ruchy kadrowe w komendzie.

Decyzję o jego dymisji szefa MSW podjął jeszcze w czwartek. Po tym Leszek Marzec złożył wniosek o odejściu ze służby. Od poniedziałku będzie emerytem.

W komendzie wojewódzkiej trwa kontrola Biura Kontroli i Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji.

Sprawę nagrań bada również prokuratura, która ma ustalić m.in. kto podsłuchiwał komendanta oraz czy podsłuchiwane były też inne jego rozmowy.