30 lat temu Jan Paweł II spotkał się pielgrzymami na Górze św. Anny

Archiwum
Na lądowisku na Górze św. Anny Jana Pawła II witała przedstawicielka młodzieży Aneta Górzna z parafii katedralnej w Opolu.
Na lądowisku na Górze św. Anny Jana Pawła II witała przedstawicielka młodzieży Aneta Górzna z parafii katedralnej w Opolu. Archiwum
Gdy lecieliśmy śmigłowcem do Krakowa, papież powiedział mi: Gdybym tu nie przyjechał, mojej pielgrzymce do Polski brakowałoby czegoś - wspomina ks. abp Alfons Nossol, emerytowany ordynariusz opolski.

- Dokładnie 30 lat temu - 21 czerwca 1983 roku - Jan Paweł II spotkał się z milionem pielgrzymów na Górze św. Anny. Spośród setek zdjęć dokumentujących tamto wydarzenie najbardziej zapadł mi w pamięć obraz osobistego powitania Ojca św. z ks. arcybiskupem na lądowisku. Co się w takiej chwili mówi papieżowi?
- Dużo tych słów nie było. W takim momencie trudno wyrazić emocje. Zanim wymieniliśmy serdeczny uścisk, zdążyłem chyba tylko powiedzieć: Nareszcie Ojciec Święty jest u nas. Ja też się cieszę, że się udało - odpowiedział papież. Natomiast znacznie więcej rozmawialiśmy w drodze z lądowiska do papieskiego ołtarza, siedząc razem w papamobile. Z okna widać było Pomnik Czynu Powstańczego. Co to jest? - pytał zaciekawiony Jan Paweł II. Wyjaśniłem, że to monument dłuta Xawerego Dunikowskiego upamiętniający powstańców śląskich. I wtedy papież zapytał mnie o zdanie, prosząc z góry o bardzo szczerą odpowiedź. Miał w kazaniu przygotowany krótki fragment poświęcony powstaniu śląskiemu i powstańcom, którzy "nie wahali się w odpowiednim czasie złożyć ofiary z życia na polu walki". Mam ten fragment wygłosić czy opuścić? - pytał.

- Co mu ksiądz arcybiskup poradził?
- Prosiłem, żeby to zdanie wygłosił. Chociaż idea walki powstańczej nie była mi pewnie jakoś szczególnie bliska. Wolę uznanie i akceptację inności, która nie jest obcością, od bratobójczej walki, która była trochę aktem rozpaczy. Ale absolutnie nie namawiałem papieża do niemówienia o powstaniach i powstańcach śląskich. To byłby akt polityczny skierowany w przeciwną stronę, a tego nie chciałem. Natomiast opowiedziałem papieżowi przy okazji, że do 1945 roku na tym miejscu, które minęliśmy, stał pomnik-mauzoleum upamiętniający poległych po przeciwnej stronie Niemców. Papież dopiero ode mnie dowiedział się, że został on po zakończeniu wojny wysadzony w powietrze i zastąpiony monumentem Dunikowskiego. Skoro o tym wiem - odparł papież - będę na tej liturgii modlił się za wszystkich, którzy tu oddali swoje życie.

- W kazaniu na Górze św. Anny papież między innymi zachęcał obecnych: Synowie i córki tej ziemi, nie przestawajcie nigdy wołać w języku, który jest językiem waszych przodków, do Boga Abba! Ojcze! Dziś w środowisku mniejszości czasem odczytuje się te słowa jako zachętę do pielęgnowania "języka serca". Sądzi ks. biskup, że papież też tak rozumiał zwrot "w języku waszych przodków"?
- Kontekst był zupełnie inny niż dziś. Nie było struktur mniejszości, a państwo socjalistyczne stało na stanowisku, że na Śląsku żadnych mniejszości nie ma. Ale niewątpliwie osoby, które czuły się z językiem i kulturą niemiecką związane, rozumiały zachętę do modlitwy w języku przodków na swój sposób. Papież raczej o tym wtedy nie wiedział. Gdyby miał tę świadomość, na pewno by się nie oburzył, był niesłychanie otwarty. Świadomie bardzo unikał na Śląsku wszelkich akcentów politycznych.

- Najczęściej z papieskiego kazania u św. Anny cytowano myśl o tym, że ta ziemia wciąż potrzebuje wielorakiego pojednania.
- Trochę się do tego, że to zdanie się w kazaniu znalazło, przyczyniłem. Jak wszyscy ordynariusze diecezji, które papież odwiedzał, byłem proszony o sformułowanie tematów, które moim zdaniem, papież powinien poruszyć. Pojednanie zawsze było mi bliskie. Zwłaszcza na Górze św. Anny, która łączy pokolenia, skoro oddaje się tu cześć Babci, Matce i Synowi, oraz scala narody i języki - polski, niemiecki i morawsko-czeski. Przez lata była tu przecież tradycja odpustów i pielgrzymek odprawianych we wszystkich tych językach.

- Niewiele zabrakło, żeby papieża na Górze św. Anny wcale nie było.
- Według wstępnego programu pielgrzymki do Polski w roku 1983 nad nami miał tylko przelecieć w drodze między Wrocławiem a Katowicami. Byłem nieobecny na Radzie Stałej Episkopatu, kiedy ustalano program pielgrzymki, zajęty obowiązkami w watykańskiej kongregacji. Dopiero na kolejnym spotkaniu Rady Stałej tłumaczyłem, że nasi diecezjanie będą to sobie tłumaczyć po swojemu. Powiedzą, że papież do nas nie przyjechał, bo mamy w regionie rodzącą się mniejszość niemiecką. W ten sposób nieobecność papieża się upolityczni. Ówczesny sekretarz Episkopatu Polski zdenerwował się wtedy na mnie za tę argumentację i kazał mi jechać w tej sprawie do Watykanu. Na szczęście dopiero co wróciłem z międzynarodowego spotkania ekumenicznego i nie oddałem jeszcze paszportu. Do Rzymu mogłem więc polecieć już następnego dnia rano. Miejsce w samolocie załatwił mi - przez swego sekretarza - kardynał Józef Glemp. On też pożyczył mi dolary na bilet, bo lot za granicę musiałem opłacić w dewizach. Potem nie chciał przyjąć ich z powrotem. Tłumaczył, że on też chciał, by pielgrzymka na Górę św. Anny doszła do skutku, a bez osobistej interwencji papieża nie byłoby to możliwe. Z trudem ten dług oddałem.

- Jak przebiegała rozmowa z papieżem?
- Nazajutrz byłem u Ojca Świętego na kolacji. Powiedziałem wprost, że niestety, jak zawsze, o Opolszczyźnie zapomniano. Papież zapytał ks. Stanisława Dziwisza, swego sekretarza, kiedy definitywnie Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej zamyka program pielgrzymki do Polski. Okazało się, że następnego dnia w południe. Zdążyłem w samą porę.

- Trzeba było zrobić dla św. Anny miejsce.
- Przekonywałem więc Ojca św., że wystarczy o dwie godziny skrócić pobyt we Wrocławiu, gdzie papież i tak spędzi dwa dni, i o godzinę wizytę w Katowicach i to na nasze nieszpory w sam raz wystarczy. Cytowałem papieżowi starszego rolnika, który odwiedził mnie w kurii i powiedział prosto, tak jak myślał, że jeśli papież nie przyjedzie na Śląsk Opolski, to okaże się "barzij Polołkym niż Łojcym Świyntym". Papież pytał, czy i ja tak myślę. Nie, odparłem. Pokazuję tylko, jak przeżywają to nasi ludzie.

- Kiedy decyzja zapadła...
- ... zaproponowałem - że ukoronujemy obraz Matki Bożej Opolskiej papieskimi koronami. Bez pomocy papieża to by się w tak krótkim czasie nie udało. Załatwienie takiej koronacji w odpowiedniej watykańskiej kongregacji trwa zwyczajnie nawet kilka miesięcy. Nam musiały wystarczyć dwa tygodnie. Trzeba też było przygotować korony. Zajął się tym już nieżyjący proboszcz katedry, ks. prałat Stefan Baldy.

- Papież genezę swego przyjazdu opowiedział na Górze św. Anny jeszcze inaczej. Przypomniał, że któregoś razu ks. arcybiskup zaproszony na kolację przyniósł ze sobą figurę św. Anny i postawił w jadalni. "A ona tam stoi i swoje robi i swoje zrobiła" - mówił Karol Wojtyła.
- Tę figurę wyrzeźbił brat Jacek z Góry św. Anny. Był bardzo przejęty i pracował prawie na kolanach. Ale i szybko, bo czas naglił. Pomógł sobie trochę podarowaną przez kogoś z Niemiec specjalną kopiarką do rzeźb. Na podstawie wzoru maszyna dosyć dokładnie wycinała zadany kształt kopii. Brat rzeźbiarz już dłutem cyzelował wszystkie szczegóły i na koniec własnoręcznie figurę pomalował. Kiedy celnik zgłaszał przy wylocie z Polski wątpliwości, czy aby nie wywożę zabytku, kazałem mu w końcu powąchać pachnącą jeszcze świeżą farbą figurę. Ten wizerunek naszej Patronki Śląska widziałem w papieskiej jadalni na kredensie jeszcze przez wiele lat. Dopiero pod koniec pontyfikatu zastąpiła ją inna figura, przywieziona bodaj przez biskupów meksykańskich. Św. Annę przekazano wtedy do watykańskiego muzeum.

- Nie bał się ks. biskup, że władze nie zgodzą się na papieża na Górze św. Anny?
- Spodziewałem się, że generał Jaruzelski i jego ekipa będą mnożyć trudności. Zaproponowałem więc na miejsce spotkania okolice pomnika. Wiedziałem, że idei powstań śląskich nie będą się sprzeciwiać. Tymczasem to miejsce już przy pierwszym spotkaniu odrzuciła - jako zbyt małe - strona watykańska. Było tam miejsce dla 30 tys. wiernych, na spotkanie z papieżem przyszło ich milion. W ostatniej chwili trzeba było dobudować dwa dodatkowe sektory. Żeby ludzie mieli gdzie usiąść, skoszono niedojrzałe jeszcze zboże. Franciszkanie umówili się z rolnikami, że oddadzą im tyle zboża, ile zwykle na oddanych na papieskie nieszpory polach zbierali. Kiedy ogłosiliśmy w diecezji zbiórkę ziarna, rolnicy ofiarowali go trzy razy więcej, niż było potrzeba.

- Obraz Matki Boskiej Opolskiej koronowaliście razem z papieżem.
- Zgodnie ze zwyczajem papież najpierw ukoronował Dzieciątko, ale że był nieco niższy ode mnie, wspiął się na palce, by dosięgnąć do głowy Matki Bożej, ale nie dał rady. Wreszcie wyszeptał w moją stronę: pomóż mi, bo nie sięgam. A ja stałem z boku, ale tak ponaglony pomogłem i razem umieściliśmy koronę nad głową Matki Bożej. A papież odsunął się trochę od obrazu, uklęknął, popatrzył i wyszeptał: Jaka Ona piękna. Był bardzo rozradowany. Jako wotum dla Matki Bożej Opolskiej zostawił różaniec z pereł.

- Po nieszporach lecieliście razem z papieżem śmigłowcem do Krakowa.
- Był taki zwyczaj, że biskup diecezji, którą papież opuszczał, towarzyszył mu do kolejnego miejsca pielgrzymkowego. Siedzieliśmy w śmigłowcu przy stoliku naprzeciw siebie. A on pytał mnie, co widać pod nami. Na szczęście przed wylotem przeszedłem u naszych milicjantów szybki kurs topografii i dałem sobie radę. Pokazałem papieżowi, gdzie kończy się Śląsk Opolski, a zaczyna katowicki, w którym miejscu przebiegała przed wojną granica, powiadałem o ziemi częstochowskiej. Kiedy znaleźliśmy się bliżej Krakowa, to już Ojciec św. mnie tłumaczył, co widzimy z okien helikoptera. W pewnym momencie powiedział mi: Wiesz, gdybym nie przyjechał na Górę św. Anny, mojej pielgrzymce brakowałoby czegoś ważnego. Piękne były te wasze nieszpory.

- Śpiew śląskiego ludu zapadł w pamięć nie tylko papieża, ale i jego kamerdynera...
- Za każdym razem, kiedy na obiedzie u Ojca św. nalewał mi zupę, to namawiając mnie na dodatkową kielnię, dodawał zwykle "za świętą Annę". Opowiadał, jak bardzo podobał mu się śpiew i entuzjazm naszego ludu. Był pod wrażeniem ogromnej orkiestry. Tej samej, o której kardynał John Król z Filadelfii przewodniczący mszy św. przed przylotem papieża powiedział, że jak żyje nie widział takiej bandy.

- Już po pielgrzymce ksiądz biskup poleciał do Rzymu, żeby podziękować za pielgrzymkę do św. Anny...
- W fabryce w Tułowicach zrobiono z tej okazji piękny serwis do kawy jako prezent dla papieża. Był bardzo ładny, ciemnoniebieski ze złotymi motywami nawiązującymi do krajobrazu Góry św. Anny. W Warszawie celnik pytał mnie, czy to na pewno trzeba papieżowi zawozić. Odpowiedziałem, że diecezja zdecydowała, że trzeba. Ustąpił.

- Jak przebiegała rozmowa z papieżem?
- Papież, czego się nie spodziewałem, wrócił w tej rozmowie raz jeszcze do powstań śląskich. Kazał sobie opowiadać, jak ono u nas wyglądało. Jak relacje polsko-niemieckie kształtowały się na Śląsku po powstaniu i później. Okazało się, że przed laty jeszcze jako biskup był na Górze św. Anny. W grocie miał wykład dla młodzieży, ale przy pomniku wtedy nie był i tej części historii Góry św. Anny nie znał. Sądzę, że te rozmowy o naszej śląskiej wielokulturowej specyfice przyczyniły się do tego, że kilka lat później - na 1 stycznia 1989 roku - napisał orędzie na Światowy Dzień Pokoju o potrzebie poszanowania mniejszości jako warunku pokoju na świecie. Ten dokument dostałem jeszcze przed publikacją do przeczytania. Na jego podstawie - za aprobatą papieża i prymasa Glempa - zaczęliśmy od 4 czerwca 1989 odprawiać na Górze św. Anny msze św. w "języku serca".

Rocznicowe uroczystości na Górze św. Anny rozpoczną się dziś o 17.30 występem "Pueri Cantores Silesienses" z Zabrza Mikulczyc. O 18.00 poświęcenie pamiątkowej płaskorzeźby bł. Jana Pawła II w krużganku bazyliki św. Anny, a następnie msza św. dziękczynna. Po niej poświęcenie relikwiarza bł. Jana Pawła II. Uroczystość zakończy się około 19.00 procesją do pomnika papieskiego.

Bp opolski Andrzej Czaja będzie przewodniczył rocznicowej mszy św. w katedrze opolskiej o 18.30.

O 17.45 nieszpory o Matce Bożej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska